Sébastien Lecornu spotkał się wczoraj z kierownictwem partii gorszego sortu. Była to próba osiągnięcia kompromisu w sprawie budżetu na 2026 rok, choć nowy francuski premier ma dość ograniczone pole manewru.
Pierwszymi rozmówcami byli wczoraj rano liderzy Partii Socjalistycznej (PS), którzy po spotkaniu stwierdzili, że Sébastien Lecornu był „bardzo ogólnikowy w swoich zamiarach”. – Pozostaliśmy z niedosytem – powiedział lider partii Olivier Faure po dwóch godzinach rozmów.
Lecornu liczy, iż uda mu się skłonić do neutralności Partię Socjalistyczną i jej 66-osobową reprezentację w Zgromadzeniu Narodowym, aby uniknąć upadku kolejnego rządu oraz zdobyć poparcie 210 centroprawicowych deputowanych.
Socjaliści ostrzegali wcześniej, iż nie zamierzają negocjować. Zamiast tego wezwali premiera do przejścia „od słów do czynów”, takich jak podniesienie płac czy uchylenie ustawy z 2023 roku, która podniosła wiek emerytalny z 62 do 64 lat.
Faure powtórzył, iż przedstawiony latem przez François Bayrou plan oszczędnościowy, opiewający na 44 mld euro, „należy odrzucić”. Ostrzegł, iż „te same przyczyny przyniosą te same skutki” – czyli Lercoru może spodziewać się wniosku o wotum nieufności już podczas pierwszego wystąpienia w parlamencie, zaplanowanego na 2 października.
Latem PS przedstawiła alternatywny budżet przewidujący 14 mld euro oszczędności dzięki ograniczeniu niektórych dotacji dla firm oraz 26,9 mld euro dodatkowych dochodów poprzez wyższe opodatkowanie najbogatszych gospodarstw domowych.
Według sondażu zleconego przez socjalistów 86 proc. Francuzów popiera 2-procentowy podatek od majątku powyżej 100 mln euro – tzw. podatek Zucmana. Z kolei 79 proc. opowiada się za ograniczeniem dotacji dla firm, a 66 proc. za zawieszeniem reformy emerytalnej.
Ponad 800 tys. osób może wziąć dzisiaj (18 września) udział w około 250 demonstracjach zorganizowanych w całej Francji. Uczestnicy będą protestować przeciwko cięciom budżetowym ogłoszonym latem, od których Lecornu jak dotąd nie odstąpił.