Edward Pentin dla PCh24.pl: Progresiści chcą wykorzystać synod do pchania naprzód swojej agendy

4 tygodni temu

Synod o Synodalności nie zmierza w dobrą stronę; strona liberalna próbuje wykorzystać go, by pchać naprzód swoją agendę. Jednak jak zawsze najlepszą obroną przed takimi próbami jest po prostu Duch Święty – mówi portalowi PCh24.pl doświadczony watykanista i korespondent „National Catholic Register”, Edward Pentin.

Paweł Chmielewski, PCh24.pl: W jakim celu w Pańskiej ocenie zwołano w ogóle Synod o Synodalności?

Edward Pentin: Synod został zwołany z powodu kryzysu w Kościele, czy to ze względu na nadużycia seksualne czy też zepsucie finansowe, spadek liczby osób chodzących na mszę i brak powołań, wszystkie te problemy, które ma Kościół. Sądzę, iż taka była pozorna przyczyna. Z drugiej strony synod jest wykorzystywany przez stronę liberalną do tego, by przepychać swoją agendę. Robią to od synodu o rodzinie w 2014 roku. W moim przekonaniu mamy teraz do czynienia z kolejną odsłoną tego procesu. Strona liberalna wykorzystuje synod do nadania swojemu programowi nowego impetu. Uważają, iż obecny papież daje im szansę na osiągnięcie celów, do których dążą od dziesięcioleci.

Czy myśli Pan, iż Kościół katolicki w Afryce może być swoistym murem, o który rozbije się ta agenda?

To możliwe. Myślę jednak, iż najlepszym murem będzie Duch Święty. W pewnych sprawach Duch Święty może działać poprzez afrykańskich biskupów. Trzeba pamiętać, o co toczy się walka. Myślę, iż to nie będzie zbyt mocnym określeniem, o ile nazwiemy to próbą uzurpacji autorytetu Kościoła przez skrzydło liberalne po to, by Kościół stał się bardziej skupiony na człowieku nuż na Chrystusie. Proszę zauważyć, iż na tych wszystkich konferencjach prasowych wokół synodu tak naprawdę w ogóle nie wspomina się o Chrystusie. Nikt nie mówi o tym, iż to On jest w centrum. W centrum zawsze jest stawiany człowiek.

Jak na to patrzy w Pańskiej ocenie sam papież? Z jednej strony Watykan często odrzuca różne niemieckie idee, z drugiej – na czele procesu synodalnego postawił kard. Jean-Claude Hollericha, wielkiego przyjaciela niemieckiej Drogi Synodalnej…

Właśnie. Nie mówię o tym wszystkim bo to moja opinia; mówię to na podstawie faktów. A fakty są takie: o ile spojrzy się na ludzi, których mianowano na funkcje kierownicze na tym synodzie, to wszyscy mają liberalne poglądy, a przynajmniej zdecydowana większość z nich. To mocny sygnał wskazujący, w którą stronę to zmierza, a przynajmniej w jaką stronę wielu chciałoby pchnąć sprawy.

Jak będzie z diakonatem kobiet? Na jednej z konferencji prasowych choćby kard. Fridolin Ambongo, mówiąc w imieniu całej Afryki, ogłosił zasadniczy brak sprzeciwu wobec takiego diakonatu, o ile nie byłby sakramentalny. Czy diakonat kobiet może być „owocem” synodu?

Myślę, iż to możliwe. To wszystko dotyka przyjmowania przez Kościół wartości świeckich – równości, praw kobiet i tak dalej. W Kościele jednak nigdy tego nie było. Nie o to chodzi, by kobiety nie miały praw, oczywiście, mają je – ale do Kościoła wpływa dzisiaj świecki sposób myślenia. Wspomniana przez Pana wypowiedź kardynała Ambongo była interesująca, bo on bardzo jasno stwierdził, iż diakonat sakramentalny kobiet nie jest już na stole. Skoro tak, to dlaczego cały czas mówi się jednak o diakonacie? Przecież – tak jak to dzisiaj rozumiemy – diakonat jest związany z sakramentem święceń. Zastanawiam się, dlaczego w całej tej dyskusji nie używa się jakiegoś innego terminu opisującego posługę na rzecz Kościoła.

Kościół znajduje się w kryzysie i to się raczej teraz nie zmieni. Wielu ludzi patrzy jednak z nadzieją na przykład na środowiska związane z liturgią tradycyjną. Czy w Pańskiej ocenie to jest jakieś miejsce, z którego może wyjść uzdrowienie?

To dobre pytanie, bo nie słyszy się, żeby kwestia liturgii była dyskutowana na synodzie. Niemiecki biskup Franz-Josef Overbeck mówił na jednej z konferencji prasowych, iż brakuje księży, dlatego może należy postawić na inne rozwiązania. Nie powiedział tego wprost, ale wskazywał na kwestię wyświęcania kobiet… Zastanawiam się, dlaczego nie zwrócił uwagi na tradycyjne zgromadzenia? Przecież one są pełne powołań. Tymczasem na synodzie nikt nie zwraca na to uwagi, nikt nie pyta ich o zdanie, nikt się z nimi nie konsultuje…

Podsumowując, są dobre powody do niepokoju?

Nie wygląda to dobrze, sprawy zmierzają raczej w złym kierunku według tych, którzy szanują tradycję apostolską. Ostatecznie jednak ufam w Ducha Świętego. Tak jak mówiłem, to on może być najlepszą zaporą dla wszystkich tych, którzy chcą przekształcić Kościół we wspólnotę skupioną na człowieku, a nie Bogu.

Dziękuję za rozmowę.

Idź do oryginalnego materiału