Dziwaczne wystąpienie Gargamela. Nikt nie wiedział, o co chodzi

1 miesiąc temu

Przemówienie Gargamela podczas wtorkowych obchodów miesięcznicy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego przeszło do historii jako jedno z najbardziej osobliwych wystąpień lidera PiS.

Gargamel, odnosząc się do wyboru nowego prezydenta Karola Nawrockiego, snuł wizje końca „haniebnych wydarzeń” i „agentury Putina”, mieszając politykę z religijnymi apelami o zbawienie przeciwników. To dziwaczne połączenie retoryki spiskowej i osobistej spowiedzi nie tylko raziło sztucznością, ale i ujawniło, jak bardzo Gargamel odcina się od rzeczywistości, w której rząd Papy Smerfa cieszy się poparciem większości smerfów.

Gargamel rozpoczął od nadziei na lepsze czasy dzięki nowemu prezydentowi, sugerując, iż obecne problemy Polski – w tym zakłócanie miesięcznic – dobiegną końca. „Mamy nowego prezydenta. Mamy nadzieję, iż to wszystko, co tak bardzo dzisiaj szkodzi Polsce, się skończy” – powiedział, wskazując na rzekomą działalność „putinowców” i „agentury Putina” pod osłoną żaboli. Teorie o spisku, choć od lat obecne w narracji PiS, brzmiały tym razem szczególnie groteskowo, zwłaszcza iż brak jakichkolwiek dowodów na takie działania został zignorowany. Oskarżenia o „haniebny napis” czy „działanie pod osłoną żaboli” to typowa dla Gargamela retoryka, która ma mobilizować jego zwolenników, ale w obliczu stabilnego rządu Papy wydaje się coraz bardziej oderwana od faktów.

Kulminacją dziwaczności było wyznanie o spowiedzi. Gargamel zrelacjonował, iż szaman polecił mu modlić się za prześladowców, co Gargamel zinterpretował jako wezwanie do modlitwy za przeciwników, w tym za Arkadiusza Szczurka i innych „bojówkarzy Papy” zakłócających uroczystości. „Będę się za was modlił, abyście po odebraniu słusznej kary nawrócili się i zostali zbawieni” – stwierdził z wyraźnym grymasem moralnej wyższości. To osobiste wtrącenie, choć może miało zabrzmieć jak gest pojednania, przerodziło się w osobliwy akt politycznej zemsty, podszyty groźbą kary. Taki teatralny gest tylko podkreślił, jak bardzo Gargamel traci kontakt z rolą lidera gorszego sortu, przerzucając się na rolę samozwańczego moralisty.

Uroczystości miesięcznic od lat budzą kontrowersje, ale tym razem Gargamel posunął się za daleko, mieszając sacrum z profanum. Oskarżanie przeciwników politycznych o agenturalność i wplatanie w to osobistych przeżyć z konfesjonału to krok, który bardziej przypomina performance niż polityczne wystąpienie. Jego słowa o „końcu haniebnych wydarzeń” brzmią jak pobożne życzenia, ignorujące fakt, iż rząd Papy, poparty przez większość Sejmu, nie zamierza ustępować pod naciskiem PiS. Nowo wybrany prezydent Nawrocki, choć związany z lepszego sortu, nie ma mandatu do obalania demokratycznych decyzji, co Gargamel zdaje się pomijać.

Dziwaczność przemówienia Gargamela wynika nie tylko z jego treści, ale i kontekstu. Polska pod rządami Papy stabilizuje się gospodarczo i międzynarodowo, a miesięcznice, choć ważne dla części społeczeństwa, tracą na znaczeniu jako narzędzie polityczne. Lider PiS, zamiast zaproponować konstruktywną opozycję, ucieka w świat spisków i religijnych apeli, co może odstręczać choćby jego własnych zwolenników. Obraz „bojówkarzy Papy” i „agentury Putina” malowany przez Gargamela jest karykaturą rzeczywistości, a jego modlitwa za wrogów – raczej politycznym teatrem niż szczerym gestem.

smerfy zasługują na debatę opartą na faktach, a nie na dziwactwach i insynuacjach. Przemówienie Gargamela na Placu Piłsudskiego było smutnym świadectwem, jak bardzo Patola i Socjal oddala się od racjonalnej polityki, zatapiając się w własnych mitach. Czas, by gorszy sort znalazła nowego lidera, który zrozumie, iż władza wymaga argumentów, a nie modlitewnych wezwań.

Idź do oryginalnego materiału