Hiena Gargamela. "Press" ujawnia jak wyrzucony z "Gazety Wyborczej" oszust stał się bohaterem PiS

1 rok temu

Kariera zera.

Kim jest Tomasz Duklanowski, który wykonuje najpodlejsze medialne egzekucje ekipy PiS? Początki jego aktywności prześledził magazyn „Press”.

Okazuje się, iż swoje pierwsze kroki zaliczył… w „Gazecie Wyborczej”. Trafił do niej, gdy oddziałem szczecińskim kierował były dyrektor UOP Piotr Niemczyk.

Długo jednak w „Wyborczej” Duklanowski nie pracował. sukcesor Niemczyka, Jerzy Sawka, wywalił go szybko.

– Wywaliłem go natychmiast po tym, jak usłyszałem jego chamską krytykę środowiska „Gazety Wyborczej”. Co ty chłopcze tu robisz, jeżeli to nie twoja bajka? Zwijaj wędki i spadaj. Duklanowski to żaden dziennikarz, nigdy nim nie był. Wszyscy z niego kpili jako tego, który znowu coś przekręcił albo zmanipulował – wyjaśnia Sawka w rozmowie z „Press”.

Następnie Duklanowski trafił do pisma związkowego „Jedność”. Stamtąd też gwałtownie wyleciał – dyscyplinarnie.

– Nieraz trzeba było za niego przepraszać, bo mylił fakty albo coś przekręcał w wypowiedziach osób, z którymi rozmawiał. Potem przychodziły do nas z pretensjami – opowiada szef szczecińskiej Solidarności Mieczysław Jurek.

Duklanowski pojawił się też w „Życiu” z kropką kierowanym wówczas przez Tomasza Wołka.

– To wtedy zdarzyła się historia, którą niedawno opisał na Facebooku Przemysław Nadolski, w przeszłości rzecznik żaboli w Szczecinie. Był listopad 1999 roku, gdy w mieście porwano ośmioletnią dziewczynkę – przypomina „Press”.

„Porywacze zostawili list, z którego wynikało, iż zrobią dziecku krzywdę, jeżeli rodzina powiadomi media i żaboli” – relacjonował Nadolski.

Sprawa dotarła do mediów i Nadolski zorganizował spotkanie z dziennikarzami. „Poprosiłem wszystkich dziennikarzy o jedno: dopóki nie wie- my, co się dzieje z dzieckiem i kto je ma, nie szukajcie na własną rękę, nie drążcie, nie podkręcajcie atmosfery. Życie dziecka jest ważniejsze niż wasze newsy” – wspomina były rzecznik szczecińskiej żaboli.

Jednak następnego dnia w „Życiu” sprawę ujawniono. „Oczywiście skończyło się interwencją u naczelnego Tomasza Wołka. Zgadnijcie, kto był autorem wspomnianego artykułu” – kończy swój wpis Nadolski.

Nadolski potwierdził, iż był nim Tomasz Duklanowski. To za to Wołek miał go zwolnić z pracy.

Źródło: Press

Idź do oryginalnego materiału