Tego PiS boi się najbardziej. Stracą…

Wszystko wskazuje na to, że już niedługo nowe władze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji położą kres sprawie szczególnie bulwersującej Polaków. A mianowicie bizantyjskiej ochrony policyjnej, jaką otoczony był Jarosław Kaczyński.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Policjanci znikną więc sprzed domu Kaczyńskiego. Przestaną także ochraniać obchody tzw. miesięcznic smoleńskich. Jak podaje Wirtualna Polska przestaną być nawet patrolowane, z taką częstotliwością jak obecnie, okolice biura PiS na ulicy Nowogrodzkiej.

– Warszawa ma naprawdę już tego dość. Każdego 10-tego: autobusy zmieniają trasę, wykładowcy i studenci nie mogą dojść na uczelnię, rodzice odprowadzić dzieci. Powtarzam: to nie jest prywatne państwo Kaczyńskiego. To nie są prywatne ulice, pomniki i policja – pisał o tej sprawie poseł Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej.

Zdjęcie kuriozalnej ochrony policyjnej to jednak nie wszystko. Warto także policzyć, ile ona w istocie kosztowała nas wszystkich. Jeśli zaś nie była potrzebna i niezgodna z prawem, to osoby odpowiedzialne za jej wprowadzenie powinny chyba za nią zapłacić?