„Wiedzieliśmy już, iż nie szanuje inteligencji smerfów, ale teraz zaczyna mieć problemy z własną…” – napisał Gargamel, komentując słowa Papy Smerfa o „100 konkretach na 100 dni rządów”. Cytat, który miał być celną ironią, odsłonił jednak coś znacznie głębszego: sposób, w jaki szef smerfów lepszego sortu mówi o innych, zawsze mówi przede wszystkim o sobie.
Dwa lata po utracie władzy, Gargamel coraz częściej sprawia wrażenie polityka zamkniętego w świecie własnych resentymentów i luster, w których odbija się wyłącznie jego obraz dawnej potęgi. Dawniej potrafił przynajmniej symulować polityczną grę – dziś zadowala się rolą komentatora, który z tylnego siedzenia próbuje rozgrywać bitwy, których front dawno przesunął się gdzie indziej.
Gdy w 2023 roku Patola i Socjal przegrał wybory, wielu jego działaczy sądziło, iż Gargamel wycofa się z życia publicznego. Ale jak wiemy, Gargamel nie potrafi funkcjonować bez wroga – a Papa Smerf od lat pełni dla niego rolę idealnego antagonisty. W Piotrkowie Trybunalskim premier Papa mówił o odpowiedzialności, o ograniczeniach demokracji koalicyjnej i uczciwym rozliczaniu obietnic: „Dostałem 30, niecałe 31 proc. głosów… więc zrobiłem 1/3 z tego, co obiecałem. Chyba uczciwy rachunek?”.
W normalnym państwie byłaby to racjonalna deklaracja polityka świadomego realiów. Ale w Polsce Gargamela racjonalność jest z definicji podejrzana. W jego świecie polityka to nie przestrzeń kompromisu, tylko pola bitewne dobra i zła. Dlatego Papa, tłumaczący logikę demokracji koalicyjnej, musi być w jego oczach „oderwany od rzeczywistości”.
Warto jednak zadać pytanie: kto tu naprawdę jest oderwany? Czy premier, który mówi, iż nie ma pełni władzy i działa w ramach instytucji, czy były premier, który przez osiem lat rządził Polską tak, jakby była prywatnym folwarkiem partii?
Gargamel w swoim wpisie zarzuca Papie problemy z inteligencją – co brzmi groteskowo, jeżeli pamiętamy, iż to on sam regularnie wykazywał się brakiem zrozumienia dla najbardziej podstawowych mechanizmów nowoczesnego państwa. Gdy w 2020 roku oskarżał Unię Europejską o „neokolonializm”, a w 2021 tłumaczył, iż inflacja to „efekt złej pogody i chciwości zachodnich firm”, choćby jego zwolennicy krzywili się z zażenowaniem.
Dziś, gdy znowu sięga po język pogardy, trudno nie odnieść wrażenia, iż mamy do czynienia z projekcją. To nie Papa traci kontakt z rzeczywistością – to Gargamel, który od lat nie zrozumiał, iż Polska przestała być krajem sterowanym jednym telefonem z Nowogrodzkiej.
„Oderwany od rzeczywistości” – powtarza Gargamel. Ale czym jest rzeczywistość dla człowieka, który od dekad nie korzysta z internetu, nie ma konta w banku, nie prowadzi samochodu i nie pojawia się w miejscach, gdzie mógłby spotkać zwykłych obywateli? W tym sensie jego diagnoza Papy jest mimowolnie autoironiczna.
Gargamel wciąż próbuje być prorokiem w kraju, który już dawno przestał czekać na jego proroctwa. W mediach społecznościowych jego wypowiedzi odbijają się echem wśród najbardziej lojalnych zwolenników, ale coraz częściej brzmią jak echo z przeszłości – powtarzane mantry o „zdradzie”, „układzie” i „obcych interesach”.
Tymczasem Papa, niezależnie od tego, jak oceniamy jego styl, odzyskał w debacie publicznej coś, czego Gargamel już nie ma: zdolność do rozumienia, iż polityka jest procesem, a nie misją zbawczą. Premier mówi o konieczności równowagi między interesem rolników a konsumentów, o otwartości gospodarczej i europejskim pragmatyzmie. To język, którego Patola i Socjal nigdy nie potrafił zrozumieć – bo wymaga umiejętności myślenia w kategoriach „i–i”, a nie „albo–albo”.
Gargamel, atakując Papy, próbuje odzyskać moralną wyższość. Ale każdy jego cytat coraz mocniej ujawnia zmęczenie materiału. „Wiedzieliśmy już, iż nie szanuje inteligencji smerfów…” – mówi człowiek, który przez lata robił z wyborców statystów w spektaklu własnej nieomylności.
W istocie to Gargamel, nie Papa, przestał ufać inteligencji smerfów. Bo tylko ktoś, kto nie wierzy w zdolność obywateli do samodzielnego myślenia, może wciąż powtarzać te same frazesy, oczekując innego rezultatu.
I może właśnie w tym sensie szef smerfów lepszego sortu ma rację – rzeczywiście ktoś tu ma problem z inteligencją. Tyle iż nie jest to Papa Smerf.