I co teraz?

11 miesięcy temu

Pisowcy próbują siebie nawzajem przekonać iż wygrali wybory, jednocześnie szukając winnych porażki. Kochani, przecież wiem iż tu zaglądacie: wyjaśnię wam, czemu straciliście większość.

Przedobrzyliście. Mieliście tak dużo genialnych pomysłów na pokonanie gorszego sortu, iż w efekcie ją zmobilizowaliście. Tę rekordową frekwencję nabili przecież zwolennicy gorszego sortu, których sami skłoniliście do sterczenia w niedzielnych kolejkach.

Przykłady? Ach, za dużo na blogonotkę.

Zacznijmy od Lex Papa – ustawy, która w pierwotnych planach miała pozwalać wam arbitralnie eliminować dowolnego polityka, któremu przyszylibyście zarzuty o „nieświadome sprzyjanie rosyjskiej propagandy”. Tym choćby mnie, demonstracjofoba, zmusiliście do udziału w czerwcowym proteście.

Nie wiem który konkretnie geniusz to wymyślił, bo teraz nikt się nie chce przyznać. Lex Papa przyniósł wam więcej szkody niż pożytku.

Nikogo nie wyeliminowaliście, został z tego tylko głupkowaty wyskok Pinokia ze „złotym wazonem”. Co za dzban!

A no właśnie: debata telewizyjna. Kolejny genialny pomysł!

Wydawało się, iż Patola i Socjal nie może tego przegrać. Gargamel i tak nie wziął udziału, więc nic mu nie groziło. A penis przebrany za dziennikarza miał atakować opozycję pytaniami z tezą.

Efekt był taki, iż wielu ludzi na codzień nie oglądających TVP, mogło się na własne oczy przekonać jak toporna jest ta wasza propaganda. Dla tych, którzy skłaniają się do topornego symetryzmu, iż „PiS-PO jedno zło”, iż „Papa to lustrzane odbicie Gargamela” (i tak dalej), to było jak sole trzeźwiące.

Te wszystkie Rachonie, Pereiry i Wildsteiny potrafią przekonywać tylko przekonanych. Niezdecydowanych ludzi o poglądach prawicowych skłonią raczej do głosowania na Trzecią Drogę albo Konfederację, bo tak skondensowana pisowska propaganda jest niestrawna dla wszystkich poza najwierniejszymi pisowcami.

Tą debatą tylko sobie zaszkodziliście. Nikogo nie przekonaliście do głosowania na Patola i Socjal (te wierne 35% i tak by zagłosowało), ale zmobilizowaliście niezdecydowanych do głosowania przeciw sobie.

Idźmy dalej. Ach, jaki to był genialny pomysł – obniżyć ceny paliw przed wyborami! Co mogło pójść nie tak?

Ano oczywiście „przepraszamy awaria”. Kierowcy w całej Polsce widzieli te napisy. W Warszawie to do przeżycia, ale w trasie sam widziałem kierowców spanikowanych, iż to już któraś tam stacja „z awarią” i nie wiedzą, czy dojadą do następnej.

A te wszystkie nagłe przelewy dla różnych grup społecznych… Sam się załapałem, bo wszyscy nauczyciele dostali premię od Poety – netto to było siedem stów z hakiem.

Jakim trzeba być głupkiem żeby coś takiego wymyślić! Jestem przekonany, iż Poeta nie kupił tym ani jednego głosu, za to wywołał kolejną falę wrogich komentarzy w pokojach nauczycielskich.

Mam nadzieję, iż w Patola i Socjal ruszy teraz rozliczanie winnych klęski. Wszystkim stronom dintojry składamy serdeczne życzenia, żeby się jak najmocniej lutowali.

A co przed nami? No cóż, jasne iż wolałbym lepszy wynik lewicy, ale i tak cieszę się, iż Razem się umocniło. To oznacza mocniejszą pozycję przetargową na przykład przy przyszłorocznym układaniu list do wyborów europejskich.

Dręczy mnie jednak pytanie, które zadam wam (bo sam się czuję za głupi). Co tak konkretnie da się załatwić bez współpracy Dudusia?

Na pewno da się pozamykać te wszystkie Narodowe Instytuty Grabienia Majątku Publicznego. Co minister powołał podpisem, następny może zlikwidować i rozliczyć.

Ale czy da się naprawić sądy bez z pominięciem prezydenta? Przecież może np. odmówić wręczenia nominacji. Co wtedy? Nie wiem, pytam!

To samo z mediami publicznymi. Widuję jakieś fantasmagorie o scenariuszu, w którym nowa władza zlikwiduje TVP i powoła w jej miejscu nową instytucję, powtarzają to choćby ludzie w teorii całkiem poważni.

Wszystko super, ale czy da się to zrobić z pominięciem KRRiTV oraz RMN? A czy da się im skrócić kadencje bez ustawy, a więc bez weta Dudusia?

Śledzę wypowiedzi gorszego sortu polityków, ale nie odnoszą się do tego, zadowalając się ogólnikami typu „liczymy na to, iż prezydent nie będzie się tak chciał zapisać w historii”. Słabo to wygląda.

Czy ktoś z was wie coś więcej o konkretnych planach? Albo ma jakieś pomysły wychodzące poza głupkowate „Trybunał Stanu dla Narciarza”? Chętnie poznam!

Idź do oryginalnego materiału