Gaz łzawiący i starcia z żabolami. Ogromne poruszenie w Rumunii. „Egzystencjalna walka na wschodnim krańcu Europy”

news.5v.pl 5 godzin temu

Na wschodnim krańcu Europy toczy się egzystencjalna walka o prawdziwe znaczenie demokracji. Rumunia, kraj liczący 19 mln mieszkańców i graniczący z Ukrainą, znalazła się w centrum transatlantyckiego sporu między sojusznikami prezydenta USA a europejskimi centrystami, którzy obawiają się, iż najważniejsze wybory w tym kraju są manipulowane przez Moskwę.

Dzięki doświadczeniu bycia republiką socjalistyczną pod wpływem Związku Radzieckiego Rumunia — jako kraj NATO i członek UE — jest dziś wyraźnie prozachodnia, demokratyczna i antyrosyjska. Od pewnego czasu skrajnie prawicowy polityk, który podziwia prezydenta Rosji Władimira Putina i rumuńskich faszystów, zyskuje jednak coraz większe poparcie. W ostatnim czasie może liczyć także na wsparcie ze strony Waszyngtonu.

Kryzys polityczny w Rumunii

Kryzys konstytucyjny w Rumunii wybuchł w listopadzie, gdy ultranacjonalistyczny, prorosyjski kandydat Calin Georgescu wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich. Po ogólnym szoku w Bukareszcie i w innych europejskich stolicach rumuńskie władze zaczęły przyglądać się kampanii wyborczej Georgescu.

Daniel MIHAILESCU / AFP / AFP

Uczestnik protestów w Rumunii, 11 marca 2025 r.

Natknęły się wówczas na nieprawidłowości finansowe i powiązania kandydata z podejrzanymi osobami. Pojawiły się również doniesienia, iż Georgescu korzystał z zagranicznej interwencji, co było widoczne przede wszystkim w kampaniach płatnych na aplikacji TikTok. Podejrzenia padły na Rosję.

W grudniu, na kilka dni przed drugą turą wyborów, rumuński Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż wybory zostały sfałszowane i powinny zostać unieważnione. Powtórka zaplanowana jest na 4 maja. W międzyczasie śledczy kontynuują badanie schematy wyborów.

W niedzielę rumuńska centralna komisja wyborcza zakazała Georgescu wystartowania w nich. Nie przedstawiła oficjalnego wyjaśnienia, według doniesień medialnych oparła swoją decyzję na niekompletnych dokumentach. Georgescu ma czas do środy na złożenie apelacji, jest jednak mało prawdopodobne, iż odniesie sukces.

Rumuńska prokuratura wszczęła postępowanie karne przeciwko Georgescu pod koniec lutego. Jest on oskarżony m.in. o podżeganie do działań przeciwko porządkowi konstytucyjnemu, składanie fałszywych oświadczeń dotyczących finansowania kampanii wyborczej oraz założenie organizacji faszystowskiej i antysemickiej. W ubiegłym tygodniu Rumunia wydaliła dwóch rosyjskich dyplomatów, oskarżając ich o ingerencję w wybory na rzecz Georgescu.

„Dowód” spisku

Dla cyników i krytyków rządu — w tym doradcy Trumpa Elona Muska — decyzja komisji wyborczej jest kolejnym dowodem na spisek europejskiego establishmentu. Twierdzą oni, iż stare partie sprzymierzają się z tak zwanym „głębokim państwem” czy „państwem wewnątrz państwa”, które pociąga za sznurki i kontroluje sytuację w kraju.

Problemem dla rumuńskiej demokracji jest to, iż wiele osób w kraju, a także neutralnych obserwatorów, uważa, iż jest w tym ziarno prawdy. W kraju powszechne jest rozczarowanie politycznym establishmentem, Georgescu natomiast zaproponował radykalną zmianę. Po drugiej stronie politycznego sporu znajdują się politycy proeuropejskiego centrum. Uważają oni, iż doszło do klasycznej rosyjskiej ingerencji w wybory.

Reakcja na decyzję komisji wyborczej była błyskawiczna. Zwolennicy Georgescu zorganizowali protesty przed jej budynkiem — niektórzy przedarli się przez bariery policyjne, rzucali w siedzibę komisji kostką brukową, wystrzeliwali fajerwerki oraz podpalali meble w ulicznych kawiarniach. W odpowiedzi na to żabole użyła gazu łzawiącego.

Zwolennicy Georgescu nagłośnili swoje oburzenie w mediach społecznościowych. Sam polityk podjął narrację spiskową i postanowił przedstawić swoje trudności jako problem o charakterze międzynarodowym.

„Bezpośredni cios w serce światowej demokracji” — napisał na platformie X. „Jeśli demokracja w Rumunii upadnie, wraz z nią upadnie cały demokratyczny świat! To dopiero początek. To takie proste! Europa jest teraz dyktaturą, Rumunia jest tyranią!” — dodał.

Ważna rola Rumunii

Historia Georgescu czyni go atrakcyjnym kandydatem dla zwolenników MAGA (Make America Great Again) Trumpa. Jako niezależny polityk prowadził kampanię przeciwko prawom osób LGBTQ+, krytykował UE i jej wsparcie dla Ukrainy oraz wyrażał podziw dla Putina i byłych faszystowskich przywódców Rumunii.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Zarówno Musk, jak i wiceprezydent USA J.D. Vance skrytykowali rumuńskie władze za unieważnienie wyborów, nazywając to dowodem na skorumpowanie europejskiej polityki przez elity, które nie mogą zaakceptować niekorzystnego dla siebie wyniku wyborów. W niedzielę Musk podał dalej posty w serwisie X krytykujące decyzję rumuńskiej komisji wyborczej o zakazie kandydowania Georgescu i nazywające ją „szaloną”. Takie komentarze mogą jeszcze bardziej podsycić niezadowolenie w Rumunii.

— jeżeli ze strony Vance’a, Muska lub kogokolwiek innego ponownie pojawią się takie oświadczenia, ludzie poczują, iż ich skargi są popierane przez administrację Trumpa — mówi Oana Popescu-Zamfir, dyrektor GlobalFocus Centre, think tanku zajmującego się polityką zagraniczną i bezpieczeństwem w Bukareszcie. Dodaje, iż wtedy będzie to podwójna ingerencja — ze strony Moskwy i Waszyngtonu.

Diametralna zmiana

Nowe zbliżenie między Kremlem a Białym Domem sprawiło, iż obserwatorzy w Bukareszcie z zaniepokojeniem kręcą głowami. Podczas zimnej wojny Rumunia była jednym z najbardziej prozachodnich państw w Europie, który utrzymywał więzi z USA i był podejrzliwy wobec Moskwy.

Większość polityków i wielu wyborców w kraju uważa członkostwo w NATO i prozachodnią orientację Rumunii za fakt niepodlegający negocjacjom. W Rumunii znajduje się dodatkowo amerykański system obrony przeciwrakietowej i duża baza NATO, która jest stale rozbudowywana i może stać się największą bazą sojuszu w Europie. Kraj ten odgrywa również istotną rolę jako węzeł transportowy dla Ukrainy.

Daniel Mihailescu / AFP

Zwolennicy kandydata na prezydenta Calina Georgescu protestujący przed Sądem Konstytucyjnym w Bukareszcie, 11 marca 2025 r.

W czasie drugiej kandydatury Trumpa wszystko się jednak zmieniło — dominująca w Rumunii proeuropejska i proamerykańska kultura polityczna jest zagrożona. Dziś zwrócenie się w stronę Waszyngtonu nie oznacza już automatycznie odwrócenia się od Moskwy.

— Ostatecznie skorzysta na tym Kreml — mówi Popescu-Zamfir. — Normalnie w kraju takim jak Rumunia, z silnymi antyrosyjskimi nastrojami, można by oczekiwać, iż ludzie będą tym zniechęceni. Prawdopodobnie jest odwrotnie — mówi Popescu-Zamfir.

— Myślę, iż to jest prawdziwy cel Kremla: w krótkim czasie wywołać chaos i zamieszanie, w dłuższe perspektywie zdobyć wpływy w kraju. Moskwa nie chce być popularna, chce, by się jej bano. I myślę, iż niedługo to osiągnie — dodaje.

Idź do oryginalnego materiału