W sobotę nad ranem Rosja zaatakowała infrastrukturę energetyczną w obwodach dniepropietrowskim, lwowskim i iwanofrankowskim w zachodniej części Ukrainy. - Zniszczono sprzęt i raniono co najmniej jednego pracownika - przekazał za pośrednictwem aplikacji Telegram ukraiński minister energii Herman Hałuszczenko. Obronie powietrznej udało się zestrzelić 21 z 34 rosyjskich rakiet.
Do tych wydarzeń odniósł się tego samego dnia premier Donald Tusk. "Na okręg lwowski spadły dziś dziesiątki bomb i rakiet. Jedna z nich 15 km od naszej granicy" - czytamy we wpisie na portalu X.
W drugiej części wpisu Donald Tusk nawiązał do obecności swojego poprzednika - Mateusza Morawieckiego, w USA, gdzie odbywa się konferencja środowisk narodowo-konserwatywnych CPAC (Conservative Political Action Conference). W wydarzeniu od lat 70. biorą udział konserwatywni aktywiści z całego kraju. W ostatnich latach została ona zdominowana przez zwolenników Trumpa.
Tusk wbił szpilkę byłego szefowi rządu - jak wskazał, podczas gdy Polska o włos uniknęła kolejnej rakiety na swoim terenie, "Morawiecki ustala w Budapeszcie wspólną antyeuropejską strategię z proputinowskimi politykami skrajnej prawicy". "Głupota? Zdrada? Czy jedno i drugie?" pytał Tusk we wpisie.
Od czasu wybuchu rosyjskiej agresji w Ukrainie potwierdzono dotąd dwa przypadki, w których rakieta wleciała na teren Polski. W listopadzie 2022 roku ukraiński pocisk spadł w Przewodowie (woj. lubelskie), powodując śmierć dwóch mężczyzn. Niedługo później -16 grudnia 2022 r. - na teren Polski trafiła rakieta rosyjska. Została odkryta przez przypadkową osobę kilka miesięcy później w lesie pod Bydgoszczą.
Posłuchaj:
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
