Abonament do likwidacji. Co w zamian? Dwie propozycje, w tym nowa opłata [GOSPODARCZY TGV]

Komisja Europejska wydała już pozytywną decyzję w sprawie wniosku Polski o wypłatę pierwszej transzy płatności z KPO. Ceny gazu urosną od lipca mniej niż miały - zdecydował Urząd Regulacji Energetyki. Rząd realizuje część obietnic wyborczych, ale nie zawsze na czas i zgodnie z nadziejami wyborców. Co jeszcze się wydarzyło i co czeka nas w nowym tygodniu? Zapraszam na Gospodarczy TGV.

Tydzień ze stopami

We wtorek 5 marca rusza dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. W środę 6 marca poznamy decyzję w sprawie stóp procentowych. Inna niż pozostawienie ich na dotychczasowym poziomie (stopa referencyjna NBP 5,75 proc.) będzie dużą niespodzianką m.in. w świetle lutowych wypowiedzi prezesa NBP. Glapiński dość jasno zapowiadał, że nie liczyłby na cięcia stóp w najbliższych miesiącach. Z drugiej strony, część ekonomistów przypomina, że RPP potrafi zaskakiwać. Rada zapozna się w najnowszą projekcją inflacyjną analityków NBP. Gdyby pokazała ona nadzwyczaj optymistyczną ścieżkę spadku inflacji, być może stopy mogłyby zostać obniżone. To jednak scenariusz mało prawdopodobny - Rada raczej zwróci uwagę na niepewności dla inflacji związane z cenami żywności, energii, gazu i ciepła. O tym, co z nimi, piszę nieco niżej w punkcie "Co z tarczami antyinflacyjnymi i wakacjami kredytowymi?".

Zobacz wideo Sektor bankowy ma za sobą rekordowo zyskowny rok. Co za tym stoi?

W czwartek 7 marca swoją decyzję w sprawie stóp przedstawi Europejski Bank Centralny. Stopy pozostaną na dotychczasowym poziomie. Ważniejsze mogą okazać się wyniki nowej projekcji. - Ewentualne obniżenie prognoz inflacji i PKB mogłoby wzmocnić oczekiwania obniżek stóp w kolejnych miesiącach - komentują ekonomiści Santander Banku. Dzień wcześniej, w środę 6 marca, szef Fed Jerome Powell przedstawi półroczny raport nt. polityki monetarnej przed Komisją ds. Usług Finansowych Izby Reprezentantów. - Może sygnalizować brak pośpiechu w łagodzeniu polityki pieniężnej - przewidują eksperci z Santander Banku.

Poza stopami część Polaków (tych z kredytami "frankowymi") może zainteresować odczyt inflacji w lutym w Szwajcarii. Zaskoczenie w dół (podobne jak w styczniu) może napędzić oczekiwania rynku na obniżki stóp przez tamtejszy bank centralny już w marcu, to z kolei może osłabiać franka.

W piątek 8 marca Eurostat poda finalne dane o PKB w strefie euro w czwartym kwartale 2023 r. Wstępne dane wskazały na symboliczny wzrost o 0,1 proc. rok do roku.

Gospodarka na procentowym plusie

W czwartek 29 lutego GUS potwierdził wstępny szacunek PKB Polski za czwarty kwartał 2023 r. Nasza gospodarka urosła o 1 proc. rok do roku. W ujęciu kwartalnym poziom PKB (odsezonowany) nie zmienił się. GUS pokazał strukturę wzrostu PKB w ostatnim kwartale. Motorem napędowym były inwestycje, które urosły o 8,7 proc. rok do roku. Pozytywny wkład dał też dodatni eksport netto (eksport urósł o 2,7 proc., import spadł o 2,8 proc. rok do roku). Rozczarowała konsumpcja prywatna (spadek o 0,1 proc.), silnie ujemny wpływ na dynamikę PKB miał też spadek zapasów. 

Zdaniem ekonomistów w kolejnych miesiącach dynamika PKB ma być coraz większa i w całym 2024 r. nasza gospodarka ma urosnąć o około 3-4 proc. rok do roku (wobec 0,2 proc. w 2023 r.). Napędzać ma ją m.in. konsumpcja prywatna. Eksperci liczą też - choć to w dalszej części roku, a najbardziej dopiero w 2025 i 2026 r. - na dużego "kopa" dla inwestycji po odblokowaniu środków z KPO.

W minionym tygodniu poznaliśmy także najnowszy odczyt indeksu PMI dla polskiego przemysłu - wyniósł on 47,9 pkt. Z jednego strony, oznacza to, że koniunktura w sektorze psuje się nieustannie już od 22 miesięcy z rzędu. W przypadku nowych zamówień i poziomu produkcji zła seria jest już najdłuższa w historii badania. Z drugiej strony jednak optymizm w branży jest najwyższy od niemal trzech lat, a ekonomiści widzą już za rogiem ożywienie. 

Z kolei Eurostat podał, że w styczniu stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 2,9 proc. (według Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności). Niższą, 2,6 proc., miała tylko Malta. W styczniu mieliśmy w Polsce 522 tys. bezrobotnych - czyli osób, które nie mają pracy, ale jej aktywnie szukają i są gotowe ją szybko podjąć.

Eurostat podał też dane o inflacji w strefie euro w lutym. Wyniosła ona 2,6 proc., czyli mniej niż w styczniu, ale więcej niż wynosił konsensus prognoz ekonomistów. 

KPO oficjalnie zatwierdzony

Komisja Europejska 29 lutego zrobiła to, co zapowiedziała już tydzień wcześniej jej przewodnicząca Ursula von der Leyen, czyli przyjęła akty prawne umożliwiające wypłatę Polsce łącznie do około 137 mld euro w ramach Krajowego Planu Odbudowy (25 mld euro dotacji i 35 mld euro preferencyjnych pożyczek) oraz funduszy spójności na lata 2021-2027 (ponad 76 mld euro). 

KE wydała też pozytywną decyzję ws. wniosku Polski o wypłatę pierwszej transzy płatności z KPO. 2,7 mld euro dotacji i 3,6 mld euro pożyczek ma trafić do Polski w kwietniu. Zdaniem ekonomistów z ING Banku Śląskiego, łącznie w tym roku z KPO trafi do Polski około 18 mld euro.

Środki z KPO musimy wydać do końca sierpnia 2026 r. Niepokojąco wygląda analiza CRIDO, z której wynika, że stan zaawansowania wielu reform i inwestycji w ramach KPO stanowi zagrożenie w ich realizacji. - Rząd i przedsiębiorców czeka dużo pracy. W naszej ocenie ok. 50 proc. środków w ramach części dotacyjnej (70 proc. zaplanowanych inwestycji) oraz niemal całość części pożyczkowej planu jest zagrożona. W wartościach bezwzględnych mówimy o kwotach sięgających nawet 200 miliardów złotych - wyliczał Michał Gwizda, partner zarządzający CRIDO.

Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zdaje sobie sprawę, że zrealizowanie przedsięwzięć zapisanych w KPO do końca sierpnia 2026 r. może być trudne do spełnienia, dlatego rewiduje plan. Resort przekazał już premierowi Tuskowi projekt zmian w KPO do akceptacji. Jednocześnie rozpoczyna konsultacje publiczne i z Komisją Europejską. Proces rewizji KPO ma zakończyć się do końca lata, a jego zakres - według słów ministerki Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz - ma nie być duży.

Co z tarczami antyinflacyjnymi i wakacjami kredytowymi?

Wciąż nie wiadomo, co stanie się z cenami żywności oraz energii po wygaśnięciu dotyczących ich tarcz antyinflacyjnych (kolejno 31 marca i 30 czerwca). To ważne nie tylko dla naszych portfeli, ale także dla decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Jeśli chodzi o żywność - a konkretnie na obniżony z 5 do 0 proc. VAT na nią - rząd ma ogłosić decyzję w tym tygodniu. 

Jeszcze w marcu mamy też poznać plan Ministerstwa Klimatu i Środowiska co z zamrożonymi do końca czerwca cenami energii, gazu i ciepła. Resort zakończył już wewnętrzny etap prac, teraz konsultuje go międzyresortowo.

Z jednej strony, prostego przedłużenia zamrożonych cen nie będzie. Z drugiej, szefowa resortu Paulina Hennig-Kloska po raz kolejny zapewniała, że skok cen nie będzie bardzo duży ("chciałabym, żeby miesięczny rachunek gospodarstwa domowego za prąd nie wzrósł więcej niż 30 zł" - mówiła w Polsat News), co sugeruje pozostawienie jakiejś formy odgórnej regulacji. Gdyby bowiem od lipca miały obowiązywać ceny energii jak w taryfach na ten rok zatwierdzonych przez Urząd Regulacji Energetyki, to miesięczny rachunek za prąd mógłby skoczyć (w zależności od zużycia) np. o 130 zł, a nie o zapowiadane przez ministerkę 30 zł.

Prawdopodobną opcją jest m.in. obniżenie taryf przez URE od połowy roku. Urząd zrobił to właśnie w przypadku cen gazu - obniżył PGNiG taryfę za gaz z ok. 318 zł za MWh do około 291 zł. Do końca czerwca gospodarstwa domowe i tak płacą zamrożoną cenę 200 zł za MWh, ale od lipca będą już płacić tę taryfową (chyba, że rząd zaproponuje jeszcze jakieś inne zasady). Prezes URE Rafał Gawin wyjaśniał, że wezwanie do obniżki taryfy po efekt spadku cen gazu na rynku hurtowym. Nowa cena taryfowa i tak jest wysoka względem aktualnych cen na rynku hurtowym - np. 1 MWh gazu z dostawą w trzecim kwartale kosztuje obecnie na Towarowej Giełdzie Energii około 130 zł. Niemniej URE musi brać pod uwagę, że dostawcy gazu zapewne dużą część kontraktów zawierali jeszcze w 2023 r., przy dużo wyższych cenach.

Tak jak napisałem, podobnie może się stać w przypadku cen energii. Dziś zamrożona cena to około 0,41 zł za kWh, od lipca podskoczyłaby do około 0,74 zł, bo takie są aktualne taryfy. Ale możliwe, że URE zarządzi cięcie taryf. Dziś na TGE 1 kWh energii z dostawą w trzecim kwartale kosztuje około 0,36 zł. Już wcześniej resort klimatu i środowiska mówił też, że w swoim rozwiązaniu rozważa kryterium dochodowe.

Również w tym tygodniu na posiedzeniu Rady Ministrów przedstawiony ma zostać nowy projekt wakacji kredytowych. Jak zapowiadał minister finansów Andrzej Domański w TVP Info, będzie on "bardziej korzystny niż ten, który widzieliśmy na poprzedniej radzie". Ostatni projekt, który nie zyskał jednak aprobaty Rady Ministrów, zakładał, że wakacje kredytowe będą dostępne (dwa razy w drugim kwartale i po raz w trzecim i czwartym) wyłącznie w sytuacji, gdy rata przekracza 35 proc. dochodu. 

Co z obietnicami wyborczymi koalicji?

Minister finansów obiecywał, że w lutym jego resort przedstawi projekt ograniczenia podatku od zysków kapitałowych (podatku Belki). Luty się skończył, projektu nie ma, choć mamy go poznać w tym tygodniu. W stu konkretach Koalicja Obywatelska zapowiadała zniesienie podatku Belki dla oszczędności i inwestycji (w tym na GPW) do 100 tys. zł, powyżej 1 roku.

Ministerstwo Finansów pokazało z kolei założenia do innego projektu zapowiadanego w kampanii. Chodzi o tzw. kasowy PIT od przedsiębiorców, czyli rozwiązanie dające możliwość podatku PIT nie po wystawieniu faktury, ale dopiero po otrzymaniu płatności z jej tytułu. Zgodnie z informacjami resortu z wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów, rozwiązanie będzie dostępne tylko dla części przedsiębiorców: jednoosobowych działalności gospodarczych z przychodami maksymalnie 500 tys. zł w poprzednim roku albo nowych firm. Kasowego PIT nie będą mogli wybrać przedsiębiorcy, którzy prowadzą księgi rachunkowe. Będzie on dostępny wyłącznie dla rozliczeń pomiędzy przedsiębiorcami (B2B). Co kluczowe, jeśli w przeciągu dwóch latach przedsiębiorca nie otrzyma płatności z tytułu faktury, i tak będzie musiał zapłacić podatek. Rząd chce przyjąć projekt ustawy o kasowym PIT w drugim kwartale.

Wygląda to jak rozwiązanie dedykowane "samozatrudnionym", najlepiej "na ryczałcie"

- komentuje Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton.

Coraz głośniej jest też o składce zdrowotnej od przedsiębiorców. Preferencyjne zmiany w tym zakresie, w tym nawet powrót do ryczałtu jak sprzed reformy podatkowej w 2022 r., obiecywano w kampanii wyborczej. "Kwestia składki zdrowotnej to nasze być albo nie być w koalicji" - stawiał wręcz sprawę na ostrzu noża w weekend Szymon Hołownia. Prace w Ministerstwie Zdrowia się toczą, ale wydaje się, że najprościej i najszybciej będzie "załatwić" nieco poboczny wątek, czyli poprawić po PiS przepisy nakładające na przedsiębiorców obowiązek zapłaty składki zdrowotnej od sprzedaży środka trwałego (np. maszyny). 

Jeśli chodzi o clou całego systemu, czyli wysokość składki, to zgodnie z zapowiedziami wiceministra zdrowia Wojciecha Koniecznego sprzed nieco ponad tygodnia, prostego powrotu do stanu sprzed 2022 r. - gdy składka zdrowotna od przedsiębiorców była ryczałtowa, bardzo niska na tle innych form zatrudnienia, a w dodatku w większości odliczana od dochodu - nie będzie. Reforma podatkowa z 2022 r. podniosła składkę zdrowotną od przedsiębiorców (a konkretniej: po prostu zbliżyła jej wysokość do składki od osób np. na etacie) i zlikwidowała jej odliczanie od dochodu. Jednocześnie podniesiono (przy zasadach ogólnych) kwotę wolną od podatku i drugi próg podatkowy. Dla części przedsiębiorców efekt końcowy reform był pozytywny, dla innych negatywny, natomiast dla finansów państwa taki, że zyskał NFZ (jakieś 10 mld zł), a stracił budżet na wpływach podatkowych. Odkręcenie tych zmian wymagałoby więc nie tylko reformy w zakresie składki zdrowotnej, ale głębszych zmian podatkowych. Dodatkowo, minister Konieczny zapowiadał, że zmiany nie mogłyby pogorszyć sytuacji NFZ. A to sugeruje, że resort zdrowia raczej miesza w kotle niż chce coś z niego odlać. Być może części przedsiębiorców obniży nieco składkę, ale innych podniesie, żeby bilans wyszedł na zero. Powrót do reguł, w których przedsiębiorcy płacili znacznie niższe składki zdrowotne niż np. pracownik na etacie, jest mało prawdopodobny.

Ucieszyć wiele osób może za to deklaracja Bogdana Zdrojewskiego, przewodniczącego sejmowej komisji kultury. Powiedział on w Radiu Plus, że abonament RTV jest "anachroniczny, niesprawiedliwy, słabo ściągalny i kosztowny" i że "myśli, że determinacja jest taka, aby 1 stycznia 2025 abonament zniknął z naszej przestrzeni". Zdrojewski przedstawił dwie alternatywy. Pierwsza: stały mechanizm finansowania mediów publicznych z budżetu państwa. Druga: opłata audiowizualna "przypisana od razu do PIT czy do CIT (...) automatycznie ściągana w wysokości 8, 9 zł miesięcznie". Drugi pomysł to więc znowu finansowanie mediów publicznych bezpośrednio z daniny od podatników - tylko po prostu innej niż abonament, łatwiej ściągalnej. Zdrojewski orzekł, że na razie "przewaga jest na korzyść stałego mechanizmu finansowania z budżetu". Decyzja jednak jeszcze nie zapadła.

Trwają protesty rolników

Nie ustają protesty rolników w całym kraju. We wtorek 27 lutego rolnicy zablokowali Warszawę. W środę 6 marca znów pojawią się w stolicy - na strajku generalnym. 

Postulaty protestujących są szerokie i różnie motywowane - od cen skupu niższych od kosztów produkcji (to problem rolników w całej Europie i nie tylko), poprzez wyższy import niektórych produktów rolnych z Ukrainy (choć akurat od prawie roku nie zbóż, o których słyszy się najczęściej), po Europejski Zielony Ład, który zdaniem protestujących sprawi, że unijna produkcja rolna stanie się jeszcze droższa, a przez to mniej konkurencyjna. 

W minionym tygodniu odbyło się mnóstwo spotkań - minister rolnictwa Czesław Siekierski był w Brukseli, premier Tusk spotkał się z reprezentantami rolników, debatowali też liderzy koalicji rządzącej. Żadne przełomowe decyzje nie zapadły, niemniej premier Tusk zaproponował m.in. embargo na żywność z Rosji i Białorusi. De facto to właśnie te kraje (szczególnie Rosja), a nie Ukraina, są w największym stopniu "winne" tak bolesnym spadkom cen produktów rolnych. Rosja destabilizuje sytuację m.in. na rynku zbóż, wyprzedając je po dumpingowych cenach. Z jednej strony to efekt większej produkcji w tym kraju, z drugiej - kradzieży zboża z Ukrainy. Aktualnie pszenica sprzedawana przez Rosję stanowi 24 proc. światowego eksportu tego zboża - w porównaniu z 16 proc. przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę w 2022 r.

Jednocześnie trwają w Brukseli negocjacje nad złagodzeniem przepisów Zielonego Ładu albo wyłączeniem Polski z części jego zapisów. Wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka powiedział w radiowej Jedynce, że możliwe jest ograniczenie Zielonego Ładu w zakresie ugorowania i stosowania środków ochrony roślin, ale całkowita rezygnacja z tego programu nie wchodzi w grę.

Z drugiej strony, po szczycie z rolnikami premier Tusk mówił, że "praktycznie wszystkie zapisy w Zielonym Ładzie dotyczące rolnictwa są szczególnie teraz - w okresie wojny i bezcłowego obrotu - kolejnym ciosem i muszą być zawieszone lub wycofane". Zapowiedział spisanie wspólnych postulatów rządu i rolników dla Brukseli "z informacją, że polskie rolnictwo nie będzie respektowało zapisów, jeśli one nie ulegną zmianie".

Nic nie wskazuje na to, żeby ceny zbóż miały odbić w górę, a już na pewno nie na tyle, żeby sprzedaż stała się znów opłacalna. Nadwyżkę mógłby skupić rząd, ale lepiej, gdyby zapłaciła jednak za to Bruksela. Stąd sugestia premiera Tuska, aby zwiększyć możliwości transportu ukraińskich produktów rolnych z rynków europejskich poprzez system dopłat unijnych. - Mówimy tu o pomocy humanitarnej, a równocześnie chodzi o to, żeby uwolnić Europę od nadwyżki zbożowej, czyli około 30 milionów ton zboża. To jest ważne również dla Polski, u nas jest około 9 milionów ton - mówił premier.

Rekord na rynku kredytów hipotecznych w styczniu

10,3 mld zł - tyle wyniosła łączna wartość udzielonych w styczniu kredytów mieszkaniowych, według najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej. To najwyższy poziom w historii. 

Rekordowy styczniowy wynik to efekt sukcesywnego procedowania wniosków w ramach ubiegłorocznego programu Bezpieczny Kredyt 2 procent. Co prawda, wnioski na te kredyty można było składać tylko do końca grudnia 2023 r., ale w przypadku kredytów mieszkaniowych proces kredytowy w bankach trwa 1-2 miesiące od złożenia wniosku

- wyjaśnia Sławomir Nosal, kierownik Zespołu Analiz Biura Informacji Kredytowej. W styczniu banki udzieliły 25 tys. kredytów mieszkaniowych - to jeden z wyższych wyników w historii. Jako że są to kredyty na średnio coraz wyższe kwoty, to wartość udzielonych "hipotek" okazała się rekordowa. Z danych BIK wynika, że za ponad 6 mld zł styczniowej akcji kredytowej (czyli około 60 procent) odpowiadał program Bezpieczny Kredyt 2 procent. Łącznie do połowy lutego udzielono w ramach tego programu kredytów na kwotę 30,6 mld zł.

Ruszyło Ministerstwo Przemysłu

1 marca swoją działalność rozpoczęło Ministerstwo Przemysłu. Jego szefową jest Marzena Czarnecka, a siedzibę ma w Katowicach. Resort będzie zajmował się nie tylko kwestiami stricte przemysłowymi jak np. górnictwo czy hutnictwo, ale także m.in. polityką atomową oraz gospodarką gazem i ropą.

***

Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.