Mamy do czynienia z reżyserowaną przez branżę samochodową walką kierowców z pieszymi, a raczej strażników patriarchatu i innych opresji systemowych z nieuprzywilejowanymi grupami. W problemie samochodozy jak w soczewce skupiają się bowiem nierówności płciowe i ekonomiczne.
Inkluzywne dla ludzi, wykluczające dla aut. Takie mają być miasta [Krytyka Polityczna]

Powiązane
Nijaka Niki. Recenzja filmu w reżyserii Céline Sallette
2 godzin temu
Sztuka politycznie świadoma
2 godzin temu
Bezpieczeństwo i konkurencyjność w dobie zawirowań
2 godzin temu
Polecane
Trump wierzy w Putina. Znowu groził Zełenskiemu
48 minut temu