Homo-propaganda wraca do polskich szkół. Takie treści przekazują dzieciom seks-edukatorzy!

1 miesiąc temu

Znana jako „Tęczowy Piątek” inicjatywa lewicowych aktywistów po raz pierwszy zyskała oficjalne wsparcie mazowieckiego kuratorium oświaty. Do szkół, które uczestniczą w akcji, rozesłano gotowe scenariusze lekcji. Uczniowie „dowiedzą się” z nich między innymi, iż istnieje nieograniczona ilość tożsamości płciowych, sprzeciw wobec seksualizacji dzieci to „homofobia”, a pary jednopłciowe mają prawo zawierać „małżeństwa” i sięgać po procedury zapłodnienia pozaustrojowego za pieniądze podatników.

Zestawy pseudo-edukacyjne przygotowały fundacje: GrowSPACE, Dajemy Dzieciom Siłę i Sexed.pl. Scenariusze lekcji dla klas 7 – 8 są do pobrania w internecie. I tak podczas 45-minutowej lekcji, przeprowadzanej np. na godzinie wychowawczej, uczniowie mają „zapoznać się z podstawowymi pojęciami dotyczącymi tożsamości oraz otrzymać wskazówki, jak być wspierającą osobą sojuszniczą” wobec osób LGBT+.

Niezweryfikowani seks-edukatorzy zaczynają od pytania, jak uczniowie rozumieją „tożsamość”, np. religijną czy narodową, by następnie wyjaśniać, iż na zajęciach będą omawiane kwestie tożsamości seksualnej.

Nastolatkowie przeczytają bądź usłyszą m.in, iż skrót LGBT+ „występuje w różnych wersjach, np. LGBTQIAP, LGBTQ, a czasem po prostu z plusem”, co oznacza, iż jest „o wiele więcej” tożsamości płciowych (nie podano konkretnej liczby) niż w literkach akronimu. Na nienaukowy charakter podobnego twierdzenia zwrócił uwagę kilka miesięcy temu brytyjski resort oświaty, zakazując nauczania o tożsamościach płciowych na lekcjach z edukacji seksualnej. Decyzja nastąpiła na fali skandalu, jaki wybuchł po przeprowadzeniu audytu w największej placówce „zmiany płci”. Kontrola wykazała liczne nieprawidłowości w procedurach tzw. tranzycji osób nieletnich.

Młodzież usłyszy także – znowu nie wiadomo, na jakiej podstawie naukowej – iż istnieje „tożsamość płciowa odczuwana w umyśle oraz tożsamość seksualna odczuwana w sercu”. Obiektywny fakt płci biologicznej zastąpiony został w materiałach „płcią ciała”, co homo-aktywiści przedstawiają jako wyłącznie „narządy płciowe, na podstawie których lekarz decyduje o tym, jaka płeć zostanie nam nadana przy urodzeniu”. Nie ma nic na temat wpływu genów i hormonów na płciowość człowieka.

Ale materiały nie zatrzymują się wyłącznie na kwestiach indywidualnych. Wkraczają także na płaszczyznę społeczną i polityczną.

Na zajęciach poruszony zostaje temat „homofobii”, zdefiniowanej jako „strach, czy też niechęć często wynikająca z niezrozumienia tego, iż osoby LGBT+ mają inaczej niż ja”. W tym kontekście nie rozróżniono przejawów zwykłej nienawiści od wynikającego np. z motywacji religijnych sprzeciwu wobec homoseksualnych zachowań. Brak takiego rozróżnienia stawia pod pręgierzem jako „homofobiczne” np. nauczanie Kościoła katolickiego, uznającego akty homoseksualne za grzech śmiertelny.

Uczniowie mają też zastanowić się, jak „wspierać osoby LGBT+: indywidualnie, na poziomie szkoły oraz państwa”. W tym celu zostają podzieleni na trzy grupy. Pierwsza z nich opracowuje propozycje jak być „wspierającym sojusznikiem” na poziomie indywidualnym, przez co rozumie się utwierdzanie w zaburzeniu („respektowanie czyichś zaimków”) czy wyraźne wyrażanie poparcia dla osób LGBT+.

Kolejna grupa zastanawia się nad sposobami przeprowadzenia homo-rewolucji w szkołach. W tym punkcie seks-edukatorzy już otwarcie proponują wchodzenie w konflikt z kadrą pedagogiczną. Sugerują wywieszanie w szkołach tęczowej flagi, zwracanie się przez nauczycieli wobec zdezorientowanych uczniów wymyślonymi pseudonimami czy zezwalanie na to by biologiczni chłopcy mieli wstęp do damskich toalet i szatni.

Trzecia grupa natomiast ma przedstawić rozwiązania na poziomie państwa i instytucji. Jako przykład takiego działania podano wprowadzenie „równości małżeńskiej” (legalizacja jednopłciowych niby-małżeństw), podczas gdy Konstytucja RP wyraźnie zaznacza, iż nasze państwo rozumie małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Tego „niuansu” w materiałach seks-edukatorów jednak zabrakło.

Homo-aktywiści sugerują również rzekomą konieczność wprowadzenia prawa „uniemożliwiającego stosowanie mowy nienawiści” ze względu na deklarowaną tożsamość seksualną czy płciową, ustanowienia procedury sądowej „uzgodnienia płci” czy dostępu par jednopłciowych do zapłodnienia in vitro finansowanego z budżetu państwa.

Fundacja GrowSPACE podała, iż „Tęczowy Piątek” odbywa się dzięki wsparciu ambasad: Danii, Norwegii, Belgii (konkretnie Przedstawicielstwa Flandrii w Polsce i Krajach Bałtyckich) i pomysłodawcy akcji, czyli Kampanii Przeciw Homofobii. W tym roku kampanię firmuje też mazowieckie kuratorium oświaty.

Źródła: interia.pl / sexed.pl / dziennik.pl
PR

Idź do oryginalnego materiału