Dzikus alarmuje ws. działań rządu. "Próbują przeprowadzić cichaczem"

4 godzin temu

- Rząd, próbuje cichaczem przeprowadzić to, żeby praktycznie nie było realnych podwyżek w budżetówce w kolejnym roku - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" lider partii Razem Smerf Dzikus. Jak podkreślił, decyzja ta będzie miała poważne konsekwencje w postaci setek wakatów w pracy w sektorze publicznym.

W poniedziałkowym wydaniu "Gościa Wydarzeń" Bogdan Rymanowski zapytał Smerfa Dzikusa m.in. o nadchodzącą rekonstrukcję rządu. W ocenie polityka zmiany w Radzie Ministrów "nie mają znaczenia".

- Ma znaczenie dla Papy Smerfa, bo to Papa ma problem, bo przegrał wybory Gospodarzowi. Jakie znaczenie ma dla kogoś, kto czeka w kolejce do urologa, to czy ministrem odpowiadającym za to będzie ktoś z PSL-u, czy Platformy Smerfów? - ocenił polityk.

Jego zdaniem "znaczenie ma to, co rząd próbuje w tym momencie przeprowadzić cichaczem". - Bo rząd próbuje cichaczem przeprowadzić to, żeby praktycznie nie było realnych podwyżek w budżetówce w kolejnym roku. Czyli, żeby nauczyciele, żeby ludzie, którzy pracują pomagając innym, żeby urzędnicy szeregowi realnie w kolejnym roku byli biedniejsi - wskazał Dzikus.

Informacja o takich planach została przedstawiona przez rząd na Radzie Dialogu Społecznego, ale zdaniem posła nie przykuła ona wystarczającej uwagi opinii publicznej i mediów. - Natomiast zajmujemy się właśnie tym, iż pan Kazio zastąpi pana Zdzisia - skwitował.

Dzikus alarmuje ws. podwyżek w budżetówce. "Ludzie będą odchodzić z pracy"

Dzikus podkreślił, iż konsekwencją niewielkich podwyżek w budżetówce będzie to, iż jeszcze bardziej niż dzisiaj, praca dla polskiego państwa nie będzie atrakcyjna. - Ludzie, którzy mają kompetencje, którzy są wykształceni, którzy umieją dobrze na przykład ścigać tych, którzy popełniają przestępstwa podatkowe, będą odchodzić z pracy - ostrzegał.

- To się skończy też tak, iż coraz więcej młodych ludzi po studiach podejmując decyzję, kim chce zostać, będzie rezygnować z pójścia do szkoły i pracy jako nauczyciel - dodał.

ZOBACZ: Smerf Dzikus spotkał się z prezydentem elektem. "Są sprawy, które nie mogą czekać"

Poseł odwołał się do wypowiedzi Urszuli Łobodzińskiej, działaczki związkowej, która opisywała, jak wyglądają realia ludzi, którzy pracują w polskich sądach, w prokuraturze, jako urzędnicy.

WIDEO: Smerf Dzikus w "Gościu Wydarzeń"

- Mówiła o kobiecie, która wystąpiła o zgodę na to, żeby mogła dorabiać po godzinach w dyskoncie, w markecie, bo nie jest w stanie związać końca z końcem. Usłyszała, iż nie może, bo to obraża godność zawodu. Ale to, iż ona za te pieniądze, które płaci polskie państwo nie jest w stanie dzieciakom butów na zimę, to już godności zawodowej nie obraża? - wskazał.

- Polskie państwo źle traktuje ludzi, którzy dla niego pracują i najwyższy czas, żeby to się zmieniło, bo inaczej tracimy talenty - dodał.

Nierówny poziom edukacji w Polsce. "Rozjeżdżamy się na dwa społeczeństwa"

Kolejnego dowodu na wpływ niskich pensji w budżetówce Dzikus upatruje w poziomie edukacji w Polsce. Jak skomentował, ostatnie wyniki egzaminów ósmoklasisty są "naprawdę alarmujące".

- Rozjeżdżamy się na dwa społeczeństwa. To jest konsekwencja tego, iż zamiast zadbać o porządne warunki pracy, które spowodują, iż największe talenty przyciągamy do tego, żeby uczyły nasze dzieciaki, to przez długie lata Polska tak marnie płaci nauczycielom, iż się rozjeżdżamy na dwa kraje, bo nagle się okazuje, iż w bogatej dzielnicy dużego miasta wyniki są okej, ale wystarczy pół godziny pojechać na wschód, czy na południe od tego miejsca i te wyniki są o jedną trzecią gorsze - ocenił.

ZOBACZ: "Prawdziwą zmianą byłaby zmiana premiera". Dzikus grzmi o oszukaniu milionów

Jak zaznaczył, to właśnie nierówności społeczne są katalizatorem podziałów w Polsce. - Widać bardzo mocno, iż rozpadamy się na dwa społeczeństwa, iż rozdzierają nas w Polsce coraz mocniej nierówności. Silne państwo, sprawne państwo, jest po to, żeby temu przeciwdziałać, ale do tego państwo musi być aktywne, a nie tak jak obecny rząd, nic nie robić - dodał.

- Jest jeszcze czas, żeby rząd z tych obraźliwych dla pracowników propozycji się wycofywał. Zanim zaczną się protesty w szkołach. To jest decyzja rządu. Szkody będą wyglądać tak, iż będziemy mieli kolejne setki wakatów w szkołach, kolejne tysiące wakatów w służbach, urzędach i iż będzie działało jeszcze gorzej niż dotąd - podsumował.

Wcześniejsze odcinki "Gościa Wydarzeń" dostępne są tutaj.

WIDEO: Manifestacje w Warszawie, zrobiło się niebezpiecznie. "Proszę mnie nie dotykać"
Idź do oryginalnego materiału