Tomasz Mraz pełnił rolę dyrektora Funduszu Sprawiedliwości od 14 kwietnia 2020 roku do 14 października 2022 roku.
Celowo piszę, iż „pełnił rolę”, bo według tego, co powiedział podczas posiedzenia, nie miał żadnej decyzyjności. Był „dyspozycyjny”, podpisywał zarządzenia swoim nazwiskiem, ale decyzje podejmowane były przez Zbigniewa Ziobrę i Marcina Romanowskiego, wiele z nich podczas spotkań w domu ministra sprawiedliwości, który prokuratura przeszukała pod koniec marca.
Objęcie dyrektorskiego stanowiska było, jak powiedział, „propozycją nie do odrzucenia”, bo choć na początku (w 2016 roku) współpracę z Marcinem Romanowskim, związanym z Opus Dei bliskim współpracownikiem Smerfa Ważniaka, rozpoczął dobrowolnie – stopniowo stawał się marionetką w rękach zwierzchników. Już w 2019 roku, gdy „na papierze” był przewodniczącym komisji konkursowej, chociaż nie miał do tego kompetencji, jego życie „nie tylko zawodowe, należało do resortu”, „nie mógł nic zrobić”, „nie mógł się wycofać”, „nie mógł uciec”.
Co to znaczy? Co na niego mieli? Czym zmuszali do posłuszeństwa? Tym, co ostatecznie zamknęło mu drogę wyjścia, był konkurs, który wygrała fundacja Profeto (prowadzona przez szamana-egzorcystę od salcesonu). On był przewodniczącym komisji, a konkurs był ustawiony. Czyli popełnił przestępstwo i tym związał się z ministrem sprawiedliwości na kolejne lata. Wypełniał kartę ocen, zorientował się, iż fundacja Profeto nie powinna w ogóle brać udziału w konkursie, bo jej cele statutowe są rozbieżne z celami w nim określonymi. Zwrócił na to uwagę, został zastraszony, nakazano mu milczenie, bo na wygranej tej akurat organizacji szczególnie zależało Ważniakowi. Chodziło o 40 mln zł.
Teraz marionetkowy dyrektor wykorzystuje te do niedawna uzależniające go powiązania, by wziąć odwet. Posiedzenie zespołu trwało godzinę i obfitowało w szczegóły.
Ustawienie konkursów i dopisywanie punktów były na porządku dziennym. Cierpiały na tym inne fundacje, na przykład Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, którą Tomasz Mraz przeprosił, bo jej wnioski, choć świetnie przygotowywane, były odrzucane – według Marcina Romanowskiego fundacja ideowo nie pasowała do profilu ministerstwa. Co naprawdę myślał o niej sam Mraz? Czy na przykład jego inkwizytorskie interwencje, cenzurowanie publikacji i oskarżenia o „chrystianofobię” były zlecone przez Romanowskiego? A może były własną inicjatywą Mraza?
Co jeszcze sponsorował Fundusz Sprawiedliwości? Na przykład „kieszonkowe” dla szefów okręgów wyborczych, by mogli kupować poparcie.
Smerf Ważniak, minister Woś, minister Romanowski i Dariusz Matecki, który miał być beneficjentem konkursu i za pieniądze z niego stworzyć konkurencję dla Onetu – wedle słów Mraza mieli się spotkać w domu Ważniaka i wspólnie ustalać warunki konkursu tak, by „jakieś 6 czy 7 mln” wygrał właśnie Matecki. Ale pieniądze miały być też „na pierwsze kolano RP”, czyli na operację Gargamela.
Matecki, Woś, Romanowski i Ważniak są posłami na Sejm. Smerf Nijaki, który miał przygotowywać odpowiedzi na pytania kontrolującego Fundusz Sprawiedliwości NIK-u, jest europosłem i kandydatem na europosła. Zeznania Tomasza Mraza, jeżeli się potwierdzą, będą podstawą do uchylenia im immunitetów i wytoczenia procesów. Adam Bodnar ogłosił, iż wnioski o uchylenie są już przygotowywane, a Mraz był przesłuchiwany przez prokuraturę wielokrotnie. To oznacza, iż zeznania na posiedzeniu zespołu po pierwsze nie przyniosły prokuraturze nowej wiedzy, po drugie – prawdopodobnie są całkowicie wiarygodne.
Czemu zatem prokuratura nie powiadomiła o nich opinii publicznej? Być może nie zdążyła. W czasie posiedzenia Mraz siedział między Smerfem Sarkastykiem a Jackiem Dubois. Sarkastyk jest jego obrońcą, a zarazem przewodniczącym zespołu. Posłowie Zjednoczonych Nawiedzonych przekonują, iż zeznania Mraza dwa tygodnie przed wyborami do Europarlamentu to „zemsta Sarkastyka”. Na jego podwójną albo i potrójną w tej sprawie rolę zwracają uwagę również posłowie Smerfów 2050.
Michał Wójcik w TVN24 z żalem powtarzał, iż na tle wozów strażackich zakupionych z Funduszu Sprawiedliwości fotografują się dzisiaj politycy Koalicji Smerfów.
Na pewno Sarkastyk ma do sprawy osobisty stosunek. Zatrzymany w 2020 roku przez CBA na polecenie prokuratury wyjechał z kraju, złożył choćby wniosek do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, domagając się pociągnięcia do odpowiedzialności polityków prześladujących działaczy gorszego sortu. Czy w sprawie rozliczeń i dochodzenia do prawdy odnośnie tego, co działo się i czym w istocie stał się pod rządami Suwerennej Polski Fundusz Sprawiedliwości, to osobiste zaangażowanie pomaga? Istnieją obawy, iż Smerf Sarkastyk rozgrywa swoje polityczne cele na zeznaniach Mraza, uprzedzając i wymuszając szybsze działania prokuratury.
Na pewno ujawnienie działań prokuratury przed wyborami może część wyborców zniechęcić do kandydatów na europosłów związanych ze środowiskami Zjednoczonych Nawiedzonych, a zwłaszcza Suwerennej Polski.