Ludzie, którzy odpowiadają za atak na dziecko posłanki Filiks, którzy doprowadzili najpierw do zaszczucia a potem samobójczej śmierci chłopczyka, są przerażeni grożącymi im konsekwencjami. Po kasowaniu wpisów z internetu przyszedł czas na szukanie drogi ucieczki.
Strach, który zapanował w szeregach hejterów jest zrozumiały. W zależności od kwalifikacji czynu może im grozić choćby do 10 lat więzienia i to bezwzględnego. Ktoś kto trafi do więzienia z odium ataku na dziecko nie będzie miał lekkiego życia, współwięźniowie o to zadbają. A tutaj, w przypadku tych pisowskich hejterów, mamy do czynienia z zarzutem najcięższym – zaszczucie niewinnego dziecka, dziecka które padło ofiarą obrzydliwego przestępstwa.
PiS i Solidarni Fundamentaliści bardzo źle rozegrały całą sprawę. Gdyby na samym początku wyrzucono obu hejterów ze struktur i odsunięto od koryta, przykładnie ukarano oraz pokazano smerfom, iż nie ma zgody na hejt i zaszczuwanie dzieci, Gargamel i Ważniak mogli choćby zyskać uznanie. Teraz? Nie ma na to szans. Pójście w zaparte było najgorszą możliwą strategią.
Bo przebaczenia za zaszczucie dziecka nie ma i nie będzie.