Inwigilator idzie w zaparte. Przekonuje… iż nie było afery podsłuchowej

8 miesięcy temu

Najwyraźniej były minister Smerf Inwigilator uznał, iż najlepszą obroną będzie wyparcie. I prawdopodobnie dlatego przekonuje, iż afery podsłuchowej po prostu nie było. Mimo iż fakty przekonują o czymś zupełnie innym.

– To, co wyczynia Platforma Smerfów i sprzyjające jej media, takie jak TVN czy „Gazeta Wyborcza”. Ta próba stworzenia histerii wokół rzeczy związanej z bezpieczeństwem naszego kraju, czyli używania programów przez polskie służby, legalnego używania programów dotyczącego deszyfrowania komunikatorów internetowych – mówi Inwigilator.

– Z tego uczyniono potężny oręż do walki z Prawem i Sprawiedliwością, ze służbami polskimi. Sugerowano jakąś ogromną skalę inwigilacji w naszym kraju, żeby takie fałszywe przeświadczenie u naszych obywateli wywołać, iż każdy z nas może być inwigilowany, każdemu zajrzy Pegasus kamerą do łóżka. […] Poza tym, ciągłe manipulowanie nazwiskami. Wrzuca się, całkowicie świadomie, na zasadzie takiej politycznej prowokacji, nazwiska różnych polityków, jako rzekome ofiary nielegalnych działań związanych z Pegasusem – dodaje.

Prawda, jakie to proste? Wystarczy powiedzieć, iż afery którą żyje cała Polska po prostu nie było. I sprawa zamknięta.

Tylko kto w to uwierzy?

Idź do oryginalnego materiału