Nauczyciele powinni zabierać uczniom telefony? "W moich czasach nie było i jakoś dawaliśmy sobie radę"

REKLAMA
- Wydaje mi się, że to jest kwestia, którą my dorośli powinniśmy rozstrzygnąć w sposób jednoznaczny. Jak dziecko wchodzi do szkoły, o godzinie 8. zostawia telefon w specjalnym miejscu, wychodzi - odbiera telefon - postulował w TOK FM szef ZNP Sławomir Broniarz.
REKLAMA
  • Sławomir Broniarz uważa, że można rozwiązać problem posiadania przez dzieci smartfonów szkole;
  • Jego zdaniem można wprowadzić rozwiązanie, że uczeń przed lekcjami zostawia go w specjalnym miejscu, a po zajęciach zabiera;
  • Zwrócił uwagę, że telefony rozpraszają uczniów i mogą prowadzić do problemów, takich jak dyskryminacja dzieci posiadających gorsze urządzenia.

Prowadząca "Wywiad Polityczny" Karolina Lewicka w rozmowie z prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomirem Broniarzem przywołała popularny serial "Dojrzewanie", który wywołał dyskusję o zagrożeniach, które niosą smartfony i zainstalowane w nich aplikacje mediów społecznościowych, szczególnie dla dzieci.

REKLAMA

- Przemoc, rówieśnicza, hejt, wyśmiewanie. Czy trzeba wprowadzić odgórny zakaz używanie telefonów na lekcjach? Bo Barbara Nowacka (ministra edukacji – przyp. red.) pyta, w jaki sposób nauczyciele mieliby egzekwować ten zakaz, skoro telefon jest własnością rodziców – powiedziała dziennikarka TOK FM.

Zobacz wideo

Echa serialu "Dojrzewanie". "Uczniowie powinni być pozbawieni telefonów"

- Poczucie odpowiedzialności po stronie ministra edukacji powinno wskazywać na to, że jeżeli jest to rzecz, która zagraża rozwojowi psychicznemu dziecka, widać jej negatywne skutki, to ta decyzja powinna być jednoznaczna - powiedział Broniarz.

Według niego "nauczyciele powinni mieć świadomość, że dziecko wchodząc do szkoły, powinno być pozbawione telefonu". Bo, jak przekonywał, nie ma potrzeby jego posiadania. - Co się dzieje w szkole takiego że dzieci muszą mieć telefon? W moich czasach też czasami trzeba było się z rodzicem skontaktować, ale nie było telefonów. Jakoś sobie dawałem w życiu radę, tak jak miliony uczniów. Dzisiaj mnie zadziwia postawa rodziców, którzy mówią, że "mój Antoś musi mieć telefon, bo on musi mieć kontakt ze mną". Jeżeli dziecko ma jakiś problem, jest sekretariat, jest dyrekcja szkoły, skontaktują się z rodzicem - powiedział.

Podkreślił przy tym, że telefon "rozprasza dzieci". - Nie koncentrują się na lekcji, tylko bawią się telefonem - dodał. Wskazał także, że telefony u dzieci mogą prowadzić do "dyskryminacji" tych uczniów, którzy mają gorsze urządzenia.

REKLAMA

- Wydaje mi się, że to jest kwestia, którą my dorośli powinniśmy rozstrzygnąć w sposób jednoznaczny. Jak dziecko wchodzi do szkoły, o godzinie 8 zostawia telefon w specjalnym miejscu, wychodzi, odbiera telefon - podsumował Broniarz.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA