Energetyka rozproszona i elektromobilność – strategiczna tarcza bezpieczeństwa dla Polski

1 dzień temu
Zdjęcie: Energetyka rozproszona i elektromobilność – strategiczna tarcza bezpieczeństwa dla Polski


W ostatnich latach polska debata o transformacji energetycznej często koncentrowała się wokół kosztów, unijnych regulacji czy przyszłości górnictwa. Jednak doświadczenia wojny w Ukrainie wyraźnie pokazują, iż inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE), energetykę rozproszoną i elektromobilność nie są jedynie kwestią klimatyczną czy ekonomiczną – to przede wszystkim filar bezpieczeństwa narodowego.

Analiza działań rosyjskich wojsk na Ukrainie ujawnia jasny wzorzec: w pierwszej kolejności celem rakiet i dronów stają się rafinerie, magazyny paliw i scentralizowane węzły energetyczne. Zniszczenie kilku takich obiektów potrafi sparaliżować całe regiony, doprowadzić do blackoutu i chaosu logistycznego. Państwo oparte wyłącznie na wielkich instalacjach energetycznych i transporcie bazującym na paliwach kopalnych staje się łatwym celem – wystarczy uderzyć w kilka punktów, by obniżyć zdolności obronne i sparaliżować gospodarkę.

OZE i energetyka rozproszona – siła odporności

W tym kontekście OZE jawią się jako odpowiedź strategiczna. Fotowoltaika, farmy wiatrowe, biogazownie czy geotermia nie tworzą pojedynczych, wrażliwych punktów. Są rozproszone, elastyczne i możliwe do odbudowy w krótkim czasie. Co więcej, rozwój magazynów energii i lokalnych sieci dystrybucyjnych sprawia, iż gminy, miasta i choćby pojedyncze gospodarstwa mogą wytwarzać i konsumować energię niezależnie od centralnych elektrowni.

Energetyka rozproszona to w praktyce „system odpornościowy” państwa – zamiast jednego serca, które łatwo zatrzymać, mamy sieć tysięcy mniejszych jednostek. Uderzenie w kilka z nich nie powoduje paraliżu. To właśnie ta redundancja i lokalność są kluczem do bezpieczeństwa.

Elektromobilność jako uzupełnienie systemu

Podobną logikę bezpieczeństwa należy zastosować w transporcie. Samochody elektryczne, z możliwością ładowania z lokalnych źródeł odnawialnych, mogą w sytuacji kryzysowej pełnić funkcję mobilnych magazynów energii (technologia V2G – vehicle-to-grid). Oznacza to, iż pojazdy elektryczne nie tylko uniezależniają się od dostaw paliw, które mogą zostać wstrzymane lub zniszczone, ale również stabilizują sieć elektroenergetyczną.

W przypadku blokady rafinerii czy przerwania dostaw ropy, transport oparty na paliwach kopalnych staje się bezużyteczny. Tymczasem elektromobilność, wsparta lokalną produkcją prądu, zapewnia ciągłość komunikacji, transportu żywności, sprzętu wojskowego czy medycznego.

Polska na drodze do energetycznej niezależności

Polska, znajdująca się na wschodniej flance NATO, powinna szczególnie poważnie traktować te doświadczenia. Budowa odpornej, rozproszonej infrastruktury energetycznej i transportowej to element odstraszania, równie istotny jak systemy obrony powietrznej. Państwo, którego infrastruktury nie da się sparaliżować jednym uderzeniem, staje się dla przeciwnika znacznie trudniejszym celem.

Rozwój OZE i elektromobilności to także krok ku realnej niezależności od importu paliw kopalnych – czy to z Rosji, czy z innych niestabilnych regionów świata. Własna, lokalna energia to suwerenność energetyczna w najczystszej postaci.

Wojna w Ukrainie uświadamia nam, iż bezpieczeństwo nie kończy się na liczbie czołgów i samolotów. Równie istotne jest to, czy w czasie kryzysu kraj ma prąd, ciepło i transport.

Inwestycje w OZE, energetykę rozproszoną i elektromobilność nie są luksusem ani kaprysem ekologów. To konieczność – inwestycja w przyszłość, która chroni Polskę przed scenariuszem paraliżu znanym z ukraińskiego frontu.

Energia z wiatru i słońca, wsparta magazynami i lokalnymi sieciami, to nie tylko czyste środowisko i tańsze rachunki. To fundament narodowego bezpieczeństwa.

Teraz już wiecie dlaczego Patola i Socjal jest tak przeciwny OZE i elektrykom.

Idź do oryginalnego materiału