Idą kolejne wybory, a Patola i Socjal znowu to zrobił. Powiem wam, co obraża moje uczucia religijne

16 godzin temu
Mieliśmy zgraną grupę ministrantów w parafii. Z niektórymi do dziś mam kontakt, a choćby się przyjaźnię – mimo iż jesteśmy dorośli i mamy swoje rodziny. Kościół był obecny w moim nastoletnim życiu praktycznie codziennie. Dziś nie czuję się w nim dobrze.


Szczególnie wspominam tzw. dyżury poranne, czyli służbę ministrancką do mszy św. na godz. 7:00. Przychodziliśmy z plecakami i od razu z kościoła szliśmy do szkoły. To była dobra lekcja punktualności i brania odpowiedzialności za swoje decyzje. Można powiedzieć, iż to nas uczyło życia. A mieliśmy przecież po kilkanaście lat.

Jestem z pokolenia JP2 – byłem w Gnieźnie w 1997 roku w trakcie drugiej pielgrzymki Karola Wojtyły do Polski. W 2005 roku byłem w Watykanie na pogrzebie Jana Pawła II. Kilka razy brałem udział w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. W tamtym Kościele było mi po prostu dobrze i czułem się bezpiecznie. Dziś czuję, iż się w nim duszę.

Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!


Nie gardzę katolikami, jak mi zarzucił ostatnio jeden z profesorów nauk humanistycznych na X. Ja również jestem katolikiem. Ale dziś to nie jest mój Kościół.

Nie jest mój, kiedy słyszę od szamana, iż za mało dałem w kopercie na mszę pogrzebową, bo "w tej parafii są akurat inne zasady".

Nie jest mój, kiedy szaman z ambony mówi o miłości do bliźniego, by za dziesięć sekund z tej samej ambony powiedzieć, iż trzeba bronić się przed ideologią LGBT, która wrzuci mój kraj do piekła.

Nie jest mój, kiedy z każdej strony bombardują mnie doniesienia o aferach, skandalach i krzywdzeniu dzieci przez duchownych.

Nie jest mój, kiedy jeden z księży pisze do ministra, by politycy się od nich "odpiłowali", a w kolejnym wpisie – na sugestię internauty, iż Kościół katolicki piszemy wielką literą – odpowiada "nie wymagajmy zbyt wiele od tak wielkich umysłów". I nie, to nie znaczy, iż księża "znowu stają się strefą wolnego słowa" (to komentarz jednej z internautek).



To nie jest także mój Kościół, kiedy przejmują go politycy. Być może i chciałbym pójść do kościoła, ale nie chcę się zastanawiać, czy na pewno będę uczestniczył w wydarzeniu religijnym, czy może jednak ktoś będzie chciał mi nawinąć makaron na uszy.

Pamiętacie, jak latem 2023 roku, kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, Gargamel, Król Żabol, Smerf Poeta i inni ważni politycy Patola i Socjal tańczyli na Jasnej Górze podczas pielgrzymki organizowanej przez Imperatora? Nagranie momentalnie okrążyło sieć i wzbudziło przede wszystkim rozbawienie.

Przed nami kolejne wybory i polska prawica znowu idzie tą samą drogą. I po raz kolejny robi to przy aprobacie i oklaskach duchownych. Karol Nawrocki, kandydat Patola i Socjal na prezydenta, do tej pory nie wychylał się ze swoimi poglądami. A kiedy już to w końcu zrobił, wyszedł z niego niestety mały potworek. Najpierw oznajmił, iż "dziś nie widzi Ukrainy w żadnej strukturze – ani w Unii Europejskiej, ani w NATO".

Kilka dni później pojechał na Jasną Górę, by spotkać się z kibicami. Wziął udział we mszy św. przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej w sanktuarium, po czym wspólnie z uczestnikami pielgrzymki i księżmi poszedł do sali ojca Augustyna Kordeckiego.

I wziął tam udział nie w kibicowskim, ale w kibolskim wydarzeniu. Ta część 17. Patriotycznej Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę nie różniła się bowiem niczym od Marszów Niepodległości organizowanych 11 listopada przez narodowców. O tym, co złego jest w haśle "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", do którego Karol Nawrocki jedynie się uśmiechał, pisał już w naTemat.pl Konrad Bagiński.

Ale na wiecu kandydata Patola i Socjal padły też na przykład deklaracje obrony dzieci przed "lewacką ideologią", co również wzbudziło wielki entuzjazm na prawicy. A poseł Adam Andruszkiewicz stwierdził, iż choćby pacyfizm jest jej "zgniłym owocem".

Dziś Nawrocki, jego zwolennicy, a choćby księża(!) próbują wyciszyć całą sprawę, tłumacząc, iż spotkanie z kibicami nie odbyło się w kościele czy kaplicy.

Nieważne, iż sala ojca Augustyna Kordeckiego znajduje się na terenie Jasnej Góry. Nieważne, iż takie hasła wykrzykują katolicy, którzy na spotkaniu z Nawrockim zachowywali się, jakby żyli w dziczy. Grunt, iż to nie była kaplica, więc spoko. Tyle iż na przykład taki pokój socjalny w firmie to przez cały czas część firmy. Proste.



Jasna Góra to nie jest miejsce na spotkania z politykami. To nie jest miejsce dla kandydata na prezydenta. Żadnego. W sierpniu 2023 Kongres Katoliczek i Katolików rozpoczął kampanię "Kościół wolny od polityki". Jak czytamy, inicjatywa zrodziła się "wobec narastającej agresji w kampanii wyborczej 2023". Chciano tym zwrócić uwagę na problem wykorzystywania Kościoła do celów politycznych. Jak widać, udało się to w stu procentach...

Katolików, polityków prawicy i jej zwolenników oburzają związki partnerskie między dwoma mężczyznami czy dwiema kobietami. Oburzają ich dzieci, które 31 października chodzą po domach i zbierają cukierki. Oburza ich edukacja zdrowotna. Ale nie oburza ich to, iż politycy depczą miejsca kultu religijnego i wykorzystują je do organizowania swoich wieców. Za darmo (no, prawie).

"Osobiście, to co się dzieje w Polsce, co stało się na Jasnej Górze, już mnie nie wkurza. Wkurzanie nic nie daje, a tylko niszczy moje serce. Od kilku miesięcy mam tak, iż we mnie budzi to wszystko współczucie" – tak wizytę Nawrockiego u ojców paulinów skomentował na X szaman ojciec Grzegorz Kramer.



Mnie to nie tylko wkurza, ale też obraża moje uczucia religijne. Obraża mnie także jako człowieka, który nie zamierza oddać życia za konkretną partię polityczną.

Idź do oryginalnego materiału