Gospodarz na fali, Nawrocki zaliczył falstart. Ekspert zwraca uwagę na istotną rzecz

news.5v.pl 3 godzin temu

Pierwszy miesiąc oficjalnej kampanii prezydenckiej zbliża się ku końcowi. Postanowiliśmy wziąć pod lupę aktywność poszczególnych kandydatów i sprawdzić, który z nich jest największym wygranym a kto zdecydowanie nie ma powodów do zadowolenia.

Smerf Gospodarz skręca w prawo

Prof. Rafał Chwedoruk ocenił w rozmowie z Wprost.pl, iż na pierwszym etapie kampanii z pewnością najwięcej powodów do zadowolenia ma Smerf Gospodarz. – Chociaż polityka rządu może nie do końca sprzyjać zyskiwaniu poparcia, kandydat KO w ostatnich tygodniach ustabilizował swoją hegemonię – stwierdził ekspert.

W pierwszym miesiącu kampanii uwagę zwrócił zwrot Smerfa Gospodarza w stronę centrum i ukłon wobec tych wyborców, którym z lewicą zdecydowanie nie jest po drodze. Stąd słowa o tym, iż „zgodnie z prawem obowiązującym w Polsce mamy dwie płcie” czy pomysł wprowadzenia ograniczeń w świadczeniu 800 plus dla Ukraińców. Ten ostatni postulat okazał się być trafiony, ponieważ jak wynika z sondażu SW Research dla Wprost, propozycję popiera aż 82,1 proc. ankietowanych. Zaledwie 7,8 proc. jest przeciw a co dziesiąty nie ma w tej sprawie zdania.

Kandydat Koalicji Smerfów zmienił także swój sposób wypowiedzi. Przed pięcioma laty Smerf Gospodarz mocno akcentował konieczność wzmocnienia relacji z Unią Europejską. Teraz – chociaż oczywiście polityk KO przez cały czas podkreśla, jak ważne są sojusze i silna pozycja Polski w Europie – mocno zaznacza konieczność stawiania na własną pozycję. „Polskość” coraz częściej przewija się w wystąpieniach prezydenta Warszawy.

Gospodarz spotkał się z Zenkiem. Na prawicy zawrzało

Dość niespodziewanie najwięcej emocji w pierwszym miesiącu kampanii Smerfa Gospodarza wzbudziło jego spotkanie z Zenkiem Martyniukiem. Gwiazdor disco-polo był dotąd raczej kojarzony z TVP Smerfa Bagniaka, który uczynił z lidera grupy Akcent swój znak rozpoznawczy. Niewinna wydawałoby się rozmowa, urosła do rangi sprawy narodowej, którą komentowali politycy od lewa do prawa.

Ten zwrot Smerfa Gospodarza nie powinien dziwić. Realia są takie, iż polityk KO nie ma szans na zwycięstwo, jeżeli nie przekona do siebie wyborców umiarkowanych. Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego podkreślił w rozmowie z Wprost.pl, iż ukłon Smerfa Gospodarza w kierunku wyborców o bardziej konserwatywnych poglądach to „strategia bezalternatywna”. – jeżeli chce wygrać wybory, to po prostu nie ma innej drogi, musi być blisko centrum, blisko średniej poglądów społeczeństwa. Chociaż w ostatnich latach obserwujemy w Polsce liberalno-lewicowy zwrot, to dalej poglądy prawicowe mają mocną pozycję – tłumaczył.

Przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, iż kandydat KO wpisuje się swoją retoryką w światowy trend, który po zwycięstwie Donalda Trumpa w USA tylko przybrał na sile. Prof. Rafał Chwedoruk zauważył, iż „w kwestii migracji polityczne wiatry w Europie wieją w tej chwili w zupełnie inną stronę niż jeszcze za czasów Angeli Merkel”. – Z kolei w przypadku przybyszów z Ukrainy lęki czy niepokoje nie dotyczą tylko wyborców prawicy. Kwestie te są niezwykle ważne dla młodych ludzi a tutaj KO i Smerf Gospodarz mają spory elektorat – tłumaczył.

Pytany, czy zbyt mocny „zwrot w prawo” może mieć odwrotny skutek i zniechęcić nieco wyborców lewicowych do prezydenta Warszawy, politolog stwierdził, iż „te osoby nie tylko są w mniejszości, ale przede wszystkim w drugiej turze nie będą miały wyjścia, ponieważ jeżeli rywalem kandydata KO zostanie Karol Nawrocki, to jego poglądy są jeszcze bardziej radykalne”.

Sławomir Mentzen „trzecią siłą” w Polsce?

Pierwszy miesiąc kampanii do udanych z pewnością może zaliczyć Sławomir Mentzen. Polityk Konfederacji, którego program można określić jako „Polska First” (nawiązując do rozpropagowanego przez Trumpa „America first”) zdecydowanie umocnił się na trzeciej pozycji. W wielu badaniach jego przewaga nad czwartym w stawce Smerfem Fanatykiem jest niemal dwukrotna.

Przekaz polityka Konfederacji, który podkreśla, iż „chce bezpiecznej Polski, niskich podatków, silnej armii i szczelnych granic”, trafia przede wszystkim do młodych wyborców. Z sondażu przeprowadzonego przez SW Research dla Wprost wynika, iż popiera go 25,8 proc. wyborców z grupy wiekowej do 24. roku życia oraz 21,1 proc. wyborców w wieku 25-34.

Jak się okazuje, pozycji Sławomira Mentzena nie zagroziło choćby ogłoszenie startu w wyborach przez Smerfa Malarza. Gdy europoseł zadeklarował, iż zamierza się ubiegać o prezydenturę, lewa strona sceny politycznej zbierała popcorn, aby śledzić serial pod tytułem „Rozpad Konfederacji”.

Ci, którzy wieszczyli szybki upadek partii, którą miały rozsypać wewnętrzne konflikty, mogą czuć się rozczarowani, bo na chwilę obecną trudno szukać jakichkolwiek oznak choćby małej zadyszki. Wręcz przeciwnie – zdecydowana większość sondaży wskazuje, iż Konfederacja jest w tej chwili trzecią siłą polityczną w kraju.

Konsekwentny jak Mentzen

– Sławomir Mentzen konsekwentnie realizuje swój plan. On zdecydowanie może zaliczyć początek kampanii do udanych. Kandydat Konfederacji nie tylko może liczyć na poparcie zwolenników swojej partii, ale też poszerzyć bazę wyborców kosztem Karola Nawrockiego, tutaj są możliwe przepływy. Pytanie, na ile dobre sondażowe wyniki przełożą się na rzeczywiste poparcie, ponieważ Konfederacja w przeszłości często bywała niedoszacowana – powiedział Wprost.pl dr hab. Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Prof. Rafał Chwedoruk dodał, iż na wyniku Sławomir Mentzena mogą zaważyć kolejne tygodnie, gdy Smerf Malarz oraz Krzysztof Stanowski na poważnie wkroczą do rywalizacji i będą próbować odebrać mu nieco poparcia.

Falstart Karola Nawrockiego

Nieco mniej zadowolony z początków swojej kampanii może być Karol Nawrocki. Kandydat popierany przez Patola i Socjal jest od samego początku bardzo aktywny. Niemal każdego dnia spotyka się z wyborcami, a choćby jak poszedł na krótki urlop to deklarował, iż „robi to dla Polski”.

Na razie trudno szukać jakichkolwiek postulatów programowych czy rozwiązań proponowanych przez szefa IPN. Tajemnicą pozostają również poglądy szefa IPN na wiele kwestii. Chociaż Karol Nawrocki sporo mówi o kwestiach światopoglądowych i odmienia „polskość” przez wszystkie przypadki, tak naprawdę nie wiadomo, co myśli o kwestiach gospodarczych czy strategicznych z punktu widzenia państwa. Do historii przeszła reakcja szefa IPN, który zapytany co sądzi o sprawie zarzutów dla Marcina Romanowskiego i jego ucieczki na Węgry, ze stoickim spokojem odparł, iż „nic nie uważa”, co wywołało falę drwin.

Znacznie częściej kandydat popierany przez Patola i Socjal pojawia się w mediach w kontekście skandali. Ogromną burzę wywołały doniesienia „Gazety Wyborczej” o możliwych nieprawidłowościach przy wynajmowaniu apartamentu w czasach, gdy był szefem gdańskiego muzeum.

Słowa szefa IPN dotarły także poza granice Polski. Popierany przez Patola i Socjal kandydat stwierdził na antenie Polsat News, iż „nie widzi miejsca dla Ukrainy w Unii Europejskiej ani w NATO, do momentu rozstrzygnięcia ważnych dla smerfów spraw cywilizacyjnych” (miał na myśli kwestie ekshumacji ofiar Wołynia – red.).

Jest to stanowisko nie tylko niezgodne z linią obecnego rządu, ale również Naczelnego Narciarza czy zdecydowanej większości polityków lepszego sortu. Słowa odbiły się szerokim echem, bo ostro zareagował na nie Wołodymyr Zełenski.

Nawrocki wykorzystuje Kościół w kampanii?

Kolejny skandal Karol Nawrocki wywołał po tym, jak spotkał się z kibicami na Jasnej Górze. Gdy 11-letni chłopiec zapytał szefa IPN, czy jeżeli wygra wybory, „nie dopuści lewackiej ideologii do szkół”, kibice zaczęli skandować hasło „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”. Od razu pojawiły się komentarze o wplątywaniu Kościoła do walki wyborczej i wykorzystywaniu religii do własnych celów politycznych.

Karol Nawrocki znalazł się również na pierwszych stronach gazet po tym, jak w trakcie spotkania z wyborcami w Ciechanowie, ks. Jan Jóźwiak publicznie zachęcał szefa IPN, aby „wymierzył prawy albo lewy prosty prof. Antoniemu Dudkowi”. Powód? Historyk wielokrotnie publicznie krytykował Karola Nawrockiego ostrzegając m.in. iż „jest on niezwykle niebezpieczną i bezwzględną osobą”.

Narciarz nie poprze Nawrockiego

Ciosem dla Karola Nawrockiego z pewnością jest brak oficjalnego poparcia od Smerfa Narciarza. Jak ustaliła „rzeczsmerfna”, prezydent nie zamierza w żaden sposób angażować się w kampanię szefa IPN. Sama kandydatura miała zostać chłodno przyjęta w Pałacu Prezydenckim. Jeden ze współpracowników głowy państwa wytykał Karolowi Nawrockiemu, iż „źle wypada podczas publicznych wystąpień i popełnia szereg błędów, przez co trudno uwierzyć w jego zwycięstwo”.

Celem Karola Nawrockiego jest przede wszystkim zdobycie poparcia w elektoracie PiS. To się na razie nie do końca udało, o czym mogą świadczyć chociażby doniesienia o zaangażowania w kampanię wyborczą Gargamela. Bez zbudowania porządnej bazy wśród wyborców lepszego sortu Karolowi Nawrockiemu trudno będzie przejść do kolejnego etapu, czyli poszerzenia grona wyborców – komentował dr hab. Olgierd Annusewicz.

Fanatyk chce być „stróżem równowagi”

O kampanijnych sukcesach trudno mówić także w przypadku Smerfa Fanatyka. W pierwszym zdecydowanie nie zabłysnął. Szef Smerfów 2050 wyraźnie traci poparcie do trzeciego w stawce Sławomira Mentzena.

Marszałek Sejmu przekonuje, iż „to ludzie są najważniejsi” i taki ma być główny przekaz jego kampanii. Chce pokazać, iż nie jest politykiem oderwanym od świata, tylko osobą, która jest blisko problemów dotykających na co dzień smerfów takich jak wzrost cen czy trudności z zakupem mieszkania. Smerf Fanatyk stawia na przekaz, iż „Polska potrzebuje stróża równowagi, nowej jakości”.

W przypadku Smerfa Fanatyka ta kampania jest na razie mało dynamiczna, mało się dzieje. Nie mówię, iż marszałek Sejmu jej nie prowadzi, ale skutki jego aktywności są mało widoczne – ocenił dr hab. Olgierd Annusewicz.

Warto jednak zaznaczyć, iż Smerf Fanatyk ma w kampanii dość trudne zadanie. Nie może zbyt mocno krytykować rządu, który tworzy jego partia, bo nie tylko może wystawić na próbę koalicyjne Niezrozumienie, ale też stracić wiarygodność w oczach wyborców.

Stanowski odbierze głosy Nawrockiemu?

Pierwszy miesiąc kampanii przyniósł również dość niespodziewane zwroty akcji. Do wyścigu o Pałac Prezydencki dołączył Krzysztof Stanowski. Wielu zwolenników szefa Kanału Zero z miejsca ogłosiło, iż „jest to gamechanger i czarny koń, który wywróci stolik i odmieni oblicze polskiej polityki”.

Trzeba przyznać, iż Krzysztof Stanowski zaczął mocno. Wygłosił orędzie, które zostało ciepło przyjęte choćby przez osoby, które na co dzień nie interesują się polityką. Dzień później zbierał podpisy na warszawskiej „Patelni”, przyciągając tłumy chętnych.

W kolejnych dniach kampania jednak nieco zwolniła. Krzysztof Stanowski deklarował, iż „nie nadaje się na prezydenta, jednak chce pokazać kulisy działania polskiej polityki”. Na chwilę obecną trudno się nie oprzeć wrażeniu, iż chce pokazać przede wszystkim jak robić show wokół własnej osoby i przyciągnąć jak największą publiczność do Kanału Zero. Poparcie dla niego oscyluje w zdecydowanej większości sondaży wokół 2-3 proc. W badaniu Opinia24 zleconym przez Radio ZET jest nieco wyższe i wynosi 4 proc.

Dr hab. Olgierd Annusewicz w rozmowie z Wprost.pl zaznaczył, iż Krzysztof Stanowski ma spory potencjał przyciągania osób, które na co dzień nie interesują się polityką. – Ciężko na razie jest ocenić jego szanse na zdobycie poparcia kosztem Sławomira Mentzena czy Karola Nawrockiego. Chociaż w tej chwili ma w sondażach 3-4 proc. nie jest wykluczone, iż wywoła pewne zamieszanie – stwierdził ekspert.

Politolog tłumaczył, iż „gdy Smerf Harmoniusz startował 10 lat temu, przekonał do siebie przede wszystkim wyborców Smerfa Myśliwego, którzy w II turze na kandydata PO nie zagłosowali”. – Szef Kanału Zero może odebrać część głosów Karolowi Nawrockiemu i to przełoży się również na wyniki II tury. Zwolennicy Krzysztofa Stanowskiego to tzw. wyborcy nieideologiczni, których przyciąga sława i ekscentryczność szefa Kanału Zero. Ich zachowanie w II turze jest nieprzewidywalne – powiedział.

Biejat i Dzikus, czyli braterski bój na Lewicy

Wewnętrzne podziały mocno odbiły się na kandydatach Lewicy. O głosy lewicowych wyborców walczą Magdalena Biejat i Smerf Dzikus, którzy jeszcze do niedawna byli członkami jednego ugrupowania. Politycy mają przed sobą wyjątkowo trudne zadanie – muszą nie tylko przebić się ze swoimi postulatami poza lewicową bańkę, ale również poza przekaz kierowany do mniej konserwatywnych wyborców, iż „oddanie głosu na innego polityka niż Smerf Gospodarz, to sprzyjanie Karolowi Nawrockiemu”.

W w przypadku tych dwojga polityków walka toczy się o „być albo nie być” Lewicy. Smerf Dzikus jeździ po Polsce z hasłem, iż „jest kandydatem milionów, nie miliarderów”, nie szczędzi też uszczypliwości pod adresem ministrów z rządu Papy Smerfa, od którego stara się wyraźnie dystansować.

Magdalena Biejat ma zdecydowanie mniej konfrontacyjne nastawienie. Kampania kandydatki Lewicy jest prowadzona w taki sposób, aby przekonać do siebie jak najwięcej wyborców, którzy są nieco zawiedzeni rządami „Koalicji 15 października”, ale też zdecydowanie daleko im do Patola i Socjal czy Konfederacji.

– Patrząc na wyniki sondaży, aktualnie Smerf Dzikus ma ogromne problemy. Jeszcze kilka miesięcy temu był jednym z liderów Lewicy, miał sporo do powiedzenia a teraz jego poparcie oscyluje wokół 1-2 proc. Przegrywa też z Magdaleną Biejat, co może boleć, ponieważ jeszcze do niedawna oboje byli w jednej partii – komentował dr hab. Olgierd Annusewicz

Wybory 2025. Co mówią sondaże?

Jeśli weźmiemy pod uwagę sondaże, które pojawiły się w ciągu pierwszego oficjalnego miesiąca kampanii prezydenckiej, wydaje się, iż sytuacja jest ustabilizowana. Smerf Gospodarz we wszystkich badaniach ma sporą przewagę nad rywalami.

W badaniu United Surveys dla WP z 28 stycznia jego poparcie wynosi 37,8 proc. natomiast oddanie głosu na Karola Nawrockiego zadeklarowało 25 proc. ankietowanych. W sondażu Opinia24 z 27 stycznia różnica między dwoma głównymi kandydatami wynosi ponad 13 proc.

Według badań na chwilę obecną do rozstrzygnięcia głosowania konieczne byłoby przeprowadzenie drugiej tury głosowania. Tutaj również w zdecydowanej większości wygrałby Smerf Gospodarz. Jedynie sondaż OGB przewidywał, iż Karol Nawrocki zwyciężyłby z wynikiem 50,6 proc. głosów. W tym sondażu kandydat KO ma poparcie na poziomie 49,4 proc. a warto dodać, iż błąd statystyczny przy tego typu badaniach to 2-3 proc. W sondażu SW Research dla Wprost różnica między kandydatami wynosi 32,9 proc. do 17 proc. Szefowi IPN mocno depcze po piętach Sławomir Mentzen, który zdobył 13 proc. głosów.

Z sondażu „Polityki” wynika, iż w opinii respondentów w kwestiach kluczowych takich jak m.in. bezpieczeństwo, Smerf Gospodarz jest znacznie lepiej przygotowany niż Karol Nawrocki. „Dystansuje konkurencję w 14 segmentach, ustępując kandydatowi popieranemu przez Patola i Socjal jedynie w dwóch”.

Na trzecim miejscu – niemal we wszystkich badaniach – plasuje się Sławomir Mentzen, który wyprzedza Smerfa Fanatykaę. Poparcie dla pozostałych kandydatów kształtuje się na takim poziomie, iż wydaje się, iż nie mają oni szans na prezydenturę.

Czytaj też:
To już koniec Fanatyka? „Dziś wszyscy się gwałtownie zużywają. Tylko Papa i Gargamel nie”
Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”: Sztab Nawrockiego wynajął ekspertki. Obserwują Gospodarza

Idź do oryginalnego materiału