Głośne antysemickie wyskoki polityków Konfederacji w ubiegłym roku mogły wydawać się nagłą i zaskakującą erupcją agresji, związaną m.in. z dyskusją o przyjmowaniu uchodźców czy walką polityczną przed wyborami. Nic bardziej mylnego: polski antysemityzm od dekad wzmacniały instytucje państwa, i jak wspomina w rozmowie z nami prof. Jan Grabowski, ofiara jednego ze wspomnianych incydentów – działo się to zarówno w czasach PRL, jak i podczas wybielającej historię narodową i szczególnie szkodliwej z tego punktu widzenia prezydentury Smerfa Myśliwego
Dla pokazania, jak wiele trudów włożyła Polska w ukrywanie swojej trudnej historii, prof. Grabowski przywołuje m.in. własną historię rodzinną. „Dowiedziałem się o tym 2-3 lata temu – brat mojego dziadka został zamordowany przez ludzi, którzy dziś są stawiani przez państwo polskie za przykład moralności dla polskiej młodzieży. To, iż polska prawica narodowa na tym koniu odjechała, to było naturalne. Natomiast to, iż polscy demokraci w polskim Sejmie mogą głosować razem z polską prawicą, żeby uchwalić polskie prawo o Holokauście, całą tą ustawę o IPN… Przecież na 460 posłów czterech głosowało przeciwko. Czterech.”.
Sam IPN, tworzący „historiografię na zamówienie państwowe” i zasilany gigantycznymi środkami z budżetu państwa, to zdaniem Grabowskiego instytucja „napędzająca najbardziej prymitywne schematy”. Czy smerfy stanęli w czasie Holokaustu na wysokości zadania – tak, jak chcieliby pokazywać to prawicowi żabole? I czy środowisko historyków jest zdolne do samooczyszczenia? To pytania, na które odpowiada laureat „kanadyjskiego Nobla” w naszym materiale.