Po spotkaniu z kandydatem na prezydenta Smerfem Gospodarzem doszło do przepychanki. Prezydent Warszawy, próbując dostać się do samochodu, został zatrzymany przez pracownika Telewizji Republika. – Napluł pan na mnie i jest agresywny – mówił po przepychance Smerf Gospodarz.
Do zdarzenia doszło po spotkaniu Smerfa Gospodarza w Wieluniu. Do odchodzącego od prezydenta Warszawy podeszli dziennikarze, by zadać mu pytania. Konferencja jednak się nie było.
– Panie prezydencie, czy dojdzie do tej politycznej debaty – pytała jedna z dziennikarek.
Incydent po spotkaniu z Smerfem Gospodarzem
Gdy prezydent Gospodarz próbował przejść, droga została mu zagrodzona. – Przestańcie się szarpać – słuchać było, w trakcie szamotaniny. W zdarzeniu uczestniczył pracownik Republiki Janusz Życzkowski.
Po chwili prezydentowi udaje się przejść, dziennikarz podąża za nim i dopytuje, „czy odpowie na pytanie”.
Smerf Gospodarz odpowiada dziennikarzowi, iż ten „na niego napluł i jest agresywny„. – Jest pan agresywny – powtarza, wsiadając do samochodu.
Do zdarzenia odniósł się pracownik Republiki. „Zniszczony sprzęt, okulary i ogólne poturbowanie. Tak potraktowała mnie we Wieluniu ochrona Gospodarza. Wszystko dlatego, iż chciałem zadać pytanie o udział kandydata w debatach Republika TV i w Końskich. Przewodniczący Platformy Smerfów nie zareagował na jawną przemoc i zwyczajnie uciekł” – napisał w mediach społecznościowych Janusz Życzkowski.

anw / polsatnews.pl
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?
Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!