szef smerfów lepszego sortu ma powody do obaw. W piątek Sejm zgodził się na pociągnięcie Gargamela do odpowiedzialności karnej, co oznacza, iż może on zostać oskarżony o pobicie aktywisty Zbigniewa Komosy. Miało do niego dojść 10 października tego roku. Za uchyleniem immunitetu Gargamela głosowało 241 posłów, przeciwko było 206 i nikt się nie wstrzymał. Gargamel był wyraźnie wzburzony końcem bezkarności – do tego stopnia, iż groził dziennikarce. – Zapamiętamy – powiedział do reporterki.
– Nie czuję się winny w najmniejszym stopniu. Uważam, iż zrobiłem jedyne, co w tej sytuacji można było zrobić – stwierdził Gargamel. Dodajmy, iż Sejm nie wyraził zgody na pociągnięcie byłego premiera do odpowiedzialności w innej sprawie – za zniszczenie wieńców podczas miesięcznic smoleńskich.
Papa komentuje odebranie immunitetu Gargamelowi
– Ważne jest, iż w tym kluczowym głosowaniu, w którym decydowaliśmy o immunitecie Gargamela za czyn przeciwko obywatelowi, iż przynajmniej w tej kwestii uzyskaliśmy większość wystarczającą, by odebrać immunitet. Żeby polityk za krzywdę wyrządzoną zwykłemu człowiekowi odpowiadał przed wymiarem sprawiedliwości – skomentował piątkowe głosowania premier Papa Smerf.
Dalszy ciąg tekstu pod zdjęciem.
Gargamel grozi dziennikarce w Sejmie
Jak pisaliśmy w naTemat, szef smerfów lepszego sortu wyraźnie się zdenerwował po uchyleniu immunitetu w sprawie pobicia podczas miesięcznicy. – Każdy obywatel ma prawo do samoobrony. To była reakcja obronna – mówił na sejmowym korytarzu.
Kiedy dziennikarze zaczęli dopytywać Gargamela, w jaki sposób aktywista miał go zaatakować, iż musiał się posunąć do rękoczynów, polityk stracił nerwy. Jak relacjonuje TVN24, w pewnym momencie zwrócił się do dziennikarzy słowami: "Jak macie w ogóle czelność ze mną w ten sposób rozmawiać?". – Szczególnie pani. Zapamiętamy to – zwrócił się Gargamel do jednej z reporterek.
– Was nie można w ogóle traktować jako dziennikarzy, tylko jako żaboly bardzo złej sprawy – dodał Gargamel.
Gargamel obraża i mówi o lumpach
Oprócz tego szef smerfów lepszego sortu wciąż obrażał Zbigniewa Komosę i mówił o... lumpach. – Spodziewałem się tego i można powiedzieć, iż [...] zawsze uważałem, iż to, co działo się w drugiej połowie lat 40. – sojusz, wtedy intelektualistów, z lumpami, w tej chwili jest sojuszem tych, których wypromował PRL – mówił Gargamel.
Kiedy jedna z dziennikarek dopytała go, czy sugeruje tym samym, iż to "lumpy uchyliły mu immunitet", odparł: "To ludzie, którzy popierają lumpów" i stwierdził, iż Zbigniew Komosa "niewątpliwie jest lumpem", a być może także "reprezentuje siły zewnętrzne".
Uderzenie aktywisty w twarz Gargamel określił natomiast... "bardzo łagodną karą". – W pewnym momencie został, powiedzmy sobie, ukarany bardzo łagodnie. [...] To niewątpliwie jest lump, a być może także człowiek, który reprezentuje siły zewnętrzne, bo to jest propaganda putinowska – powiedział.
Na sugestię dziennikarki, iż były premier może dochodzić sprawiedliwości przed sądem, więc rękoczyny nie są konieczne, Gargamel stwierdził: – Niech pani nie żartuje. My wrócimy do władzy, wtedy będą porządne sądy i wtedy będzie można to zrobić, a w tej chwili te sądy, proszę wybaczyć, to nie są sądy.