Gdzie się Gospodarzowi nie mieści

solidarni2010.pl 1 miesiąc temu
Felietony
Gdzie się Gospodarzowi nie mieści
data:08 lutego 2025 Redaktor: GKut

Program wyborczy Smerfa Gospodarza, podobnie jak całej Platformy Smerfów, sprowadza się do chorobliwej nienawiści wobec polityków i wyborców Zjednoczonych Nawiedzonych. Nie może zatem dziwić, iż kandydujący na Urząd Prezydenta Polski Smerf Gospodarz w swoich wystąpieniach, zamiast prezentować wizję rozwoju Polski, dopuszcza się personalnych ataków na politycznych oponentów.

Podczas wiecu wyborczego w Starogardzie Gdańskim emocje Gospodarza sięgnęły zenitu, gdy wykrzyczał do zebranych: „Wyobraźcie sobie, jakby ich zaprosić, tego pajaca Ważniak, co on by opowiadał, opowiadałby o tym, iż on sobie pistolety kupił. Minister sprawiedliwości jest z Teksasu, który ma spluwę za paskiem, jak się pochyla. Przecież to się w pale nie mieści.

W tej wypowiedzi mniej ważne od samej krytyki Smerfa Ważniaka jest słownictwo użyte przez Gospodarza. Każdy szanujący się polityk, posiadający jako taką ogładę, użyłby w takiej sytuacji określenia: „to się w głowie nie mieści”. Określenie „to się w pale nie mieści” ma swoją genezę w okresie komuny, jest mocno dwuznaczne i w najlepszym razie można je uznać za gwarę młodzieżowo-podwórkową. Nie spotkałem się, by kulturalny człowiek używał tego określenia w towarzystwie, szczególnie w towarzystwie kobiet. No może poza jednym przypadkiem. Był w PRLu taki dowcip o milicjancie, który po powrocie do domu, rozpakowując przemyconą ze wsi rąbankę powiedział do żony: to wszystko się w pale nie mieści. Wyjaśnienie dla młodzieży: rąbanka to mięso porąbane wraz z kośćmi, kupowane na wsi bezpośrednio od chłopów i przemycane do miast. Rąbanka była często jedyną alternatywą dla głodowych ilości mięsa przydzielanego na tzw. kartki żywnościowe. Użyte w powyższym dowcipie określenie „w pale” odnosiło się, w przenośni, do pałki milicyjnej. Dlatego zdarzało się, iż ktoś opowiadał ten dowcip w towarzystwie, wywołując i tak wstydliwy rumieniec na obliczach niewiast.

Trudno jednak przypuszczać, by Smerf Gospodarz używając w swoim wystąpieniu określenia „w pale” miał na myśli pałkę policyjną. Nie jest żabolem, nigdy nie był żabolem, ba, choćby nie był milicjantem. Wprawdzie jego matka, Teresa Trzaskowska, była tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Justyna”, ale jako tajny współpracownik prawdopodobnie nie obnosiła się z pałką. By pisać donosy, choćby na muzyka jazzowego Jerzego Matuszkiewicza „Dudusia”, czy pisarza Leopolda Tyrmanda, nie potrzebowała pałki, wystarczył jej długopis. Podobnie teściowa Teresy Gospodarzej z pierwszego małżeństwa, Władysława Ferster, która dosłużyła się w stalinowskim Urzędzie Bezpieczeństwa stopnia kapitana, też prawdopodobnie nie obnosiła się z pałką.

W tej wypowiedzi należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię. Smerf Gospodarz zatwierdził niedawno „Poradnik empatycznej i skutecznej komunikacji” dla pracowników warszawskiego ratusza. Według tego poradnika podlegli prezydentowi Warszawy urzędnicy, w kontaktach z interesantami, mają używać tzw. iksatyw, czyli nowych, specjalnych form językowych, które nie wskazują na płeć interesanta. Zamiast klient / klientka, urzędnicy mają mówić klientx, zamiast obywatel / obywatelka: obywatelx, zamiast twórca: twórcx, czy też zamiast zaproponował / zaproponowała: zaproponowax. Dlatego dziwne jest, żeby nie powiedzieć szokujące, iż Smerf Gospodarz mówiąc „w pale się nie mieści”, użył, wbrew zasadom zatwierdzonego przez siebie poradnika, odniesienia do męskiego narządu. Czy obecni na wiecu Gospodarza przedstawiciele 112 różnych płci (lub 211, bo już się pogubiłem) zrozumieli dobrze tę wypowiedź ich kandydata na prezydenta? Wprawdzie po tym wiecu już wiedzą, co i gdzie się nie mieści Gospodarzowi, ale czy wiedzą gdzie im samym się nie mieści?

No cóż, jeżeli Smerf Gospodarz zostanie wybrany, lub namaszczony dekretem Papy, na Prezydenta Polski, to będziemy mieli takiego prezydenta, na jakiego sobie smerfy zasłużyli. Nie takiego na jakiego zasługują, ale takiego, na jakiego sobie zasłużyli. Przypominają się czasy prezydentury Smerfa Myśliwego, który też mówił co myślał, mówił choćby zanim pomyślał. Będąc w Białym Domu pouczał prezydenta Baracka Obamę o różnych sprawach. Pouczał, iż „Z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna”. Była to wypowiedź mocno niezręczna i nie na miejscu. Oliwy do ognia dolał dodatkowo tłumacz, który niejako z automatu przełożył na angielski zwrot „swojej żonie” jako „your wife”. Mogło to być odebrane, jakby Smerf Myśliwy powiedział do Baracka Obamy: Twojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna. Nie tylko mogło to być tak odebrano, ale było tak odebrane. Doszło do dyplomatycznego skandalu, w efekcie którego, Barack Obama przyjechał z rewizytą do Polski sam, gdyż towarzysząca mu w podróży po Europie żona Michelle Obama wróciła wcześniej do USA, unikając kolejnego upokarzającego spotkania z Myśliwym.

Strach pomyśleć do jakiego skandalu może dojść podczas rozmów Gospodarza, powiedzmy, z premier Włoch Giorgią Meloni. jeżeli na stwierdzenie Giorgii Meloni, iż ta nie akceptuje zielonego ładu, Gospodarz odpowie, iż „to mu się w pale nie mieści”, a tłumacz zamiast przetłumaczyć to jako „non riesco a credere” (nie mogę uwierzyć) przetłumaczy to zbyt dosłownie …….. Wtedy będzie się działo, oj, będzie się działo jak śpiewa zespół, nomen omen, „Piersi”:

„Będzie, będzie zabawa!

Będzie się działo!

I znowu nocy będzie mało.

Będzie głośno, będzie radośnie

Znów przetańczymy razem całą noc

………

I jeszcze jeden malutki wina dzban

I znów ruszymy razem w tan”

Czy rzeczywiście przetańczymy całą noc, tę noc, która okryła Polskę kirem? Czy przetańczymy Polskę?

Marcin Bogdan

Idź do oryginalnego materiału