Początek października przyniósł drakońskie podwyżki detalicznych cen benzyn i oleju napędowego na polskich stacjach. Winowajcami takiego stanu rzeczy jest naftowy kartel OPEC oraz siła dolara amerykańskiego połączona ze słabością złotego.
Za nami drugi z rzędu tydzień wzrostu cen paliw w Polsce. O ile podwyżki z końcówki września jeszcze nie było zbyt mocne, to początek października przyniósł dość drastyczne zmiany na pylonach. Przeciętna ogólnopolska średnia cena benzyny bezołowiowej 95 przez ostatni tydzień podniosła się o 23 grosze na litrze i wyniosła 6,58 zł/l - wynika z danych BM Reflex. Jeszcze mocniej – bo przeciętnie aż o 34 gr/l – podrożał olej napędowy, który tankowano średnio po 7,60 zł.
Bez zmian pozostała za to przeciętna cena detaliczna autogazu, która ukształtowała się na poziomie 3,12 zł/l. W dalszym ciągu ceny paliw utrzymują się na bardzo wysokich poziomach. Przed marcem 2022 roku ani benzyna, ani olej napędowy z reguły nie kosztowały więcej niż 6 zł/l. Nadal jest też zauważalnie drożej, niż było rok temu. Z kolei benzyna Pb95 jest średnio o 73 gr/l droższa niż 12 miesięcy temu. To wzrost o 12,5% rdr. ON przez ostatni rok podrożał o 1,77 zł/l (czyli o 30,4%). Za to LPG kosztuje już prawie tyle samo co rok temu (+1,3%).
OPEC i dolar podbijają ceny paliw
Tak silne wzrosty cen paliw są pochodną dwóch czynników. Po pierwsze, od dwóch tygodni obserwujemy wzrost notowań ropy naftowej. Ropa Brent w piątek kosztowała już 95,35 USD za baryłkę, choć jeszcze 26 września jej kurs osiągnął najniższe poziomy od stycznia (82,41 USD/bbl). Wsparciem dla wyższych cen czarnego surowca była decyzja naftowego kartelu OPEC+, który zdecydował się zredukować limity wydobycia aż o 2 mln baryłek dziennie (począwszy od listopada). Natomiast rzeczywisty spadek dostaw szacowany jest w granicach miliona baryłek, ponieważ niektórzy członkowie kartelu dostarczają mniej ropy, niż wynoszą ustalone dla nich kwoty.
Decyzja OPEC+ zapadła pomimo silnego oporu ze strony rządu Stanów Zjednoczonych. W odpowiedzi administracja prezydenta Bidena zdecydowała się uwolnić kolejne 10 mln baryłek ropy z rządowych zapasów strategicznych. To jednak znacznie mniej niż wyniesie sama tylko redukcja wydobycia OPEC w listopadzie.
W ślad za ropą naftową w górę poszły ceny gotowych paliw na światowych giełdach. Kontrakty na benzynę w Nowym Jorku od wrześniowego minimum poszły w górę o 17,5%. Natomiast notowania oleju napędowego w Londynie są już o 31% droższe, niż były jeszcze na początku ubiegłego tygodnia.
Na to wszystko nakłada się siła dolara amerykańskiego połączona ze słabością polskiego złotego. Na skutek globalnej aprecjacji USD oraz bardzo ryzykownej październikowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej o braku podwyżki stóp procentowych dolar kosztuje prawie 5 zł, co w zasadzie automatycznie przekłada się na wzrost hurtowych cen paliw wyrażonych w PLN. Zatem nie mają racji ci, którzy twierdzą, że kurs dolara nie ma wpływu na portfele polskich konsumentów.
Będzie jeszcze drożej
7 października PKN Orlen oferował benzynę Eurosuper 95 po 6 192 zł/m3, a więc po 6,69 zł/l po dodaniu VAT-u. To o 24 gr/l więcej niż tydzień temu i aż o 46 gr/l więcej niż dwa tygodnie temu. Przy utrzymaniu takich lub wyższych stawek hurtowych dalsze podwyżki cen detalicznych będą nieuniknione.
Jeszcze gorzej ma się sprawa z olejem napędowym, który w płockiej rafinerii w piątek był oferowany po 7 381zł/m3, co przekłada się na ok. 7,97 zł/l po uwzględnieniu 8% VAT. To aż o 65 gr/l więcej niż przed tygodniem i już prawie o złotówkę na litrze więcej niż w połowie września. To także stawka znacznie wyższa od średniej ceny detalicznej, co implikuje dalsze i mocne podwyżki tej ostatniej.
Nie zapominajmy też, że przynajmniej do końca roku funkcjonujemy w ramach tymczasowo obniżonych stawek VAT na paliwa, żywność i energię. Przy 23-procentowym vacie cena litra benzyny zbliżałaby się do 7,80 zł, a olej napędowy kosztowałby ponad 9 zł/l.