Pierwszy raz najważniejszą posadę w świecie sportu zajmie kobieta, i to z Afryki. Ośmiu z dziewięciu poprzednich szefów MKOl to byli Europejczycy, raz na czele ruchu olimpijskiego stanął Amerykanin. Zwycięstwo Coventry jest zarówno znakiem czasów – igrzyska w Paryżu były pierwszymi z parytetem wśród uczestników, wszyscy kandydaci wzmacnianie pozycji kobiet w sportowych władzach brali na sztandary – jak i dowodem wpływów, które wciąż ma ustępujący ze stanowiska Bach.
Siedmiokrotna medalistka igrzysk w pływaniu ma w ruchu olimpijskim bogate doświadczenie. Jest w Komitecie Wykonawczym MKOl (2018–2021 i od 2023), była szefową komisji zawodniczej (2018–2021). Próbowała się od Bacha odróżnić, ale ostrożnie. Obiecywała wzmocnienie roli sportowców, korektę komunikacji MKOl oraz więcej pracy zespołowej, ale raczej w ramach Komitetu Wykonawczego, który Niemiec wzmocnił. Prowadziła kampanię, mając pięciomiesięczną córkę.
Działała nie tylko w MKOl, ale i w międzynarodowych federacjach. Była wiceprzewodniczącą Komitetu Olimpijskiego Zimbabwe. Pełni też od 2018 roku funkcję ministra odpowiedzialnego za sport, sztukę i rekreację, ale recenzje zbiera przeciętne i słyszy zarzuty, że do ostatniego rządu – po wyborach z 2023 roku, gdy międzynarodowe organizacje informowały o nękaniu dysydentów i prześladowaniu przywódców opozycji – dostała się dzięki kolorowi skóry, skoro jest wśród 26 ministrów jedyną białą.
Wcześniej, gdy zdobywała olimpijskie medale, dyktator Robert Mugabe nazwał ją „złotą dziewczyną” i dał paszport dyplomatyczny. Gdy umarł, oddała mu hołd, choć był oskarżany o łamanie praw człowieka. Sama przypomina, że gdy odnosiła największe sukcesy, sytuacja w Zimbabwe była niespokojna, dając tym samym do zrozumienia, że bliska jest jej „doktryna Bacha”, zgodnie z którą sportowcy nie powinni ponosić konsekwencji za działania swoich rządów.