Kolory i dźwięki Santiago w Chile

Wyższość poetów nad prozaikami bierze się z tego, że o ile poeci nie piszą wierszy o prozaikach, o tyle prozaicy o poetach piszą. Dowodem sążnista narracja Alejandra Zambry „Chilijski poeta”.

Publikacja: 01.02.2023 03:00

Chilijski poeta Przeł. Carlos Marrodán Casas, Wydawnictwo Filtry, Warszawa, 2022

Chilijski poeta Przeł. Carlos Marrodán Casas, Wydawnictwo Filtry, Warszawa, 2022

Foto: materiały prasowe

Najlepszy dowód stanowi sążnista narracja Alejandra Zambry „Chilijski poeta” w koncertowym tłumaczeniu Carlosa Marrodána Casasa (to jemu zawdzięczamy translacje książek m.in. Gabriela Garcíi Márqueza, Mario Vargasa Llosy czy Roberta Bolaña i Javiera Mariasa). Powieść Zambry jest powyższej tezy dowodem nie wprost, ale i wprost, bowiem chilijski autor – urodzony w 1975 w Santiago – nie raz i nie dwa pisze na ten temat, a nawet ironizuje, a bywa, że autoironizuje.

Najsławniejszy chilijski poeta to rzecz jasna laureat nagrody Nobla z 1971 roku Pablo Neruda (i jego w swoim czasie przekładał Marrodán!), ale to nie on jest bohaterem tej pasjonującej historii, chociaż jego liryka bywa tutaj przedmiotem dyskusji; a także biografia i mit. Neruda pojawia się w tle głównego nurtu narracji. Podobnie jak dramatyczna historia Chile, a więc: śmierć demokratycznie wybranego prezydenta Salvadora Allende, zamach stanu przeprowadzony przez generała Pinocheta, faszystowska dyktatura, tysiące aresztowanych, zaginionych, zamordowanych.

Czytając powieść Alejandra Zambry czujemy zapachy, widzimy kolory i słyszmy dźwięki Santiago

Oczywiście, Neruda jest chilijskim poetą, ale na kartach powieści Zambry pojawia się koło setki poetów i poetek. Lepszych i gorszych, klasycyzujących i rewolucjonizujących, tradycjonalistów i rewolucjonistów. Jedni odnoszą sukces, drudzy ponoszą klęskę. Żeby wiedzieć w czym rzecz, wystarczy w trakcie lektury powieści, zamiast przymiotnika „chilijski” czytać „polski” i będzie się już na własnym podwórku. Bo z chilijskim poetą jest jak z polskim i odwrotnie. Jednak nie odbierajmy Zambrze tego, co stanowi o sile jego prozy. Wszak to pisarz, który z jednej strony potrafi stworzyć całą galerię oryginalnych i pełnokrwistych, a więc przekonujących postaci, natomiast z drugiej – z wielką finezją tworzy fabułę, w której przeplatają się losy kilkorga pierwszoplanowych bohaterów.

Pierwszym z chilijskich poetów okazuje się Gonzalo. Owszem, udało mu się za młodu wydać tomik wierszy, ale szybko okazało się, że to jego pierwszy tomik, ale i zarazem ostatni. Zdając sobie sprawę z marności własnego talentu, rychło zarzucił twórczość oryginalną na rzecz krytyki literackiej, dzięki czemu stał się świetnym popularyzatorem poezji. To właśnie Gonzalo zdał sobie sprawę, z której zdał sobie niejeden początkujący poeta: „Świat nie potrzebował jego wierszy. Gonzalo pragnął napisać wiersz, jakiego nikt jeszcze nie napisał, ale w tym momencie pomyślał, że nikt go jeszcze nie napisał, bo nie było warto”. Ostatnim z tychże chilijskich poetów okaże się pasierb Gonzalo Vincent, w którym obudzi się namiętność do mowy wiązanej i to on po latach sięgnie – jako jeden z niewielu, jeśli nie jedyny – po zapomniany na księgarskiej półce tomik Vincenta.

Równie ważnymi postaciami opowieści są matka Vincenta Carla oraz amerykańska reporterka Pru, podróżująca po Chile w poszukiwaniu „dobrego tematu”. To do niej zapała miłością Vincent. W efekcie tego w „Chilijskim poecie” temat literacki miesza się nieustannie z miłosnym, mamy tu dużo seksu, ale i seksizmu. Ale oprócz erotycznych i literackich perypetii budzących raczej sympatię niż antypatię bohaterów, pisarz serwuje nam jeden jedyny w swoim rodzaju opis współczesnego Santiago: z jego księgarniami, antykwariatami, barami, kawiarniami, placami, ulicami i uliczkami. Czytając powieść Alejandra Zambry czujemy przecież zapachy, widzimy kolory i słyszmy dźwięki Santiago, bo przecież „Chilijski poeta” to także pieśń pochwalna o rodzinnym mieście pisarza; które to miasto jest tym, czym jest także dzięki poetkom i poetom, którym się nie udało, ale którym jednak może się jeszcze udać.

Alejandro Zambra „Chilijski poeta”. Przełożył Carlos Marrodán Casas. Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2022, s. 490.

Najlepszy dowód stanowi sążnista narracja Alejandra Zambry „Chilijski poeta” w koncertowym tłumaczeniu Carlosa Marrodána Casasa (to jemu zawdzięczamy translacje książek m.in. Gabriela Garcíi Márqueza, Mario Vargasa Llosy czy Roberta Bolaña i Javiera Mariasa). Powieść Zambry jest powyższej tezy dowodem nie wprost, ale i wprost, bowiem chilijski autor – urodzony w 1975 w Santiago – nie raz i nie dwa pisze na ten temat, a nawet ironizuje, a bywa, że autoironizuje.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce
Literatura
Nie żyje Ernest Bryll
Literatura
Premiera książki „Emilian Kamiński. Reżyser marzeń”