Szkoła bez prac domowych? "Likwidacja to niedobre określenie"

REKLAMA
Zapowiedź min. Barbary Nowackiej o likwidacji prac domowych dla uczniów nie spodobała się wszystkim. Jak pokazał sondaż "Rzeczpospolitej", ponad połowa ankietowanych uważa, że to nie jest dobry pomysł. - Likwidacja prac domowych to jest niedobre określenie - mówiła w TOK FM zastępczyni min. Nowackiej - Paulina Piechna-Więckiewicz.
REKLAMA
Zobacz wideo Maciej Gdula: Minister Czarnek powinien chodzić we włosienicy za to, co robił w ministerstwie

Zapowiedz zlikwidowania prac domowych dla uczniów szkół podstawowych, wcale nie ucieszyła wszystkich. Sprawa wywołała sporo emocji wśród nauczycieli i rodziców. Jak pokazał sondaż, który opublikowała "Rzeczpospolita", ponad połowa ankietowanych jest przeciwna pomysłowi resortu edukacji.

REKLAMA

Na razie trwaj konsultacje, a - przypomnijmy - że zgodnie z zapowiedzią min. Barbary Nowackiej nowe przepisy mają obowiązywać od kwietnia.

Jak zapewniła w TOK FM wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz, nie jest przesądzone, jak będą wyglądały ostateczne regulacje. Bo to "początek formowania się systemu". Rozmówczyni Macieja Głogowskiego podkreśliła, opierając się na wynikach badań, że pomysł ograniczania prac domowych w większości popierają rodzice, "którzy uważają, że ich dzieci się męczą".

- Nie dlatego, że ich dzieci muszą coś robić, ale dlatego, że mają nadmiar obowiązków. Z podobnych powodów odchudzamy też podstawę programową. Chodzi o to, żeby zachować balans. Szkoła ma być głównym miejscem, w którym się uczymy. Dom, w którym rozwijamy swoje pasje i mamy czas na odpoczynek, jest tak bardzo ważny w funkcjonowaniu mózgu dziecka, młodych osób – argumentowała.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

REKLAMA

Szkoła bez prac domowych. "Likwidacja to niedobre określenie"

Piechna-Więckiewicz  tłumaczyła, że niezadawanie do domu prac pisemnych i praktycznych dla uczniów najmłodszych klas, nie oznacza, że dzieci nie będą się uczyły np. wierszyków, czy piosenek. - To nie jest tak, że nie trzeba nic robić, bo przecież w szkole podstawowej zostają lektury, a więc czytanie. Likwidacja prac domowych to jest niedobre określenie. To jest ograniczenie prac domowych – stwierdziła.

Na uwagę dziennikarza TOK FM, że odrabianie prac domowych uczy systematyczności, zastępczyni min. Barbary Nowackiej odpowiedziała: "Systematyczności uczy też przygotowywanie się na następny dzień do sprawdzianów czy praca z nauczycielem".

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory