Fiasko operacji „Unieważnienie Wyborów”

myslpolska.info 8 godzin temu

KE jest poważnie zaniepokojona wzrostem poparcia prawicowych partii w UE. Działania przeciwko prawicy prowadzone są równolegle na poziomach informacyjnym i legislacyjnych.

Wyszukiwaniem pretekstów prawniczych do eliminacji z procesów demokratycznych polityków uznanych za groźnych dla lewicowo-liberalnych rządów i struktur unijnych zajmuje się Europejska Tarcza Demokracji EDS powołana przez KE w grudniu 2024. Do sukcesów EDS można zaliczyć doprowadzenie do unieważnienia I tury wyborów prezydenckich w Rumunii, w której zwycięstwo odniósł Călin Georgescu, żeby następnie wymusić zablokowanie Georgescu możliwości kandydowania w powtórzonych wyborach. Innym przykładem „sukcesów” EDS jest wyrok sądu francuskiego odbierający możliwość kandydowania w wyborach prezydenckich Marine Le Pen. EDS pokazało, iż ma także wpływ w Niemczech, gdy kontrwywiad BfV zakwalifikował AfD do ekstremistycznych partii zagrażających niemieckiej demokracji.

Teraz kolej na Polskę. Thomas Regnier, rzecznik Komisji Europejskiej, poinformował podczas briefingu prasowego w Brukseli w dn. 22.04, iż KE jest otwarta na rozmowy o zorganizowaniu tzw. okrągłego stołu przed wyborami prezydenckimi w Polsce pod warunkiem, iż zawnioskują o to polskie władze.
Na początku kwietnia polskie Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało, iż nie planuje organizacji „okrągłego stołu” przed wyborami prezydenckimi, ponieważ największe kompetencje w reagowaniu na dezinformację ma instytut NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) oraz iż już ustalono wewnętrzne procedury na wypadek incydentów.

Na czym te procedury miały wygląd dowiedzieliśmy się niedługo później. NASK podjął się szkolenia życzliwych twórców internetowych, dziennikarzy, ekspertów, cokolwiek to znaczy i influencerów. Uczestników tych szkoleń do aktywności osobiście motywował Krzysztof Gawkowski, wioskowy czempion i minister cyfryzacji, który stwierdził: – Czas kampanii wyborczej się skończy, ale walka o prawdę powinna trwać dalej.

Początek maja – Aleksandra Wójtowicz, analityk ds. nowych technologii i cyfryzacji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych oraz współautorka raportu Alliance4Europe zainaugurowała narrację mającą być podstawą powtórki wariantu rumuńskiego z argumentem do unieważnienia wyborów przypisującym Rosji ingerowanie w proces wyborczy. Stwierdziła: – Rosyjska operacja dezinformacyjna „doppelganger” skoncentrowała się na Polsce, wykorzystując platformę X do manipulacji przed wyborami. Jak wynika z raportu Alliance4Europe, dezinformatorzy linkowali artykuły z 13 polskich mediów w fałszywych postach oraz stosowali cztery inne metody dezinformacji.

Wydawało się, iż plan obciążenia Rosji odpowiedzialności z wpływy wypaczające naturalne procesy wyborcze poprzez linkowanie do artykułów w polskich mediach zmierza do sukcesu.

Okazało się jednak, iż min. Gawkowski miał pecha, swoimi zachętami do intensywnej aktywności sprowokował Akcję Demokracja, która ruszyła do akcji no i się zaczęło. Akcja Demokracji chcąc powtórzyć manewr rumuński z pretekstem do unieważnienia wyborów argumentem o nielegalnym finansowania kampanii wyborczej, w przypadku wygranej „niewłaściwego” kandydata, zadziałało tak amatorsko, iż ich akcja został natychmiast rozszyfrowana i doszło do pełnego zidentyfikowania podmiotów zaangażowanych w akcję.

Rys. Jacek Frankowski

Gdy 14.05 NASK ogłosiła komunikat o możliwości zagranicznej ingerencji w kampanię prezydencką, chyba jeszcze nie miała świadomości, iż informatyczni tropiciele prawdy w internecie mieli już dowody uczestnictwa w szkoleniach NASK Jakuba Kocjana Gargamela Akcji Demokracja, zaangażowanej w działania noszące znamiona zagranicznej ingerencji w wybory. Akcja AD została przeprowadzona z użyciem dwu założonych w marcu br. anonimowych kont z fałszywymi danymi adresowymi „Wiesz Jak Nie Jest” oraz „Stół Dorosłych”, publikujących podejrzane reklamy promujące Gospodarza i atakujące Nawrockiego i Mentzena. Wydawało się, iż anonimowość tych dwu kont gwarantować będzie anonimowość udziału Akcji Demokracja w tej intrydze. Nie zagwarantowało.

Z wyborczymi reklamami miała związek spółka Estratos Digital GmbH z siedzibą w Wiedniu, założona przez dwóch Węgrów lewicowców. Według Wirtualnej Polski większościowym udziałowcem Estratosa jest fundusz Higher Ground Labs Fund III LP, powiązany z amerykańską Partią Demokratyczną. Na akcję facebookową dającą pretekst do unieważnienia wyborów wydane było ponad 141 tys. zł.

Ciekawy jestem, jakie po zawaleniu się wariantu rumuńskiego, NASK ma jeszcze pomysły na dostarczenie argumentu dla unieważnienia wyborów z „niewłaściwym” wynikiem? Przekonamy się wkrótce.

Wasz Ko Mentator

22.05.2025

Idź do oryginalnego materiału