Wszystko co miałem napisać pewnie już napisałem. O tym co dzieje się teraz pisałem dekadę temu. Był czas aby przywyknąć. Część tubylczego ludu przeciera oczy ze zdumienia, a część ma w dupie ta całą maskaradę. Od czasu podpisania Traktatu Lizbońskiego wszelkie ruchy propaństwowe były wyłącznie groźnym ruszaniem palcem w bucie, ale co najgorsze rządzący do niedawna uwierzyli, iż poprzez te ruchy potrafią nie tylko machać całą stopą ale wpływać na ruchy całego organizmu. Oni też przecierają oczy ze zdumienia.
Właśnie dokonywany jest holokaust na europejskim rolnictwie przy biernej postawie całych społeczeństw. I nie chodzi wyłącznie o ekonomiczny aspekt całej sprawy ale o likwidację nośnika kultury. Tak więc homogenizacja przyspieszy. Pretekstem jest pomoc Ukrainie, a tak naprawdę ulokowanym na twym terytorium korporacjom.
Co wypada zatem czynić? Wypada za namową pewnego Kolumbijczyka zachować „bezsilną jasność umysłu”.
Co takiego się stało, iż ludzie mają w dupie? Są spełnione dwa podstawowe warunki: jest czym zapchać brzuch i jest dostęp do taniej rozrywki. Mamy więc ścierwo z Biedronki w stylu karton przypominający parówki i netflixowe usypiacze umysłu. Denne ścierwa do oglądania sprawiają, iż świat realny staje się jeszcze jedną z historii do oglądania. Gdy dojdzie do przykręcenia śruby (bo w wyniku automatyzacji praca rzeszy niewolników może okazać się niepotrzebna), będzie już za późno na jakikolwiek protest.
Nie ma tu żadnej improwizacji, jest szczegółowo realizowany plan rozpisany na role. W planie tym być może obecna gorszy sort też ma swoje zadanie: w szybkim tempie zmian pełni być może rolę wentyla dopuszczającego nadmiar fermentowych gazów. A więc jako taka jest potrzebna. Zatem w pokazywanym nam przedstawieniu ścierają się wyłącznie tylko inne frakcje nieuchronnego postępu? Być może więc netflixowość otaczającego nas świata ma swój meta poziom?
Adam Kalicki
Autor prowadzi własny blog