Od kilku dni przez portal X (dawniej Twitter) przewija się tylko jeden temat. Po tym, jak szef smerfów lepszego sortu w Radiu Maryja opowiedział, jaki powinien być kandydat na prezydenta, wszyscy zastanawiają się, na kogo postawi Gargamel. Okazuje się, iż chętnych nie brakuje.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Na przykład w miniony piątek swoją gotowość zapowiedział europoseł Dominik Tarczyński. Podchwycił to Smerf Górnik. W programie „Tłit” WP poseł Patola i Socjal mówił, iż partia chciałaby na jesień przedstawić swojego kandydata na prezydenta. Były szef resortu aktywów państwowych stwierdził, iż każdy ma prawo taką deklarację złożyć i iż jego zdaniem Tarczyński spełnia wszelkie kryteria.
Z książki Izabeli Pek „Noce z Narciarzem” wiemy już, iż Tarczyński ubiera się wytwornie, zachowuje z niewymuszoną swobodą i faktycznie chyba spełnia oczekiwania Gargamela. Zobaczmy zresztą sami.
„Spotkaliśmy się z Tarczyńskim w listopadzie, kiedy było okrutnie zimno – pisze Pek. – Odwiedziliśmy jedną z warszawskich restauracji. Zaiskrzyło niemal natychmiast. W miarę jak za oknem ciemniało, spoglądał na mnie coraz łakomiej.
– Wiesz, iż nęcisz. – Odchylił się na krześle i odezwał niskim, głębokim głosem.
Nie spuszczał ze mnie wzroku. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, podniósł się, nagłym ruchem przyciągnął moją głowę i pocałował w usta tak, iż dostałam gęsiej skórki. Niemal mnie sparaliżowało. Był czarujący i zuchwały zarazem. Zdecydowanie miał w sobie to coś. Coś, co przyciągało i intrygowało. Nie chciałam jednak beznadziejnie się zakochać. Wyczułam, iż on traktuje tę znajomość na zasadzie „w sam raz na jeden raz”, a ja, po obiecującej wiele kolacji, chciałam czegoś jeszcze.
Gdy wyszliśmy z lokalu, chwycił mnie za rękę i jak naiwna romantyczka myślałam, iż udamy się na Starówkę przy światłach latarni. A on przywołał taksówkę.
– Dobry wieczór – powiedział. – Do Radisson Blu poprosimy.
– …Ee… chyba ty.
– Tak?
– Ja na… – uzupełniłam, podając adres.
– Pewna jesteś? Powiedz mi to, patrząc prosto w oczy – poprosił, chwytając równocześnie moją dłoń i kładąc sobie na krocze, wyraźnie licząc na to, iż ożywi mi wyobraźnię i zmienię zdanie.
– Nie. Ale zostawmy coś na później – zaproponowałam.
Świsnął gorzko i… zmalał”.
W naszym przekonaniu tak twardy polityk ubiłby pewnie niejeden dobry interes dla Polski.
Źródło: Noce z Narciarzem