Gdańsk stawia na eksterminację dzików. Tusze do zagospodarowania!

10 miesięcy temu

Gdańsk urządza za publiczne pieniądze krwawe safari na dziki na boisku szkolnym, ignorując głosy krytyki i ostrzeżenia naukowców, iż podobna polityka doprowadzić może co najwyżej do nawracających corocznie krwawych spektakli. Towarzyszy temu podkręcanie atmosfery zagrożenia, nierzetelna kampania informacyjna i brak transparentności.

Nic dziwnego, iż w podobnej atmosferze akceptację mieszkańców zyskuje wadliwy projekt Budżetu Obywatelskiego przeznaczający na „rozwiązanie problemu dzików” 500 tyś PLN bez jakiejkolwiek specyfikacji działań i procedur ewaluacyjnych. Oddolna inicjatywa społeczna zmierzająca do rewizji celów polityki miasta w kwestii dzików oraz rzetelnej kampanii informacyjnej mającej za cel zmianę postaw wobec przenikających na tereny miejskie zwierząt, pomimo negatywnego nastawienia urzędników, nie ustaje w wysiłkach zatrzymania rzezi. Póki co za jedynego wygranego zaistniałej sytuacji należy jednak uznać myśliwych.

„Boimy się tego, czego nie znamy”

Artykuły o dzikach w mieście wzbudzają nadspodziewanie dużo emocji. Komentarze zieją nienawiścią do dzików oraz do tych, co stają w ich obronie.

Ku mojemu przerażeniu odkryłam, iż większość komentujących chętnie sama urządziłaby krwawą jatkę zwierzętom, gdyby tylko dostała broń w swoje ręce.

Wypowiadali się miłośnicy pieczystego mięsa. Wątpię, żeby kierowali się chęcią zaspokojenia głodu.

Z wyników sondażu przeprowadzonego przez instytut badawczy Ipsos w dniach 7-14 września 2023 roku wynika, iż 70% badanych jest przeciwnych polowaniom na zwierzęta, a tylko 18% jest za. Ponadto 76% badanych uważa, iż polowania są nieetyczne i powinny być zakazane lub ograniczone. Sondaż pokazał również, iż większość smerfów popiera wprowadzenie zakazu polowań, a termin „myślistwo rekreacyjne” oburza. To skąd taka zajadłość? O czym to świadczy? Sądzę, iż tylko i wyłącznie o braku podstawowej wiedzy o dzikach i strachu, jaki wzbudzają.

Podsycanie dziczej histerii

Boimy się tego, czego nie znamy. Prasa nie pomaga w rozwiązaniu problemu, żywi się wątkami sensacyjnymi, podsyca atmosferę zagrożenia nie tylko na łamach tabloidów. Sensacyjne filmy pełne oskarżeń wobec dzików emituje TVP. Ponadto przed wyborami nie był to temat wygodny ani nośny, aby przebić się na łamy gazet. Brakuje pogłębionych artykułów.

Za braki podstawowych informacji w Gdańsku odpowiada magistrat. Finansuje kampanię informacyjną, ale zamiast rzeczowej wiedzy najzwyczajniej straszy.

Pierwszym posunięciem miasta było zawieszenie na klatkach schodowych plakatów, cytujących początek znanego wszystkim wierszyka dla dzieci: „Dzik jest dziki, dzik jest zły!”.

Następnie pojawiły się tablice na wiatach śmietnikowych o nieco złagodzonym przekazie – został fragment o dzikim dziku, ale już nie złym i apel: „Chroń Gdańsk przed dzikami, a dziki przed Gdańskiem”. Na czym ma polegać ta ochrona? Po pierwsze miasto apeluje (słusznie!), żeby nie karmić dzików, nie głaskać, zamykać śmietniki i dbać o porządek. Skoro jednak zauważysz obecność zwierząt – zadzwoń lub napisz mejla do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Straży Miejskiej w Gdańsku, Gdańskiego Centrum Kontaktu.

Nie zauważyłam jednak żadnej informacji, co się stanie z dzikami, jak przyjedzie odpowiednia służba. Ani pół słowa o tym, iż zwierzęta, bez względu na wiek, zostaną zabite. A mieszkanki i mieszkańcy dzwonią, przekonani, iż zwierzęta zostaną odłowione i wywiezione w bezpieczne rejony. Zresztą sami wykonawcy egzekucji wmawiają świadkom, iż dzikom nic się nie stanie. A potem padają strzały.

Chroń dziki przed Gdańskiem

Piękne hasło, nieprawdaż? Ale przyjrzyjmy się mu dokładnie i rozszyfrujmy, co ono realnie znaczy.
Otóż, urząd miasta podpisał umowę z firmą REVENEA Sp. z o.o. ul. Grunwaldzka 224F/1, Poznań 60-166 na „Świadczenie usługi w zakresie całodobowego odstrzału redukcyjnego grubej zwierzyny łownej na terenie miasta Gdańska z wyłączeniem terenów wchodzących w skład obwodu łowieckiego”. Szacunkowa liczba dzików to 300 szt.

Wykonawca będzie realizował zamówienie podstawowe, wg szacunkowych ilości, zgodnie z poniższym:
a) świadczenie całodobowej usługi podejmowania interwencji – 6 miesięcy
b) skrócenie cierpienia – szt. 6
c) odstrzał redukcyjny dzika – szt. 150
d) odłów z uśmierceniem dzika – szt. 150
e) zagospodarowanie tuszy dzika – szt. 300.

Zamawiający dopuszcza zmianę sposobu pozyskania dzików tj. zmiany ilości w poz. c), a poz. d) powyżej. Zmiany muszą zmieścić się we wskazanym limicie 300 szt. Data zawarcia umowy: 11.07.2023r. Wartość umowy/umowy ramowej: 427671,00 pln.

Firma ta świadczyła usługi dla swojego rodzimego miasta w okresie od 2022-02-07 do 2022-12-31, ale w dużo mniejszym zakresie, bo opiewające na kwotę 90301,18 PLN na „prowadzenie całodobowego pogotowia interwencyjnego wykonującego czynności w zakresie usuwania zagrożeń dla życia i zdrowia ludności oraz mienia ze strony zwierząt na terenie m. Poznania”. Nie ma żadnej notki, żeby urząd miasta Poznania przedłużył umowę na rok następny. Nie podlega dyskusji, iż umowa z Gdańskiem jest dla firmy bardziej dochodowa.

Dla ochrony dzików w ramach budżetu obywatelskiego 2022 zakupiono także ruchome odłownie, w których te dziki są zabijane.

Klatka na dziki, w ktorej sa odstrzeliwane

Jatka na terenie szkoły podstawowej

Wieczór przed wyborami. Miejsce: boisko Szkoły Podstawowej nr 38 im. gen. S. Maczka w Gdańsku. Brama szkoły była niestety otwarta, na teren weszła rodzina dzików. O godzinie 18.00 kobieta pyta na forum grupy facebookowej Niedźwiednik: „Czy ktoś może uwolnić uwięzione na terenie szkoły dziki?”. W tym samym czasie nieznana osoba dzwoni po Straż Miejską. Ta, zamiast otworzyć furtkę i wypuścić dziki wprost do lasu, powiadamia hycla.

Relacja naocznego świadka (pisownia oryginalna): „Boje się trochę pisać o zdarzeniu dzień przed wyborami w Gdańsku. Inny świadek, był zastraszany. W Gdańsku około godziny 18 dziki nie mogły wyjść z części ogrodzonej. Około 19 pojawiła się straż miejska. Wszedłem na teren furtką, którą weszły dziki. Mimo moich próśb, żeby wypuścić dziki, zostałem wyrzucony z boiska szkoły przez straż miejską i osobę która stała w ciemnościach.

Postanowiłem poszukać dziury w płocie i zwabić dziki do wyjścia używając kiełbasy, którą kupiłem do celu wyprowadzenia dzików do lasu. Jeden na oko roczny dzik szukał też dziury przy płocie i prosił podobnie jak pies żeby go wypuścić. Około 20 zobaczyłem strzelca w pozycji leżącej na boisku szkolnym przy płocie. Zacząłem nagrywać i drżeć się na niego. Słychać tylko strzały. Byłem sam. Bałem się wejść na teren szkoły. Straż miejska która chciałem wylegitymować zniknęła. Wieczorem sąsiadka zobaczyła jak podjechał podejrzany biały dostawczy samochód. Okazało się, iż ciągnęli przez teren szkoły martwe dziki. Gdy chciała zrobić zdjęcia została zastraszona.

Następnego dnia odbywały się wybory. Komisja wyborcza nr 99 i 98 mieściła się w szkole. Furtka na boisko była zamknięta. Jedna osoba przeszła przez płot i przesłała mi zdjęcia śladów zabitych dzików ciągniętych tuż pod stołówką szkolną. Strzały padły 20 metrów ode mnie, 65 metrów od mieszkania, 100 metrów od komisji wyborczych (w budynku do późnych godzin wieczornych pracowała miejscowa Komisja Wyborcza). W bardzo bliskiej odległości było dwoje nastolatków z psem. Wszyscy mogliśmy dostać rykoszetem lub bezpośrednio zostać postrzelonymi. Strzelec strzelał w stronę siatkowego ogrodzenia. Cud, iż się nic nie stało”.

Inna świadkini opowiada: „Niestety nie mam (żadnego zdjęcia), bo mi bardzo agresywny łowczy szarpał telefon, zastawiał przejście, zastraszał żabolami. Jak się wydarłam – pomocy! i przechodzący w oddali mężczyzna się zatrzymał, typ odpuścił napaść fizyczną, natomiast dalej zagradzał mi drogę i dzwonił po żaboli. Do żabolów w słuchawce wydarłam się, iż jakiś facet nie da mi przejść do domu. Widocznie zareagowali nie po myśli draba, bo mnie puścił z pogróżką, żebym zapomniała, co widziałam. A co zobaczyłam, nie da się odzobaczyć i przez cały czas nie śpię po nocach” – czytam na stronie Facebooka Niedźwiednik.

Złamane zostały przepisy dotyczące bezpieczeństwa, ale najwidoczniej strażnikom miejskim to nie przeszkadzało. Przeszkadzali im świadkowie.

Dzik Zdzisław wielu imion

W klatce zginął także dzielnicowy ulubieniec, którego znali prawie wszyscy. Niektórzy nazywali go Zdzisławem, Maciusiem, ale miał jeszcze inne imiona.

Chodził zawsze sam, bo go odrzuciły dzicze stada. Spał na skwerku obok ławeczki, na której siedzieli ludzie, nikomu nie wadził. Jesienią zbierał spady z chodnika, tym samym oczyszczał miasto. Był odchowany przez Pomorski Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja”, bo zastrzelono mu matkę, a następnie wypuszczony na wolność. Mieszkał przy cmentarzu Srebrzysko. Lgnął do ludzi, nikomu nie wadził, był bezproblemowym dzikiem.

W Internecie pokazało się jego zdjęcie w klatce, skazańca czekającego na śmierć, nie przeczuwającego, iż ludzie, którzy go wychowali, teraz mu odbiorą życie. Wiadomość o jego śmierci poruszyła lokalną opinię publiczną. To nie był jedyny taki, na wpół oswojony, rozpoznawalny, nie budzący obaw, dzik. Było ich znacznie więcej.

Dzik Zdzisław uwięziony w klatce

Oficjalne źródła podają, iż w tym roku do końca października zabito w Gdańsku 518 dzików.

W tej liczbie są również pasiaki, warchlaczki i ich karmiące matki. Przepisy motywują do zabijania zwierząt w ciąży – nie znam aktualnych stawek, ale dotychczas za zabicie prośnej lochy myśliwy dostawał dodatkowo 650 złotych. W ramach przeciwstawiania się ASF [African swine fever, Afrykański pomór świń – przyp. red.] zabija się ciężarne matki. Tymczasem żadne badania nie wykazały, iż wśród wszystkich zabitych dzików znajdował się chociaż jeden nosiciel wirusa. Ale umowa na zabicie 300 dzików obowiązuje. Strzelamy do wszystkich.

Znawczynie tematu mówią, iż podana przez UM liczba zamordowanych dzików w Gdańsku może być zaniżona.

Zabijanie albo bezczynność – fałszywa alternatywa

Paulina Chełmińska z referatu prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku podaje, iż zgodnie z przepisami miasto ma cztery możliwości podjęcia działań: odłów (zabroniony z uwagi na przepisy dotyczące ASF), odłów z uśmierceniem i odstrzał redukcyjny oraz niepodejmowanie żadnych działań i pozostawienie populacji dzików bez kontroli. Dodaje, iż kastracja dzików nie jest stosowana w Polsce oraz póki co jest metodą eksperymentalną ze względu m.in. na brak procedur, środków farmakologicznych do kastracji chemicznej, brak przepisów i regulacji wykorzystania środków obniżających płodność oraz brak bezpiecznych metod podania dzikom takich środków.

Czyli jednym słowem, z punktu widzenia dobra dzików, lepszy odstrzał niż nieprzetestowana kastracja. Bez zająknięcia pomija się inne, niejednokrotnie proponowane przez specjalistki i specjalistów formy działania, które są w gestii miasta, takie jak:

  • gotowe preparaty odstraszające zapachem – dostępne są w różnej formie, w płynie (np. Hukinol – środek o zapachu potu ludzkiego, kwas masłowy), proszku lub granulacie odchody drapieżników, repelenty są rozpylane lub rozmieszczane w specjalnych pojemnikach;
  • rzetelna edukacja mieszkanek i mieszkańców dotycząca prewencji, etologii dzikich zwierząt, zasad zachowania w przypadku kontaktu z nimi, redukcja postaw lękowych i budowanie akceptacji dzików jako części ekosystemu miejskiego;
  • wprowadzenie dedykowanych zajęć do placówek oświatowych;
  • zabezpieczenie koszy na śmieci przed eksploatowaniem ich przez dziki;
  • ultradźwiękowe odstraszacze dzików – emitują niesłyszalne dla człowieka fale dźwiękowe o różnych częstotliwościach, najczęściej 15 kHz – 50 kHz. Uderzają one w układ nerwowy zwierząt nie raniąc ich, ale powodując dyskomfort i zmuszając je do opuszczenia terenu, zasilane są wbudowanymi panelami solarnymi, dzięki czemu można je instalować w dowolnym miejscu. Niektóre posiadają wbudowany czujnik ruchu, więc sygnał dźwiękowy uruchamia się dopiero po wykryciu w pobliżu zwierzęcia. Odstraszacze wykorzystywane przez kolej są o wysokiej, sprawdzonej skuteczności, ale emitują dźwięki słyszalne także dla ucha ludzkiego, co może ograniczać ich zastosowanie;
  • bariery dźwiękowe np. ściany z betonu, drewna lub tworzyw sztucznych, a także nasadzenia drzew i krzewów;
  • egzekwowanie prowadzenia psów na smyczach;
  • monitorowanie miejsc, gdzie są regularnie wyrzucane przysmaki dla dzików – tereny wokół ogródków działkowych, pod balkonami;
  • regulacje dotyczące odbioru śmieci z osiedli willowych – żeby dziki miały mniej motywacji tam przychodzić;
  • solidne ogrodzenie działki – metoda najbardziej skuteczna;
  • pastuchy elektryczne (z atestem) – zakładając je należy pamiętać o wywieszeniu tabliczki informującej o ogrodzeniu elektrycznym;
  • dokarmianie dzików w lesie, z daleka od siedzib ludzkich;
  • broń hukowa – często mieszkańcy stosują na własną rękę; armatki hukowe na dziki powodują huk o głośności dochodzącej do choćby 120 decybeli;
  • gumowe kule – do odstraszania z okolic szkół, przedszkoli, nieco dalej od ruchliwych dróg;
  • skuteczne egzekwowanie zakazu dokarmiania, zostawiania np. starego chleba w miejscach dostępnych dzikom;
  • pozostawianie niezabudowanych korytarzy ekologicznych oraz przejść między np. lasami;
  • latarki taktyczne, do kupienia na allegro od 10 złotych;
  • zakup gwizdków ultradźwiękowych dla mieszkanek i mieszkańców;
  • odstraszacze LED na dziki – emitują błyskające światło stroboskopowe zamiast fal dźwiękowych;
  • dyspensery zapachu na dziki – dozowniki, do których wkłada się preparaty nasączone środkiem zapachowym odstraszającym dziki.
Idź do oryginalnego materiału