Operatorzy sieci energetycznych w Polsce przeprowadzili największą w historii akcję kontrolną instalacji fotowoltaicznych. Wykorzystano drony, analizę danych z inteligentnych liczników i fizyczne inspekcje w terenie. Wynik? Ponad 1400 wykrytych nieprawidłowości, 115 postępowań karnych i pierwsze wyroki – siedmiu prosumentów zapłaciło już po 1000 zł. Problem dotyczy nie tylko nielegalnych rozbudów, ale także drobnych zmian, o których właściciele po prostu zapomnieli powiadomić operatora.

Fot. Shutterstock / Pixabay / Warszawa w Pigułce
Magdalena Dąbrowska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki, w rozmowie z portalem Gramwzielone.pl nie pozostawia złudzeń: „Kontrole mikroinstalacji URE prowadzi w przypadku klientów spółki dystrybucyjnej Tauron Dystrybucja SA, natomiast wydaje się, iż problem jest ogólnopolski, bo takie działania prosumentów wpływają na pogorszenie pracy sieci”. To oznacza, iż fala kontroli dopiero się rozpędza.
Technologia nie pozostawia złudzeń. Drony widzą wszystko
Tauron Dystrybucja jako pierwsza spółka energetyczna w Polsce zdecydowała się na masowe użycie nowoczesnej technologii do kontroli prosumentów. Nad osiedlami domów jednorodzinnych zaczęły latać drony wyposażone w kamery wysokiej rozdzielczości, które systematycznie rejestrowały liczbę paneli na dachach.
Zdjęcia z lotu ptaka porównywano następnie z oficjalnymi zgłoszeniami złożonymi przez właścicieli instalacji. W wielu przypadkach liczby się nie zgadzały. Czasem różnica dotyczyła kilku paneli – właściciel dołożył moduły, zapomniał zaktualizować zgłoszenie. Ale zdarzały się też przypadki rażące.
Najbardziej szokujący przykład dotyczył prosumenta, który zgłosił 53 panele fotowoltaiczne. Dron sfotografował jego dach i okazało się, iż zainstalowanych jest tam aż 450 paneli. To niemal 8,5-krotne przekroczenie zgłoszonej mocy instalacji. Taki system mógł wprowadzać do sieci choćby kilkadziesiąt razy więcej energii niż założono w dokumentacji.
Kolejny skrajny przypadek wykryto w regionie gliwickim. Prosument zgłosił mikroinstalację o mocy 48 kW, a dane z licznika pokazywały, iż wprowadza do sieci energię charakterystyczną dla źródła 10 razy mocniejszego. Rzeczniczka Taurona potwierdziła w komunikacie prasowym: „To sugeruje 10-krotnie większe źródło, niż zostało zgłoszone do spółki”.
Najpierw pismo, potem fizyczna kontrola
Po wykryciu nieprawidłowości na zdjęciach z dronów, Tauron nie wysyłał od razu kontrolerów do domów. Pierwszym krokiem było masowe wysłanie pism do prosumentów – łącznie 8000 zawiadomień trafiło na skrzynki właścicieli instalacji fotowoltaicznych.
W pismach operator informował o wykrytych rozbieżnościach i wzywał do skorygowania zgłoszenia lub wyjaśnienia sytuacji. Reakcja prosumentów była zróżnicowana. Aż 73% z nich odpowiedziało na pismo i dobrowolnie usunęło nieprawidłowości lub zaktualizowało zgłoszenie. Ci właściciele uniknęli kary i postępowania administracyjnego.
Pozostałe 27% – czyli około 2160 prosumentów – zignorował pisma lub nie udzielił satysfakcjonującej odpowiedzi. To właśnie te przypadki stały się podstawą do fizycznych kontroli w terenie. Pracownicy Taurona odwiedzili prawie 880 gospodarstw domowych, przeprowadzając szczegółowe inspekcje instalacji.
Efekty kontroli terenowych były druzgocące. Potwierdzono 466 przypadków przekroczenia zgłoszonej mocy instalacji. Oprócz tego wykryto 455 niezgodnych zabezpieczeń przedlicznikowych – elementów, które mają chronić sieć przed przeciążeniem. Zdiagnozowano również 420 przypadków przekroczenia napięcia w sieci oraz 52 sytuacje, w których układ pomiarowo-rozliczeniowy został rozplombowany.
Inteligentne liczniki alarmują o problemach
Oprócz dronów, operatorzy wykorzystują dane z liczników dwukierunkowych zainstalowanych u prosumentów. Te urządzenia w czasie rzeczywistym rejestrują wszystkie parametry instalacji – moc wprowadzaną do sieci, napięcie, częstotliwość i inne wskaźniki.
Gdy system wykrywa anomalie – na przykład zbyt wysoką moc przekraczającą zgłoszoną, podejrzane przekroczenia napięcia czy nietypowe wzorce produkcji energii – automatycznie generuje alert. Te alerty trafiają do centrum monitorowania operatora i stają się podstawą do wszczęcia procedury wyjaśniającej.
W regionie gliwickim Tauron Dystrybucja wykrył ponad 1500 nieprawidłowych ustawień falowników i 1600 przypadków przekroczenia zainstalowanej mocy. To pokazuje, jak powszechny stał się problem manipulacji przy instalacjach fotowoltaicznych.
Niektórzy prosumenci celowo zmieniają ustawienia inwertera, aby obejść zabezpieczenia ograniczające produkcję energii. Inni dodają panele, myśląc, iż nikt się nie zorientuje. Jeszcze inni rozbudowują instalację, szczerze wierząc, iż kilka dodatkowych modułów „nie robi różnicy” i nie wymaga zgłoszenia.
Magazyny energii także pod lupą
Kontrole objęły nie tylko same panele fotowoltaiczne, ale również magazyny energii – urządzenia, które coraz częściej pojawiają się w gospodarstwach prosumenckich jako uzupełnienie instalacji PV. Tauron przebadał 147 magazynów i wyniki były niepokojące.
W 4 przypadkach magazyny w niebezpieczny sposób wyprowadzały napięcie do sieci podczas symulowanej przerwy w dostawie prądu. To bezpośrednie zagrożenie życia dla pracowników operatora wykonujących prace konserwacyjne na linii. Elektryk pracujący na „odłączonej” sieci może zostać porażony prądem z magazynu prosumenta, który nie został adekwatnie skonfigurowany.
Dodatkowo wykryto 17 magazynów energii, które w ogóle nie zostały zgłoszone do operatora. Właściciele zainstalowali urządzenia o wartości często przekraczającej 20 000 zł, nie informując o tym zakładu energetycznego. Każdy taki magazyn wpływa na pracę sieci, wymaga odpowiednich zabezpieczeń i powinien być uwzględniony w dokumentacji.
Stwierdzono również 40 magazynów o mocy innej niż podana w dokumentach. Problem jest analogiczny jak z panelami – właściciele zgłaszają urządzenie o mocy 5 kWh, a instalują 10 kWh. Czasem to wynika z późniejszej rozbudowy systemu, czasem to świadoma próba obejścia przepisów.
URE wszczęło 115 postępowań. Pierwsze wyroki już zapadły
Do końca września 2025 Urząd Regulacji Energetyki wszczął łącznie 115 postępowań administracyjnych wobec prosumentów. Wszystkie dotyczą tego samego problemu – braku poinformowania operatora o zmianie mocy zainstalowanej instalacji lub innych parametrów mikroinstalacji.
Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się o zaledwie kilkunastu sprawach. Do końca maja 2025 URE prowadził 17 postępowań, wszystkie na podstawie zgłoszeń od Taurona Dystrybucji. W ciągu zaledwie czterech miesięcy liczba eksplodowała do 115 – to ponad sześciokrotny wzrost.
Z tych 115 postępowań, 8 zostało już zakończonych prawomocnymi decyzjami. W 7 przypadkach URE nałożył kary finansowe po 1000 zł na każdego prosumenta. Tylko w jednym przypadku organ odstąpił od wymierzenia kary – prawdopodobnie uznając, iż prosument działał w dobrej wierze, a nieprawidłowość miała charakter formalny, nie merytoryczny.
Zdecydowana większość prowadzonych postępowań – aż 111 z 115 – dotyczy obszaru działania Taurona Dystrybucji. To efekt aktywności tej spółki w przeprowadzaniu kontroli terenowych. Jednak sytuacja gwałtownie się zmienia. Trzy postępowania prowadzi Oddział Terenowy URE w Łodzi (dotyczące sieci PGE Dystrybucja), a jedno w Gdańsku (sieć Energa Operator). To ostatnie zakończyło się karą w wysokości 1000 zł.
PGE i Energa także kontrolują swoich prosumentów
Choć publicznie o kontrolach informował głównie Tauron, portal Gramwzielone.pl ustalił, iż podobne działania podjęli również pozostali najwięksi operatorzy sieci w Polsce. PGE Dystrybucja i Energa Operator także wysłali swoich pracowników do prosumentów podejrzewanych o nieprawidłowości.
Rzeczniczka URE potwierdziła, iż „problem jest ogólnopolski”. To oznacza, iż w najbliższych miesiącach możemy spodziewać się lawinowego wzrostu liczby postępowań i kar również w innych regionach kraju. Pozostałe 107 postępowań wciąż jest w toku, a operatorzy zgłaszają do URE kolejne przypadki wykrytych nieprawidłowości.
Wszystko wskazuje na to, iż 1000 zł to standard karny, który będzie stosowany wobec prosumentów łamiących przepisy. Nie jest to kwota symboliczna – dla wielu rodzin oznacza poważne obciążenie budżetu domowego. Dodatkowo kara to dopiero początek problemów.
Co grozi oprócz grzywny?
Kara 1000 zł od URE to najmniejszy z problemów, jakie mogą spotkać prosumenta działającego niezgodnie z przepisami. W przypadku poważniejszych naruszeń, szczególnie jeżeli instalacja powoduje problemy w pracy sieci, operator może skierować sprawę do sądu i dochodzić odszkodowania.
Właściciel instalacji może zostać obciążony kosztami naprawy uszkodzonej infrastruktury. jeżeli nieprawidłowa instalacja spowodowała uszkodzenie transformatora czy innych elementów sieci, rachunek może sięgać dziesiątek tysięcy złotych.
Operator ma również prawo wypowiedzieć umowę prosumencką i zdemontować licznik dwukierunkowy. Oznacza to koniec rozliczeń w systemie net-billing i utratę wszystkich korzyści związanych ze statusem prosumenta. Energia produkowana przez instalację przez cały czas będzie mogła być wykorzystywana na własne potrzeby, ale nadwyżki nie będą już oddawane do sieci z możliwością późniejszego pobrania.
Dla beneficjentów programu Mój Prąd istnieje jeszcze jedno poważne zagrożenie. Zgodnie z regulaminem programu, prosument zobowiązuje się do eksploatacji instalacji zgodnie ze zgłoszeniem przez minimum 5 lat od otrzymania dotacji. jeżeli NFOŚiGW stwierdzi, iż instalacja została zmieniona bez zgłoszenia, może zażądać zwrotu całej dotacji wraz z odsetkami.
Dotacje w programie Mój Prąd wynosiły do 5000 zł. Zwrot takiej kwoty wraz z odsetkami za kilka lat użytkowania może oznaczać stratę przekraczającą 7000-8000 zł. To już naprawdę bolesna kara za niezgłoszenie zmiany mocy.
Co musisz zgłosić operatorowi?
Zgodnie z ustawą Prawo energetyczne i ustawą o odnawialnych źródłach energii, każdy właściciel mikroinstalacji fotowoltaicznej ma ściśle określone obowiązki informacyjne wobec operatora sieci dystrybucyjnej.
Najważniejszy obowiązek dotyczy zgłaszania wszelkich zmian w parametrach instalacji. Masz tylko 5 dni roboczych od momentu dokonania zmiany mocy instalacji, aby poinformować o tym operatora systemu dystrybucyjnego. Nie ma znaczenia, czy moc wzrosła o 1 kW czy 10 kW – każda zmiana musi być zgłoszona.
Dotyczy to zarówno zwiększenia liczby paneli na dachu, jak i wymiany falownika na mocniejszy model. jeżeli kupiłeś nowy inwerter o większej mocy niż poprzedni – musisz to zgłosić, choćby jeżeli liczba paneli pozostała bez zmian.
Podobnie wygląda sytuacja z magazynami energii. jeżeli planujesz dodać magazyn do istniejącej instalacji fotowoltaicznej, musisz zgłosić ten fakt operatorowi przed instalacją. Magazyn to odrębne urządzenie, które wpływa na pracę sieci i wymaga odpowiednich zabezpieczeń oraz aktualizacji dokumentacji.
Nie można również samodzielnie zmieniać ustawień falownika. Niektórzy prosumenci manipulują parametrami pracy inwertera, aby zwiększyć produkcję energii lub obejść zabezpieczenia przed przekroczeniem napięcia. Takie działania są nie tylko nielegalne, ale mogą uszkodzić instalacje sąsiadów i spowodować lokalne awarie zasilania.
Co to oznacza dla ciebie?
Jeśli masz instalację fotowoltaiczną, teraz właśnie powinieneś sprawdzić dokumentację i upewnić się, iż wszystkie parametry zgłoszone do operatora są aktualne. Kontrole nie są losowe – operatorzy dokładnie wiedzą, gdzie szukać problemów, wykorzystując dane z inteligentnych liczników oraz zdjęcia z dronów.
W pierwszej kolejności porównaj moc zgłoszoną do operatora z rzeczywistymi parametrami twojej instalacji. Sprawdź dokumenty zgłoszeniowe – powinny zawierać dokładną liczbę paneli, ich moc jednostkową oraz moc falownika. jeżeli cokolwiek się zmieniło od czasu pierwotnego zgłoszenia, natychmiast zaktualizuj informacje u operatora.
Zachowaj wszystkie faktury i protokoły odbioru. Każda zmiana w instalacji powinna być udokumentowana. jeżeli dodałeś panele, wymieniłeś falownik lub zainstalowałeś magazyn energii, zachowaj faktury od wykonawcy oraz protokół odbioru robót. Te dokumenty będą podstawą do aktualizacji zgłoszenia i mogą uratować cię przed karą.
Jeśli otrzymasz pismo od operatora – nie ignoruj go. Jak pokazują dane z akcji Taurona, 73% prosumentów, którzy odpowiedzieli na pierwsze pismo i dobrowolnie usunęli nieprawidłowości, uniknęło kary. Pozostałe 27%, które zignorował korespondencję, musiało zmierzyć się z fizyczną kontrolą i postępowaniem w URE.
Dlaczego operatorzy nagle zaczęli masowe kontrole?
Masowe kontrole instalacji prosumenckich nie są przypadkowe ani szykaną ze strony operatorów. W ostatnich latach liczba mikroinstalacji fotowoltaicznych w Polsce wzrosła lawinowo – do końca 2024 w kraju działało już ponad 1,5 mln takich instalacji o łącznej mocy około 20 GW.
Problem w tym, iż polska sieć energetyczna nie była projektowana z myślą o tak dużej liczbie rozproszonych źródeł energii wprowadzających energię „pod prąd” – od konsumentów do elektrowni. W wielu miejscach, szczególnie na osiedlach domów jednorodzinnych, infrastruktura nie radzi sobie z nadmiarem energii produkowanej przez prosumentów w słoneczne dni.
Portal Top-Oze.pl informował w lipcu 2025, iż coraz więcej prosumentów zgłasza paradoksalny problem – wyłączanie się instalacji fotowoltaicznych właśnie w słoneczne dni, gdy produkcja energii jest największa. To efekt przeciążonej sieci lokalnej, która fizycznie nie może odebrać całej wyprodukowanej energii.
Nieprawidłowe instalacje – z zawyżoną mocą, złymi zabezpieczeniami lub nieprawidłowymi ustawieniami falownika – dodatkowo pogarszają sytuację. Mogą powodować przekroczenia napięcia, które wymuszają wyłączenie nie tylko ich własnej instalacji, ale również fotowoltaiki u sąsiadów. Jeden nieuczciwy prosument z nieprawidłową instalacją potrafi sparaliżować pracę kilkunastu zgodnych z prawem instalacji w okolicy.
Urząd Regulacji Energetyki otwarcie wskazuje na problem. Jak podkreśla rzeczniczka URE, „takie działania prosumentów wpływają na pogorszenie pracy sieci”. Dlatego operatorzy rozpoczęli systematyczne kontrole. Nie chodzi tylko o karanie nieuczciwych właścicieli instalacji, ale przede wszystkim o zapewnienie stabilnej pracy całej sieci i ochronę uczciwych prosumentów przed konsekwencjami działań swoich sąsiadów.
Jak uniknąć kary? Praktyczny poradnik
Sprawdź natychmiast swoją dokumentację zgłoszeniową. Porównaj parametry podane w zgłoszeniu z rzeczywistym stanem instalacji. Sprawdź liczbę paneli, ich moc, moc falownika oraz – jeżeli masz – pojemność i moc magazynu energii. Każda rozbieżność to potencjalny problem.
Jeśli wykryjesz niezgodność, natychmiast zgłoś ją do operatora. Nie czekaj na kontrolę. Dobrowolne zgłoszenie i skorygowanie błędu znacznie zmniejsza ryzyko kary. Operatorzy są bardziej wyrozumiali wobec prosumentów, którzy sami przyznają się do błędu i go naprawiają.
Zachowaj komplety dokumentów. Przechowuj faktury VAT za wszystkie elementy instalacji, protokoły odbioru, certyfikaty falownika i paneli, umowy z wykonawcą oraz korespondencję z operatorem. W razie kontroli te dokumenty będą twoją najlepszą obroną.
Zatrudniaj tylko certyfikowanych instalatorów. jeżeli planujesz rozbudowę instalacji, nie rób tego samodzielnie. Profesjonalny instalator nie tylko wykona prace zgodnie z normami technicznymi, ale również pomoże w przygotowaniu zgłoszenia do operatora. Warto to zrobić przed rozpoczęciem prac, a nie po fakcie.
Nie manipuluj przy ustawieniach falownika. Niektóre fora internetowe pełne są porad, jak „podkręcić” inwerter, żeby produkował więcej energii lub obejść zabezpieczenia. Nie rób tego. Operatorzy mają narzędzia do wykrywania takich manipulacji, a konsekwencje mogą być dotkliwe.
Procedura zgłoszenia zmiany – krok po kroku
Zgłoszenie zmiany mocy instalacji do operatora to prosty proces, który można wykonać online lub pisemnie. Większość operatorów udostępnia dedykowane formularze na swoich stronach internetowych w sekcji dla prosumentów.
Formularz zgłoszenia powinien zawierać: aktualną łączną moc zainstalowaną instalacji (suma mocy wszystkich paneli), moc falownika (AC), liczbę i typ paneli fotowoltaicznych, datę rozruchu zmienionej instalacji oraz w przypadku magazynu – jego pojemność użytkową i moc ładowania/rozładowania.
Do zgłoszenia warto dołączyć kopię faktury za nowe elementy instalacji, protokół odbioru wykonany przez instalatora oraz aktualne zdjęcia instalacji – widok ogólny dachu z panelami oraz zbliżenie na tabliczkę znamionową falownika.
Po otrzymaniu zgłoszenia operator ma obowiązek zaktualizować dane w swoim systemie. W większości przypadków nie wymaga to dodatkowej wizyty w terenie, chyba iż zmiana mocy jest bardzo znacząca (przekroczenie progu 50 kW dla mikroinstalacji) lub operator ma wątpliwości co do zgodności instalacji z normami technicznymi.
Cały proces od wysłania zgłoszenia do aktualizacji danych trwa zwykle od kilku dni do 2 tygodni. Nie ma opłat za aktualizację zgłoszenia – to bezpłatna usługa operatora wynikająca z przepisów prawa.
Co się stanie, jeżeli zignorujesz wezwanie?
Jeśli otrzymasz pismo od operatora z prośbą o wyjaśnienie rozbieżności lub wezwanie do kontroli, a zignorujesz je – operator ma prawo skierować sprawę bezpośrednio do URE bez dalszych prób „polubownego” załatwienia sprawy. Wtedy postępowanie administracyjne toczy się automatycznie i kończy się karą.
Dodatkowo operator może podjąć decyzję o wypowiedzeniu umowy prosumenckiej. W praktyce oznacza to wymontowanie licznika dwukierunkowego i zakończenie możliwości oddawania energii do sieci. Twoja instalacja będzie przez cały czas działać, ale tylko w trybie autoconsumption – energia produkowana będzie mogła być zużyta tylko w domu, bez możliwości magazynowania nadwyżek w sieci.
W najgorszym scenariuszu sprawa może trafić do sądu. jeżeli instalacja powoduje szkody w sieci lub u innych użytkowników – na przykład poprzez ciągłe przekroczenia napięcia, które uszkadzają sprzęt elektroniczny sąsiadów – operator może dochodzić odszkodowania. Dodatkowo właściciel instalacji może zostać obciążony kosztami naprawy uszkodzonej infrastruktury sieciowej.
Przypadki rozplombowanego układu pomiarowego lub świadomego wprowadzania do sieci energii z niezgłoszonego źródła mogą być traktowane jako kradzież energii. To już nie jest wykroczenie administracyjne, ale przestępstwo określone w kodeksie karnym.
Źródła: Informacje na podstawie komunikatów Urzędu Regulacji Energetyki, wypowiedzi rzeczniczki URE Magdaleny Dąbrowskiej dla portalu Gramwzielone.pl, danych Tauron Dystrybucja oraz portali Top-Oze.pl i Business Insider.

5 godzin temu











