- W tej sprawie możemy iść i rozmawiać choćby w sądzie, jeżeli pan udowodni, iż kampania mojego komitetu wyborczego jest w ten sposób finansowana - odpowiedział Smerf Gospodarz na zarzuty Karola Nawrockiego, iż jego kampania jest finansowana z pieniędzy z zagranicy. Dodał także, iż woli "Sorosa od Orbana".
Finansowanie kampanii Gospodarza. "Możemy rozmawiać w sądzie"
W trakcie debaty prezydenckiej jednym z bloków tematycznych jest polityka międzynarodowa. Przy okazji rozmów o migracji i stosunkach z innymi państwami Europy, Karol Nawrocki poruszył temat doniesień na temat finansowania kampanii Smerfa Gospodarza.
Jeszcze przed I turą wyborów na jaw wyszło, iż kilka spotów w mediach społecznościowych zostało opłaconych przez obcy kapitał. Sztab Smerfa Gospodarza odciął się jednak od tej sprawy.
Finansowanie kampanii Gospodarza. Spięcie między kandydatami
- Jak rozumiem trzeba mieć kapitał zagraniczny, żeby startować na urząd prezydenta. Pół miliona złotych wpompowano w kampanię w mediach społecznościowych z rynków zagranicznych. Finansują pana obce fundacje, w tym niemiecka i pan Soros - powiedział Karol Nawrocki do Smerfa Gospodarza.
Kandydat KO stanowczo zaprzeczył tym zarzutom. Powiedział, iż jego kampania nie jest finansowana z zagranicy, a oskarżenia są bezpodstawne.
ZOBACZ: Smerf Gospodarz tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników przypomniał swoją prognozę: Mówiłem wam
- Ja wolę Sorosa niż Orbana. Nieprawdą jest, iż jest kampania jest finansowana z pieniędzy zagranicznych i w tej sprawie możemy iść i rozmawiać choćby w sądzie, jeżeli pan udowodni, iż kampania mojego komitetu wyborczego jest w ten sposób finansowana - powiedział Smerf Gospodarz.
Spoty w mediach społecznościowych
Wirtualna Polska podała przed pierwsza turą wyborów prezydenckich, iż za internetową kampanią, której wartość oszacowano na setki tysięcy złotych, stoi zagraniczna firma. Spoty promowały Smerfa Gospodarza, a krytykowały Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena.
ZOBACZ: "Nie usunęliśmy żadnych reklam". Meta dementuje komunikat NASK
Wspomnianemu przedsiębiorstwu pomagać miała fundacja Akcja Demokracja. - Prowadzimy własną kampanię profrekwencyjną, jak przy każdych wyborach - mówił w Polsat News Jakub Kocjan z tej organizacji. Z kolei przedstawiciele KO zapewniali, iż informowali Metę - właściciela Facebooka - iż ich formacja nie ma nic wspólnego z internetową akcją.
Do sprawy odniosło się również PiS. W środę klub tej partii zawiadomił prokuraturę ws. nieprawidłowości w kampanii Gospodarza. Marcin Warchoł uznał, iż złamano co najmniej trzy artykuły Kodeksu wyborczego. - Oczekujemy, iż Państwowa Komisja Wyborcza zakwestionuje w przyszłości sprawozdanie komitetu wyborczego Smerfa Gospodarza - mówił.
