Morawiecki o szefowej KE: Polska nie została potraktowana sprawiedliwie

Morawiecki o szefowej KE: Polska nie została potraktowana sprawiedliwie

Dodano: 
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen i premier Mateusz Morawiecki
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen i premier Mateusz Morawiecki Źródło: Wikimedia Commons
Polska nie została potraktowana sprawiedliwie w całej kwestii praworządności – mówi premier Mateusz Morawiecki.
Szef polskiego rządu udzielił długiego wywiadu gazecie "Financial Times". W rozmowie poruszono wątek relacji Polski z Unią Europejską. Dziennikarze zapytali Morawieckiego o ocenę Ursuli von der Leyen jako przewodniczącej KE.

"Cenię jej podejście w sprawie Ukrainy – konkretnie jej, osobiste. Nie wszystkie instytucje, ale ona osobiście, jest bardzo zaangażowana w to, co dzieje się na Ukrainie. Przy okazji, uzgodniłem z nią bardzo szczególne, profesjonalne i szybkie działanie w sprawie dzieci, które są uprowadzane przez Rosjan. Przypomina mi to niemieckich nazistów, którzy wykradali nasze polskie dzieci do Niemiec, a większość z nich nigdy nie została sprowadzona do Polski po II wojnie światowej. To jest tak okrutne i tak brutalne zachowanie, że trudno to sobie wyobrazić. I tutaj Ursula von der Leyen jest bardzo pozytywna. I mam w niej partnera, bardzo pozytywnego partnera, który również wspiera Ukrainę" – powiedział polityk.

Jednocześnie wskazał, co mu się nie podoba. "Nie uważam, że Polska została potraktowana sprawiedliwie w całej kwestii praworządności i mam inne zdanie na ten temat niż ona. Ale muszę się pogodzić z rzeczywistością. I dlatego staram się w tej chwili dogadać z Komisją Europejską" – wskazał premier.

W wywiadzie padło też pytanie, czy Mateusz Morawiecki poparłby kandydaturę Niemki na kolejną kadencje w fotelu szefowej KE. "Zobaczymy, jakie będzie nasze stanowisko i jak będziemy w tym czasie traktowani. Ponieważ teraz jest to przedwczesne pytanie" – odpowiedział szef polskiego rządu.

Polska bez pieniędzy z UE. Dwaj europosłowie z Niemiec nacisnęli na von der Leyen

Niemiecki magazyn "Der Spiegel" wraca do wydarzeń z końca grudnia 2020 r., kiedy toczyły się negocjacje między Parlamentem Europejskim a Radą Europejską w sprawie wprowadzenia mechanizmu praworządności. Celem nowych przepisów miała być możliwość zablokowania wypłaty funduszy unijnych krajom, które sprzyjają korupcji lub ograniczają niezawisłość wymiaru sprawiedliwości.

Choć zarówno socjaldemokraci (Partia Europejskich Socjalistów), jak i chadecy (Europejska Partia Ludowa) skłonni byli zaakceptować kompromis, to decydująca rola przypadła przedstawicielom europejskich Zielonych (Europejska Partia Zielonych) i Liberałów (Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy).

"Europoseł niemieckich Zielonych Daniel Freund i Moritz Koerner z niemieckiej liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej FDP uznali propozycję kompromisu za niewystarczającą. Rozmowy były kontynuowane. PE udało się przeforsować część swoich postulatów" – podaje "Spiegel".

Czytaj też:
Romanowski: Zachłanność i bezczelność federalistów europejskich nie zna granic

Źródło: "Financial Times"
Czytaj także