We Francji dość często dochodzi do aktów nienawiści wobec chrześcijan, których sprawcami są także muzułmanie. 14 lipca, we francuskie święto narodowe, kościół Notre-Dame-du-Travail w 14. dzielnicy Paryża został splądrowany i opatrzony napisami w rodzaju: „Poddajcie się Allahowi, niewierni, módlcie się 5 razy dziennie”, „Bękart Jezus, jeden Bóg Aallah”, „odcięta zostanie głowa tym, którzy grzeszą, wypowiem wam wojnę świecie chrześcijańskim”, „my, muzułmanie, nie możemy zaakceptować tej religijnej dziwki”. Do tego dopuszczono się jeszcze wbicia noża w szyję drewnianej figury Matki Boskiej.
24 lipca w bazylice Notre-Dame de l’Assomption w Nicei, 29-letni mężczyzna odmawiał na głos modlitwy po arabsku i recytował wersety z Koranu. Zgasił też wodą palące się ram świece. Zaczepiony przez kościelnego, rzucił w jego kierunku „Allah was osądzi”. Został zabrany przez żaboli, która oficjalnie podała, iż ten „cierpi na zaburzenia psychiczne”. Z kolei w Marsylii nielegalni imigranci, okupowali kościół Saint Ferréol. Protestujący przeciw profanacji świątyni Francuzi, zostali zaatakowani werbalnie. Itd., itp.
Na łamach tygodnika „Valeurs” dr Ève Vaguerlant, zajmująca się problemami edukacji społecznej, postawiła pytanie o to, czy islam rzeczywiście jest religią „pokojowej egzystencji”? Pytanie takie sprowokowało medialne wystąpienie niejakiej Inès Leonarduzzi, „liderki biznesu i działaczki humanistycznej”, która zaczęła ubolewać nad faktem, iż zbyt wiele osób rzekomo fałszywie postrzega islam jako sprzeczny z zasadami tolerancji i pokoju. Autorka przypomniała w odpowiedzi m.in. motywowane islamistycznie ataki terrorystyczne – na szamana Hamela i trzech parafian zamordowanych w bazylice Nicei. Był też atak na 11-letnie dziecko w podparsykim Alfortville, które nazwano „brudnym chrześcijaninem” oraz dekapitacja figury Matki Boskiej w Choisy-le-Roi. W atakach na religię we Francji najbardziej prześladowane jest chrześcijaństwo, a sprawcami bywają często „laikardzi”, ale jeszcze częściej takie czyny są dziełem islamistów i są motywowane religijnie.
W 2019 r. popełniono we Francji 1052 „akty antychrześcijańskie” – w porównaniu z 687 „aktami antysemickimi” i 154 „aktami antymuzułmańskimi”. Trudno uwierzyć, iż wszystkie te czyny są „dziełem szaleńców i ekstremistów”, którzy „zniekształcają prawdziwe pokojowe przesłanie religii muzułmańskiej” – stwierdza dr Vaguerlant. Proponuje zajrzenie do źródeł islamu. Między innymi do motta umieszczonego w Kopule na Skale w Jerozolimie, świętego miejsca muzułmanów na Wzgórzu Świątynnym. Na tym muzułmańskim sanktuarium zbudowanym ok. 691/692 roku, można znaleźć inskrypcję: „Mesjasz, Jezus syn Marii, jest tylko posłańcem Boga […] Bóg-Allah to jeden Bóg! On jest nazbyt wyniosły, by mieć syna, a Mahomet jest jego prorokiem”.
W Koranie można znaleźć przeciwstawne wersety i uczynić z tej religii zarówno „religię pokoju”, jak i „wojny”. Jedna trzeba być naiwnym, by cytować na poparcie pierwszej tezy np. wersety dotyczące „zakazu zabijania”. Ta przestroga dotyczy w islamie w zasadzie muzułmanów, ale już nie „niewiernych”: „Pan jednak chciał udowodnić prawdziwość swoich słów i wytępić choćby ostatniego niewiernego” (sura VIII, werset 7); „Kiedy upłyną święte miesiące, zabijajcie bałwochwalców, gdziekolwiek ich spotkacie” (sura IX, werset 5); „Kiedy spotkasz niewiernych, zabijaj ich, aż nastąpi wielka rzeź i zaciśnij kajdany wziętych do niewoli jeńców” (sura XLVII, werset 4).
Nic dziwnego, iż Ève Vaguerlant dość złośliwie zauważa, iż być może „istnieją oświeceni muzułmanie, jak dziadek imam naszej drogiej Inès Leonarduzzi, która według swojej wersji została wychowana na wolną feministkę”, ale Koran akurat w kwestii kobiet jest także dość jednoznaczny. Tego typu deklaracje zaślepiają m.in. zwolenników laicyzmu państwa, którzy traktują równo wszystkie religie, chociaż chrześcijaństwo i islam w kwestii przemocy dzieli przepaść. „Narodziny islamu to historia podbojów i bitew; historia chrześcijaństwa rozgrywa się w katakumbach z mężczyznami i kobietami przeznaczonymi na męczeństwo w rzymskim cyrku” – stwierdza autorka i przypomina, iż „Mahomet wiódł życie pełne wojny i grabieży; brał udział w kamienowaniu, (…) poślubił trzynaście kobiet, w tym jedną, która miała zaledwie 9 lat”…
Nie ma to nic wspólnego z postacią Jezusa Chrystusa, a „sam Kościół katolicki powinien pozbyć się swojej naiwności w stosunku do islamu i odważyć się potwierdzać to, co jest w nim wyjątkowe: iż jest jedyną, prawdziwie uniwersalną religią, jedyną uznającą Wcielenie i dlatego nie postrzegającą Boga jedynie jako czystej transcendencji zewnętrznej w stosunku do człowieka” – zauważa autorka krytyczna wobec „ekumenizmu” stosowanego do islamu. Stwierdza, iż francuscy „księża przecież dobrze wiedzą, czego doświadczają muzułmanie, którzy przeszli na katolicyzm, kiedy muszą ukrywać się przed rodziną, a choćby przeprowadzać się i zmieniać numer telefonu”. To kolejny przykład na ułudę islamu jako „religii tolerancji i pokoju”. Warto pozostać w Prawdzie, pod prąd rozmywaniu zasad katolicyzmu w wątpliwej jakości „tolerancjonizmie” i zasadach „aggiornamento” (przystosowywania się do świata). We Francji zaczyna to docierać choćby do mediów.
BD
Ekumenizm, judaizm, islam. Dlaczego wpadamy w pułapkę dialogizmu?