PiS obiecał podatek od samochodów w KPO. Teraz ministerstwo ma zgryz. Trwają negocjacje z KE

Polska jest jednym z nielicznych państw UE bez podatku od posiadania samochodu - i rząd chce, by tak pozostało. PiS obiecał taki podatek, by otrzymać unijne środki z KPO, a teraz nowy rząd negocjuje z Brukselą skreślenie tego wymogu. Nie będzie też osobnego podatku przy rejestracji samochodów, jednak istniejąca akcyza ma zmienić się w myśl zasady "zanieczyszczający płaci".

Nowe rozwiązania mają być "neutralne finansowo" dla ogromnej większości kupujących samochody - przekonuje Ministerstwo Klimatu. Informacje dotyczące opłat od samochodów spalinowych budziły ostatnio sporo emocji. Najpierw pojawiły się informacje o pracach nad nowymi podatkami, a później - że wcale ich nie będzie. Jak to w końcu jest? Z tym pytaniem zwróciliśmy się bezpośrednio do ministerstwa. 

Zobacz wideo Hubert Różyk: Jest możliwe wyłączenie 20% lasów z wycinki przy jednoczesnym dostarczaniu drewna polskiemu przemysłowi

Nowe podatki zostały wpisane przez rząd PiS do Krajowego Planu Odbudowy. Żeby Polska otrzymała pieniądze z tzw. komponentu transportowego KPO (czyli po prostu części dotyczącej transportu), musi spełnić pewne wymogi, tzw. kamienie milowe. Wśród nich pojawiły się opłaty, które miały sprawić, że auta spalinowe staną się mniej atrakcyjne, a samochody elektryczne czy transport zbiorowy - bardziej opłacalne. 

Podatek od samochodów. Rząd się głowi

Nowe opłaty obiecane w KPO miały być stworzone w duchu zasady "zanieczyszczający płaci". W praktyce oznacza to, że posiadanie starszego samochodu, być może takiego z większym silnikiem lub wyższą masą, wiązałoby się z wyższą opłatą. Taki podatek miał być uiszczany przez właścicieli samochodów raz do roku. Polska jest jednym z nielicznych krajów UE (obok np. Estonii, Słowacji), gdzie wciąż nie ma takiego podatku. Np. Węgrzy czy Niemcy płacą równowartość ok. 220 zł przy małym samochodzie benzynowym, lub 400-600 zł przy SUV-ie. Rekordowa pod tym względem jest Holandia, gdzie za mały samochód roczna opłata to ponad 2000 zł, a za SUV-a nawet 4500 zł. Nie było przesądzone, ile miała wynieść opłata w Polsce.

Teraz rząd chce, by w ogóle jej nie było. Jak poinformował wiceminister Krzysztof Bolesta, który w resorcie klimatu odpowiada m.in. za mobilność, rząd w ramach rewizji KPO wnioskuje o zgodę na wykreślenie tego podatku. Czy to się uda? W tej chwili nie wiadomo. 

Bolesta powiedział, że negocjacje z Komisją Europejską trwają i spodziewa się odpowiedzi na polski wniosek w ciągu kilku tygodni. Niewykluczone, że pozbycie się podatku będzie "kosztowało" - w zamian za zgodę KE może np. zażądać innego mechanizmu dot. transformacji w transporcie, albo ograniczyć środki przyznane w ramach KPO. A co jestli Polska usłyszy twarde "nie" ws. wykreślenia podatku od samochodów? Wtedy, przyznaje wiceminister, Polska "będzie miała problem". Rząd albo będzie musiał wprowadzić podatek, który - można zakładać - nie będzie popularny, albo nie zostanie spełniony jeden z kamieni milowych i część środków z KPO przepadnie. 

Co jeszcze w KPO Polski? Będą zmiany w akcyzie

Drugim elementem KPO jest działający na podobnej zasadzie podatek przy pierwszej rejestracji samochodu. Tutaj rząd też chce wykreślić nową, dodatkową opłatę, jednak pomysł nie znika zupełnie. Zamiast niej ma zostać zreformowana akcyza, którą już dziś kupujący płacą przy pierwszej rejestracji samochodu w Polsce (a więc płacony np. za sprowadzane auto z zagranicy, ale już nie przy kolejnej odsprzedaży go w Polsce). Powinna wejść w życie od 2025 roku.

W tej chwili wysokość jest zależna od wartości samochodu i pojemności silnika. Żeby dostosować akcyzę w duchu tego, co określano w KPO, uwzględniony ma być aspekt klimatyczny i zasada "zanieczyszczający płaci". Co oznacza to w praktyce? W nowej formie naliczania akcyzy brane pod uwagę mogą być nie tylko pojemność silnika, ale też normy emisji spalin czy masa całkowita samochodu. Jak dokładnie będzie to wyliczane i ile zapłacimy przy rejestracji samochodu - na razie nie wiadomo. Jak mówił Bolesta, pracują nad tym resorty klimatu i finansów, a wypracowane rozwiązanie będzie też musiała zaakceptować Komisja Europejska. 

Wiceminister zdradził jednak główne założenia - przede wszystkim to, że zmiana ma być "neutralna", a być może nawet korzystna finansowo dla aż 90 proc. rejestrujących samochody. Podatek przy rejestracji prawdopodobnie wzrośnie dla samochodów spełniających normę emisji EURO 3 lub niższą, a więc wyprodukowanych przed rokiem 2006 (czyli dziś 18-letnich i starszych). Dla aut z normą EURO 4 i wyższą (roczniki od 2006 w górę) opłata ma pozostać na takim poziomie co teraz lub nawet spaść (zależy, jakie czynniki będą jeszcze brane pod uwagę). To takie auta stanowią ok. 90 proc. rejestrowanych w Polsce. W ten sposób wyższe koszty dotkną tylko - jak mówi ministerstwo - tylko ok. 10 proc. najstarszych samochodów sprowadzanych do Polski i jednocześnie tych, które najbardziej zanieczyszczają. Warto dodać, że auta z silnikiem Diesla z normą Euro 3 i niższą nie będą mogły wjeżdżać do warszawskiej Strefy Czystego Transportu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.