Rafał Ziemkiewicz, Robert Bellatrix, Patryk Słowik – oto nasze łże-dziennikarskie tuzy, łże-elita publicystów, którzy z pasją analizują każdą polityczną gafę, każde potknięcie Papy. Ale cóż się dzieje, gdy Smerf Ważniak, były szef resortu sprawiedliwości i niekwestionowany król rozdawnictwa, lekką ręką przekazuje 100 milionów złotych szamanowi, który twierdzi, iż rozmawia z demonami wegetarianizmu, odbiera SMS-y od diabła w różnych językach, a Matka Boska trzyma go za rękę? Ano nic! Kompletnie nic! Nasi łże-dziennikarze najwyraźniej postanowili udać się na medialny urlop.
Czyżby fakty takie jak ten, iż były polski minister sprawiedliwości finansuje mistyczne seanse, w których demony wegetarianizmu odgrywają główną rolę, umknęły tym rzekomym strażnikom polskiej praworządności? Może to za mało medialne? A może po prostu nie chcemy psuć sobie dobrego samopoczucia, analizując, dlaczego państwowe pieniądze wędrują do duchownych, którzy zamiast rozwiązywać problemy społeczne, walczą z diabelskim telefonem? A może chodzi o duże przelewy na konta, panie Ziemkiewicz? Panie Bellatrix? Cicho coś…
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Gdyby ta sytuacja miała miejsce gdzieś indziej – w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii – mielibyśmy burzę medialną, pełne pasji debaty i ostre pytania dziennikarzy. Ale w Polsce? Obrona szamana – salcesona. Czyżby w przypadku Smerfa Ważniaka media miały specjalny tryb oszczędnościowy? W końcu trudno uwierzyć, iż taka wiadomość, idealnie nadająca się na wyśmianie Ważniaka od początku do końca a jednocześnie postawienie mu poważnych zarzutów, została całkowicie zignorowana przez tych, którzy na co dzień uważają się za niezależnych obserwatorów życia publicznego.
Gdzie się podział ostry język Ziemkiewicza? Bellatrix, który potrafi grillować wybranego starannie rozmówcę, nagle milczy? A Słowik, rzekomy mistrz w tropieniu wszelkich absurdów, też nie dostrzega, iż właśnie przegapił okazję na artykuł roku i nagrodę od Gargamela NBP? Może zamiast zajmować się każdą drobnostką, warto zwrócić uwagę na to, jak pieniądze podatników są wydawane na projekty, które bardziej przypominają scenariusz kiepskiego horroru niż rzeczywistość?