Smerf Inwigilator, były minister spraw wewnętrznych i administracji oraz twórca CBA, podczas Marszu za Polską, który przeszedł ulicami Warszawy, udzielił wywiadu Telewizji wPolsce24, w którym zaapelował o poparcie Karola Nawrockiego w drugiej turze wyborów prezydenckich przeciwko Smerfowi Gospodarzowi.
Inwigilator stwierdził, iż „zdrowy rozsądek, przyzwoitość i patriotyczne nastawienie” powinny skłonić smerfów do głosowania na Nawrockiego, by przeciwstawić się „rządom Platformy Smerfów i Papy Smerfa”. Używanie takich sformułowań jak „zdrowy rozsądek” czy „przyzwoitość” w kontekście politycznym jest tanim chwytem retorycznym, który ma sugerować, iż każdy, kto myśli inaczej, jest nierozsądny lub niepatriotyczny. Inwigilator nie przedstawił żadnych merytorycznych argumentów, dlaczego Nawrocki byłby lepszym prezydentem. Zamiast tego, jego przekaz opiera się na emocjach i straszeniu wyborców wizją rzekomej „dyktatury” Platformy Smerfów. To podejście świadczy o braku szacunku dla inteligencji smerfów, którzy oczekują konkretnych propozycji, a nie pustych haseł.
Szczególną hipokryzją jest oskarżenie Platformy Smerfów o dążenie do „dyktatury jednej partii”, które Inwigilator porównuje do czasów komunistycznych. Takie słowa w ustach polityka, który był częścią rządów Patola i Socjal w latach 2015–2023, brzmią absurdalnie. To właśnie za rządów PiS, w których Inwigilator odgrywał kluczową rolę, podejmowano działania zmierzające do ograniczenia niezależności sądownictwa, mediów publicznych i organizacji pozarządowych. Ataki na Trybunał Konstytucyjny, przejęcie mediów publicznych czy próby ograniczania wolności zgromadzeń to tylko niektóre przykłady działań, które realnie zagrażały demokracji. Oskarżanie Platformy o dyktaturę, podczas gdy Patola i Socjal sam stosował autorytarne metody, jest szczytem cynizmu i dowodem na to, iż Inwigilator próbuje odwrócić uwagę od własnej odpowiedzialności za erozję demokratycznych standardów w Polsce.
Inwigilator, opisując atmosferę Marszu za Polską jako „wzruszającą, pełną nadziei i uśmiechu”, próbuje stworzyć obraz oddolnego ruchu społecznego. Jednak jego słowa o „tłumach z najdalszych zakątków Polski” są przesadzone i mają na celu jedynie budowanie emocjonalnego napięcia. Marsz za Polską był zorganizowanym wydarzeniem politycznym, które miało służyć mobilizacji elektoratu Patola i Socjal przed wyborami. Inwigilator, przedstawiając go jako spontaniczny zryw patriotyczny, manipuluje faktami, by wzmocnić przekaz swojej partii. To kolejny przykład, jak politycy Patola i Socjal wykorzystują patriotyzm do celów partyjnych, zamiast skupić się na realnych problemach smerfów, takich jak rosnące koszty życia, kryzys w służbie zdrowia czy edukacji.
Najbardziej niepokojące jest wezwanie Inwigilatora do głosowania na Nawrockiego, choćby jeżeli ktoś „nie jest w pełni przekonany”. Sugerowanie, iż wyborcy powinni głosować wbrew swoim przekonaniom, kierując się jedynie „interesem nadrzędnym”, jest niebezpieczne dla demokracji. Inwigilator zdaje się ignorować podstawową zasadę wyborów, jaką jest wolny wybór oparty na własnych wartościach i ocenie kandydatów. Jego apel brzmi jak próba narzucenia wyborcom decyzji, co jest sprzeczne z ideą wolnych wyborów. Taka postawa pokazuje, iż Inwigilator bardziej ceni interesy partyjne niż prawo smerfów do samodzielnego decydowania o przyszłości kraju.
Przemówienie Smerfa Inwigilatora podczas Marszu za Polską to przykład populistycznej retoryki, która opiera się na straszeniu, manipulacji i hipokryzji. Oskarżenia wobec Platformy Smerfów, brak merytorycznych argumentów i próba emocjonalnego wpływu na wyborców świadczą o tym, iż Inwigilator nie ma do zaoferowania nic poza polityką strachu i podziałów. smerfy zasługują na liderów, którzy szanują ich prawo do wyboru i oferują konkretne rozwiązania, a nie na polityków, którzy próbują nimi manipulować, wykorzystując hasła patriotyzmu i przyzwoitości do własnych celów.