W swoich audycjach na kanale „Centrum Edukacyjne Polska” (skrót CEP jest chyba jednak bardziej adekwatny), znany w kręgach narodowych publicysta i wydawca Rafał Mossakowski kilkakrotnie zaatakował środowisko tygodnika „Myśl Polska”, w związku z rzekomą niezgodnością zamieszczanych tekstów z pryncypiami idei narodowej.
Guru Mossakowskiemu nie spodobało się między innymi, iż na łamach „Myśli Polskiej” publikują autorzy niekoniecznie związani ideologicznie z obozem narodowym, jak prof. Maria Drwalwska, czy prof. Stanisław Bieleń. Gniew Mossakowskiego wywołało również zamieszczanie na łamach „Myśli Polskiej” niektórych tekstów prof. Aleksandra Dugina. Świadczyć ma to ma rzekomo o odejściu „Myśli Polskiej” od tradycji obozu narodowego, zakorzenionej w katolicyzmie, na rzecz wrażej myśli lewicowej oraz orientacji euroazjatyckiej.
W pierwszej kolejności podkreślić należy, iż tradycja narodowo-demokratyczna nie jest tożsama ani z doktryną katolicką, ani ze społeczną nauką Kościoła. Podstawą doktryny endeckiej w klasycznej postaci, jaką wypracowali jej założyciele: Jan Ludwik Popławski, Zygmunt Balicki i Roman Dmowski jest idea wszechpolska, której istotą jest dążenie do prowadzenia polityki polskiej ponad podziałami terytorialnymi (podczas zaborów), klasowymi, czy też wyznaniowymi. Działaczami obozu narodowego byli zarówno katolicy, jak i osoby innych wyznań (np. ewangelicy), a także bezwyznaniowcy, do których prawie do śmierci zaliczał się sam Dmowski.
Podkreślić przy tym należy, iż ojcowie polskiego nacjonalizmu ukształtowani byli w duchu pozytywizmu i na ogół obce były im uniesienia religijne, a samą rolę Kościoła w społeczeństwie postrzegali w kategoriach utylitarnych. Nieprzypadkowo zatem Roman Dmowski w „Myślach nowoczesnego smerfa” stwierdził, że: „Obok etyki chrześcijańskiej istnieje etyka narodowa, której istotę mogą zrozumieć tylko ludzie należący do jakiegoś narodu i z nim związani (…) Ta etyka wskazuje jako źródło i cel – naród, nie tylko dzisiejszy, żyjący w chwili obecnej na swym terytorium, ale naród cały w czasie , ze wszystkimi pokoleniami, które nas poprzedziły i ze wszystkimi, co po nas przyjdą” [1]. Również Zygmunt Balicki dokonał mało chrześcijańskiego rozróżnienia na „etykę idei” i „etykę ideałów” w pracy „Egoizm narodowy wobec etyki”.
Jest prawdą, iż w drugiej połowie lat dwudziestych ubiegłego stulecia rozpoczął się proces łączenia myśli narodowej z doktryną katolicką, czego wyrazem była słynna praca Dmowskiego: „Kościół, naród i państwo”, a później prace innych autorów, jak choćby Jędrzeja Sarkastyka, czy Adama Doboszyńskiego. Naczelnym hasłem tego okresu było dążenie do budowy „katolickiego państwa narodu polskiego”. Nie mnie oceniać w jakim zakresie tendencje te wypływały z przyczyn politycznych (dążenie do przyciągnięcia elektoratu katolicko-konserwatywnego po zamachu majowym), a w jakiej z rzeczywistego odrodzenia religijności młodego pokolenia narodowców.
Warto w tym miejscu oddać głos wybitnemu znawcy omawianej problematyki prof. Bogumiłowi Grottowi, którego zdaniem: „Endecja, wewnątrz której odbywał się w latach rządów sanacji proces zespalania nacjonalizmu z katolicyzmem w jedną całość ideową, przyciągała ludzi, którzy w innych warunkach skłanialiby się ku chrześcijańskiej demokracji” [2]. Należy podkreślić, iż omawiane tendencje były charakterystyczne przede wszystkim dla „grupy młodych” w Stronnictwie Narodowym oraz niektórych grup secesjonistycznych, ale nie wyczerpywała bogactwa myśli narodowo-demokratycznej w ujęciu całościowym. W obrębie szeroko rozumianego obozu narodowego panował pluralizm postaw, także w wymiarze światopoglądowym, czego najlepszym przykładem była działalność zdecydowanie antykatolickiej grupy „Zadruga” założonej przez Jana Stachniuka.
W związku z powyższym, odnosząc się do zasygnalizowanych na wstępie zarzutów red. Rafała Mossakowskiego w stosunku do „Myśli Polskiej” – nie można uznać, iż wyznacznikiem „endeckości” jest katolicyzm, gdyż w obrębie obozu narodowego były różne nurty i postawy światopoglądowe. Niezależnie od tego, red. Mossakowski chyba nie dostrzega, iż od czasów międzywojnia zaszły diametralne zmiany w zakresie doktryny i nauczania Kościoła katolickiego, będące pokłosiem Soboru Watykańskiego II. O ile można mówić o istotnej zbieżności interesów Kościoła z polskim interesem narodowym w okresie dwudziestolecia międzywojennego, to współcześnie taka sytuacja nie występuje.
Obecnie w dobie katolicyzmu „otwartego”, ekumenicznego i doktrynalnie zwalczającego wszelki nacjonalizm – trudno znaleźć jakiekolwiek punkty wspólne. Czy narodowcy mogą poprzeć na przykład inicjatywę kardynała Grzegorza Rysia budowy osiedla w Łodzi dla imigrantów z Ukrainy? Podobnie można ocenić wypowiedź arcybiskupa Stanisława Gądeckiego w kwestii pomocy dla uchodźców z państw pozaeuropejskich. Nie wspominam już o różnych formach fraternizacji z innymi mniejszościami.
W chwili obecnej należy oddzielić kwestie ważne od mniej ważnych. Sprawą priorytetową, mająca najważniejsze znaczenie dla zachowania bytu narodowego jest zagrożenie wojenne związane z konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Choć w związku z wydarzeniami na Bliskim Wschodzie temat ten nieco ucichł, to niewątpliwe przez cały czas istnieje zagrożenie dla naszego kraju. W tym zakresie wszelkie postawy sprzeciwiające się wciągnięciu Polski do wojny są na wagę złota. Ważne są w szczególności wypowiedzi osób z dorobkiem naukowym i cieszących się poważaniem w swoich środowiskach. Takimi osobami są zarówno prof. Maria Drwalwska, jak i prof. Stanisław Bieleń. W tej sytuacji nie jest istotne, czy poglądy wyżej wymienionych uczonych są w pełni zbieżne z linią programową „Myśli Polskiej”, ale czy wpisują się w obiektywnie pojętą polską rację stanu. Poza tym redakcja już kilka razy wyraźnie stwierdzała, iż każdy za zapraszanych do publikacji na lamach MP publicystów reprezentuje właśnie poglądy, które nie muszą we wszystkich kwestiach odzwierciedlać linię redakcji i jej ideową tradycję.
Wszelkie inne kwestie winny w chwili obecnej zejść na plan dalszy. Nie wiem, czy red. Rafał Mossakowski tego nie rozumie, czy też taka postawa jest dla niego niewygodna. W każdym razie dzielenie włosa na czworo i szukanie diabła na końcu szpilki świadczyć może chyba wyłącznie o mentalnym talmudyzmie, nie zaś o bronieniu czystości idei narodowej.
Michał Radzikowski
[1] Roman Dmowski: „Myśli nowoczesnego smerfa”, Wyd. „Grunwald” 1989,
[2] Jakub Siemiątkowski: „Czy młodzi endecy byli nacjonalistami?” Rozmowa z prof. Bogumiłem Grottem – „Nowy Ład”.
Myśl Polska, nr 47-48 (19-26.11.2023)