Rząd ogłasza sukces, eksperci mówią o odroczeniu wyroku. Od 1 stycznia 2028 roku każdy kubik gazu i każdy kilogram węgla spalonego w polskim domu zostanie obciążony dodatkową opłatą z unijnego systemu ETS2. Polska wywalczyła roczne opóźnienie, ale kwoty, które przyjdzie zapłacić, pozostały bez zmian. Dlaczego ten rok może być ostatnią szansą, by uniknąć finansowej katastrofy?

Fot. Warszawa w Pigułce
Zwycięstwo czy odroczenie problemu?
W pierwszych dniach listopada 2024 roku ministrowie środowiska państw Unii Europejskiej zagłosowali nad najgorętszym tematem ostatnich miesięcy. System ETS2, który miał ruszyć 1 stycznia 2027 roku, został przesunięty o rok. Polska, wspierana przez kilka innych krajów, walczyła o trzy lata opóźnienia. Dostała jeden.
Wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta ogłosił po spotkaniu w Brukseli, iż udało się „wybić zęby” systemowi ETS2. Premier Papa Smerf napisał na platformie X krótko: „Robimy, nie gadamy”. Ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska mówiła o historycznej zmianie paradygmatu, wprowadzeniu klauzul rewizyjnych i elastyczności zamiast sztywnych kwot.
Ale w komentarzach pod rządowymi komunikatami dominował sceptycyzm. „Rok więcej to nie strategia, to odroczenie”, „Przesunięcie terminu egzekucji o rok nic nie zmienia”, „Ludzie się obudzą, jak będą oddawali większość zarobków na ogrzewanie”. smerfy gwałtownie zorientowali się, iż choć termin się zmienił, same opłaty zostały takie same.
Co więcej, analitycy zwracają uwagę na kalendarz wyborczy. W 2027 roku wybory prezydenckie i parlamentarne odbędą się aż w siedmiu krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce. Wprowadzenie bolesnych podwyżek rok przed wyborami byłoby politycznym samobójstwem dla rządzących partii w całej Europie. Przesunięcie na 2028 rok rozwiązuje ten problem, pozwalając politykom uniknąć gniewu wyborców.
Czym adekwatnie jest ten ETS2 i dlaczego wszyscy się go boją?
ETS to skrót od Emissions Trading System, czyli systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Obecny system ETS1 działa od 2005 roku i obejmuje elektrownie, huty, cementownie i inne duże zakłady przemysłowe. Firmy muszą kupować uprawnienia za każdą tonę CO2, którą wyemitują. Im więcej emitują, tym więcej płacą. Pomysł jest prosty: zmusić przemysł do obniżenia emisji przez podniesienie ceny za zanieczyszczanie.
ETS2 to rozszerzenie tego systemu na budynki i transport drogowy. Od 1 stycznia 2028 roku opłatą zostaną objęte wszystkie paliwa kopalne używane do ogrzewania domów i napędzania samochodów. Gaz ziemny, węgiel kamienny, węgiel brunatny, olej opałowy, benzyna, diesel, gaz LPG.
Kluczowe jest zrozumienie, kto faktycznie płaci. Formalnie opłaty będą ponosić dostawcy paliw – rafinerie, dystrybutorzy gazu, hurtownie węgla. Ale wszyscy eksperci są zgodni – dostawcy natychmiast przeniosą te koszty na konsumentów końcowych. Ekonomiści szacują, iż przerzucenie kosztów sięgnie niemal 100 procent. Oznacza to, iż każda złotówka zapłacona przez dostawcę za uprawnienia do emisji CO2 pojawi się jako dodatkowa złotówka w rachunku za gaz, węgiel czy paliwo.
System został zaprojektowany tak, by uczynić paliwa kopalne „skrajnie nieopłacalnymi” dla zwykłego obywatela. To nie jest ukryty cel, to oficjalna strategia Komisji Europejskiej. Im drożej będzie palić węglem i gazem, tym więcej ludzi zdecyduje się na wymianę ogrzewania na pompy ciepła czy fotowoltaikę.
Ile dokładnie zapłacisz? Liczby nie kłamią
Autorzy raportu „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia smerfów” przeprowadzili szczegółowe wyliczenia dla różnych scenariuszy. Założyli ceny uprawnień zgodnie z limitami unijnymi oraz prawdopodobnymi ścieżkami wzrostu po 2030 roku. Wyniki szokują choćby tych, którzy spodziewali się podwyżek.
Jeśli ogrzewasz przeciętny dom o powierzchni 100 metrów kwadratowych gazem ziemnym, przygotuj się na dodatkowe 6338 złotych w latach 2028-2030. To średnio około 1600 złotych rocznie. Brzmi nieźle? To tylko początek. Łączne dodatkowe koszty w okresie 2028-2035 wyniosą 24 018 złotych. To prawie 25 tysięcy złotych, które zapłacisz wyłącznie za prawo do ogrzania swojego domu gazem.
Masz duży, słabo ocieplony dom z wysokim zużyciem energii? Twoja sytuacja będzie drastycznie gorsza. W latach 2028-2030 dodatkowe koszty wyniosą 12 100 złotych, a do 2035 roku osiągną zawrotne 45 851 złotych. To kwota zbliżona do rocznej pensji minimalnej.
Właściciele pieców węglowych znajdują się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Przeciętna rodzina ogrzewająca dom węglem dopłaci 10 311 złotych w latach 2028-2030. Do 2035 roku ta kwota wzrośnie do 39 074 złotych. Dla gospodarstw o wysokim zużyciu węgla rachunki będą jeszcze bardziej przerażające.
Dlaczego te liczby są tak wysokie? Pierwsza faza systemu ETS2, obowiązująca do końca 2030 roku, zakłada limit ceny uprawnień na poziomie 45 euro za tonę CO2. Ten „hamulec bezpieczeństwa” ma chronić gospodarstwa domowe przed zbyt gwałtownymi podwyżkami. Ale choćby z tym limitem koszty rosną lawinowo.
Prawdziwy koszmar zacznie się po 2031 roku. Wtedy systemy ETS1 i ETS2 zostaną połączone w jeden wspólny rynek. Gospodarstwa domowe będą konkurować o uprawnienia z elektrowniami, hutami stalowymi i cementowniami. W 2023 roku średnia cena uprawnień w systemie ETS1 wynosiła 83,85 euro za tonę – niemal dwukrotnie więcej niż planowany limit dla ETS2.
Co się stanie, gdy te dwa systemy się połączą? Ceny uprawnień mogą wzrosnąć bez ograniczeń. Komisja Europejska w swoich prognozach przewidywała ceny na poziomie 40-43 euro za tonę. W rzeczywistości osiągnęły 80-100 euro. Historia pokazuje, iż unijne prognozy cenowe bywają zbyt optymistyczne.
Co to oznacza dla ciebie w praktyce?
Siedzisz w domu ogrzewanym gazem i zastanawiasz się, jak to przełoży się na twoje rachunki? Przyjrzyjmy się konkretom. Cena gazu wzrośnie o około 26 złotych za megawatogodzinę już w pierwszym roku działania systemu. Do 2030 roku ten dodatek sięgnie 50 złotych za MWh. W 2035 roku przekroczy 100 złotych za MWh.
Przeciętne polskie gospodarstwo domowe zużywa rocznie około 15-20 megawatogodzin gazu na ogrzewanie. Pomnóż to przez dodatkowe opłaty i otrzymasz sumę, którą będziesz musiał zapłacić wyłącznie za ETS2. To nie są teoretyczne wyliczenia, to twój przyszły rachunek.
Jeśli palisz węglem, sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Węgiel kamienny emituje więcej CO2 na jednostkę energii niż gaz. Węgiel brunatny pozostało gorszy. To oznacza, iż za każdy kilogram spalonego węgla zapłacisz więcej opłaty ETS2 niż za równoważną ilość gazu.
Dodaj do tego wzrost cen paliw na stacjach. Litra oleju napędowego może podrożeć o 35 groszy już w 2028 roku. Benzyna zdrożeje o 29 groszy, gaz LPG o 21 groszy. Brzmi niegroźnie? Przemnóż to przez tysiąc litrów rocznie, które przeciętny kierowca zużywa. To dodatkowe 290-350 złotych rocznie tylko za paliwo.
A prognozy na 2050 rok są jeszcze bardziej przerażające. Dodatek do ceny oleju napędowego może wynieść 5,77 złotych za litr. Benzyna podrożeje o 4,8 złotych za litr. LPG o ponad 4 złote za litr. Pamiętaj, to nie jest całkowita cena paliwa, to dodatkowa opłata wyłącznie za emisję CO2.
Historie ludzi, którzy już to przeżywają
Małgorzata z Radomia przed dwoma laty wymieniła stary piec węglowy na nowoczesny kocioł gazowy. Skorzystała z rządowego programu „Czyste Powietrze”, który pokrył znaczną część kosztów inwestycji. Wydawała się zadowolona. Koniec z codziennym dźwiganiem węgla, koniec z kurzem i popiołem, nowoczesne ogrzewanie jednym przyciskiem.
Teraz czuje się oszukana. Gdy przeczytała o systemie ETS2, zaczęła liczyć. Jej roczne rachunki za gaz mogą wzrosnąć o ponad 2 tysiące złotych. Inwestycja, która miała przynieść oszczędności, stała się finansowym obciążeniem. „Gdybym wiedziała, iż za kilka lat gaz będzie tak drogi, nigdy bym nie wymieniała. Zostałabym przy węglu albo od razu poszłabym na pompę ciepła” – mówi z goryczą.
Tomasz z Poznania zareagował inaczej. Gdy w mediach zaczęło się mówić o ETS2, natychmiast rozpoczął poszukiwania. Właściciel domu z 1980 roku wiedział, iż stare ogrzewanie gazowe prędzej czy później trzeba będzie wymienić. „Jak przeczytałem te wyliczenia, zrozumiałem, iż nie mam czasu do stracenia. Lepiej zainwestować teraz 45 tysięcy w pompę ciepła niż przez następne dziesięć lat płacić dodatkowe 25 tysięcy za gaz” – tłumaczy swoją decyzję.
Tomasz złożył wnioski o dofinansowanie, znalazł sprawdzoną firmę instalacyjną, zaplanował termomodernizację. „Najbardziej żałuję, iż nie zrobiłem tego pięć lat temu. Teraz wszyscy się rzucili i trzeba czekać w kolejce. Instalatorzy pomp ciepła są rozchwytywani” – dodaje.
Janusz z małej miejscowości pod Krakowem ma inny problem. Jego dom jest duży, stary, zbudowany w latach siedemdziesiątych. Ściany grube ale nieocieplane, okna wymienione dopiero kilka lat temu, dach bez izolacji. „Liczyli mi, iż pompa ciepła w moim przypadku nie da rady. Musiałbym zrobić gruntowną termomodernizację, wymienić całą instalację grzewczą, dołożyć ogrzewanie podłogowe. To byłoby ze 150 tysięcy złotych” – wylicza.
Janusz zostanie przy węglu. Wie, iż zapłaci krocie za opłaty ETS2. Ale nie ma wyjścia. „Co mam zrobić? Kredytu mi nie dadzą w moim wieku. Oszczędności mam, ale nie takie. Będę płacił, co mi zostanie. A jak nie będzie mnie stać, to będę mniej palił i chodził w swetrze” – mówi z rezygnacją.
Ten rok to ostatnia szansa, ale czy zdążymy?
Rząd zapewnia, iż przesunięcie terminu na 2028 rok daje Polsce czas na przygotowania. Wiceminister Krzysztof Bolesta mówił o „wybiciu zębów” systemowi ETS2 i posprzątaniu zaniedbań poprzedniego rządu. Minister Paulina Hennig-Kloska podkreślała, iż wynegocjowano klauzule rewizyjne umożliwiające elastyczne dostosowanie celów klimatycznych do sytuacji gospodarczej.
Polska otrzyma ze Społecznego Funduszu Klimatycznego około 11,4 miliarda euro, co stanowi prawie 50 miliardów złotych. To największa alokacja spośród wszystkich państw Unii Europejskiej – niemal 18 procent całego budżetu funduszu. Środki będą dostępne od 2026 roku i mają służyć wsparciu gospodarstw domowych, mikroprzedsiębiorstw i użytkowników transportu najbardziej narażonych na skutki ETS2.
Czy to wystarczy? Wiceminister Smerf Drwal przyznał otwarcie, iż kwota jest „dalece niewystarczająca”. Eksperci z Instytutu Reform ostrzegają, iż bez skutecznego wykorzystania tego czasu Polska znajdzie się w 2028 roku w tym samym miejscu, tylko z mniejszym marginesem manewru.
Problemów jest kilka. Po pierwsze, trzeba przygotować Społeczny Plan Klimatyczny i złożyć go Komisji Europejskiej najpóźniej do czerwca 2025 roku. Dokument musi szczegółowo określać, jak Polska wykorzysta środki z funduszu. To nie jest prosta formalność – plan wymaga konsultacji społecznych, analiz, koordynacji między ministerstwami, uzgodnień z samorządami.
Po drugie, choćby jeżeli plan zostanie zatwierdzony i pieniądze zaczną płynąć, to nie rozwiąże problemu natychmiast. Wymiana systemu ogrzewania to proces trwający miesiące. Znalezienie dobrego wykonawcy, uzyskanie niezbędnych zgód, instalacja, rozruch, testy. W szczycie sezonu grzewczego instalatorzy są rozchwytywani na pół roku do przodu.
Po trzecie, pompa ciepła to nie jedyna inwestycja. Dom musi być odpowiednio ocieplony, żeby pompa działała efektywnie. Źle ocieplony dom z pompą ciepła to przepis na gigantyczne rachunki za prąd zimą. Kompleksowa termomodernizacja to kolejne dziesiątki tysięcy złotych.
Społeczny Fundusz Klimatyczny brzmi pięknie, ale jak to będzie działać?
Fundusz ma działać w latach 2026-2032 i jego całkowity budżet wyniesie 65 miliardów euro dla wszystkich państw członkowskich. Polska, jako największy beneficjent, otrzyma wspomniane 11,4 miliarda euro. Pieniądze pochodzą z dochodów ze sprzedaży uprawnień do emisji – najpierw z obecnego systemu ETS1, a od 2028 roku także z ETS2.
Fundusz ma wspierać trzy grupy beneficjentów. Pierwsza to gospodarstwa domowe znajdujące się w trudnej sytuacji – te dotknięte ubóstwem energetycznym lub o niskich i niższych średnich dochodach, które nie mają środków na renowację swojego budynku. Druga grupa to mikroprzedsiębiorstwa, które nie mogą sobie pozwolić na termomodernizację budynków czy zakup pojazdów zeroemisyjnych. Trzecia to użytkownicy transportu narażeni na wykluczenie komunikacyjne.
Co dokładnie będzie można sfinansować? Przede wszystkim inwestycje mające na celu redukcję emisji – wymianę pieców na pompy ciepła, instalację fotowoltaiki, termomodernizację budynków, zakup pojazdów elektrycznych, rozwój transportu publicznego. Fundusz przewiduje też tymczasowe bezpośrednie wsparcie finansowe – dopłaty do rachunków za energię dla najbardziej potrzebujących gospodarstw.
Brzmi obiecująco, ale diabeł tkwi w szczegółach. Kto dokładnie będzie uprawniony do wsparcia? Jak będzie wyglądać procedura aplikowania? Ile trzeba będzie czekać na decyzję? Jaka będzie wysokość dofinansowania – 30 procent, 50 procent, a może więcej? Te pytania pozostają bez odpowiedzi, bo szczegółowe zasady wciąż są przygotowywane.
Eksperci ostrzegają przed nadmiernym optymizmem. Doświadczenia z programem „Czyste Powietrze” pokazują, iż choćby najlepiej zaprojektowany program może mieć problemy z efektywnym wdrożeniem. Kolejki, biurokracja, komplikacje z dokumentami, przeciążone urzędy, zbyt małe alokacje w stosunku do potrzeb.
Największym ryzykiem jest to, iż rząd zmarnuje ten rok na przygotowania administracyjne, a gdy system ETS2 ruszy w 2028 roku, okaże się, iż większość gospodarstw domowych nie zdążyła z modernizacją. Wtedy wszystkie pieniądze z funduszu pójdą na bieżące dopłaty do rachunków zamiast na trwałe rozwiązania problemu.
Kto wygra, kto przegra i co możesz zrobić już teraz?
Zwycięzcy tej sytuacji to przede wszystkim ci, którzy już mają bezemisyjne ogrzewanie. Pompy ciepła, fotowoltaika z ogrzewaniem elektrycznym, ciepło sieciowe z ciepłowni – wszystkie te rozwiązania są wyłączone z systemu ETS2. jeżeli ogrzewasz dom pompą ciepła zasilaną prądem z własnych paneli słonecznych, opłaty cię nie dotyczą.
Wygrają także firmy montujące odnawialne źródła energii. Popyt na pompy ciepła, fotowoltaikę, systemy magazynowania energii eksploduje już teraz. W perspektywie najbliższych lat branża OZE przeżyje prawdziwy boom.
Przegrani to przede wszystkim właściciele starych, nieocieplonych domów jednorodzinnych z piecem gazowym lub węglowym. Szczególnie ci, którzy niedawno wymienili piec węglowy na gazowy, myśląc, iż robią ekologiczną inwestycję. Teraz stoją przed perspektywą ponownej, drogiej modernizacji albo lat płacenia rosnących opłat.
Przegrają także mieszkańcy obszarów bez dostępu do sieci gazowej i elektrycznej o wystarczającej mocy. Żeby zainstalować pompę ciepła, potrzebujesz przyłącza elektrycznego o odpowiedniej mocy. W wielu starszych osiedlach i na wsiach infrastruktura po prostu tego nie udźwignie.
Co możesz zrobić już teraz? Pierwszym krokiem jest ocena twojej sytuacji. Sprawdź roczne zużycie gazu lub węgla z ostatnich rachunków. Policz, ile zapłacisz dodatkowo, gdy ETS2 ruszy. jeżeli kwota przekracza kilka tysięcy złotych rocznie, jesteś w grupie wysokiego ryzyka.
Następnie zbadaj możliwości termomodernizacji. Sprawdź, czy twój dom kwalifikuje się do programów dofinansowania termomodernizacji w NFOŚiGW. Każda złotówka włożona w ocieplenie to niższe rachunki przez dziesięciolecia, niezależnie od tego, czym będziesz ogrzewać dom.
Rozważ wymianę systemu grzewczego. jeżeli twój piec ma więcej niż 10-15 lat, i tak będziesz musiał go wymienić w najbliższych latach. Lepiej zrobić to teraz, z dofinansowaniem i przed uruchomieniem ETS2, niż za kilka lat pod presją rosnących kosztów.
Monitoruj programy wsparcia. Społeczny Fundusz Klimatyczny ruszy w 2026 roku, ale programy krajowe działają już teraz. NFOŚiGW oferuje dotacje na pompy ciepła, fotowoltaikę, termomodernizację. Wojewódzkie fundusze ochrony środowiska mają swoje programy. Gminy często dopłacają do wymiany pieców.
Czy Polska wywalczy kolejne opóźnienie?
Rząd nie ukrywa, iż będzie walczył o dalsze przesunięcie terminu. Wiceminister Bolesta zapowiedział, iż podczas rewizji dyrektywy ETS planowanej na 2025 rok Polska będzie zabiegać o odroczenie do 2030 roku. Komisja Europejska ma jeszcze w tym roku przedstawić poprawki do dyrektywy związane z większą kontrolą i stabilizacją cen.
Szanse na sukces są niewielkie, ale rosną. W niedawnym głosowaniu w Parlamencie Europejskim polscy eurodeputowani próbujący przeforsować trzylecie opóźnienie przegrali tylko 30 głosami. To stosunkowo niewielka różnica, świadcząca o rosnących wątpliwościach wobec ETS2 wśród europejskich polityków.
Coraz więcej państw dostrzega, iż system może wywołać społeczne napięcia. Francja, Włochy, Hiszpania – wszystkie te kraje staną w 2027 roku przed wyborami i żadna rządząca partia nie chce być kojarzona z drastycznymi podwyżkami rachunków. Kolejne przesunięcie terminu jest więc politycznie prawdopodobne.
Ale choćby jeżeli uda się wywalczyć kolejne opóźnienie, nie zmieni to fundamentalnej prawdy – ETS2 kiedyś wejdzie w życie. Może w 2028, może w 2030, może w 2032. Ale prędzej czy później każdy będzie musiał zapłacić za emisję CO2 ze swojego ogrzewania i samochodu.
Im dłużej odkładasz decyzję o modernizacji, tym więcej zapłacisz w przyszłości. Każdy miesiąc zwłoki to tysiące złotych więcej do oddania w postaci opłat ETS2. System został zaprojektowany tak, żeby zmuszać do działania. I będzie to robił z rosnącą skutecznością.
Realne scenariusze na najbliższe lata
Scenariusz optymistyczny zakłada, iż rząd wykorzysta zyskany rok mądrze. Społeczny Plan Klimatyczny zostanie opracowany transparentnie, z szeroką konsultacją społeczną. Programy wsparcia ruszą sprawnie, dotacje trafią do tych, którzy najbardziej ich potrzebują. Znaczna część gospodarstw domowych zdąży z wymianą ogrzewania przed 2028 rokiem. Opłaty ETS2 dotknę tylko tych, którzy świadomie zdecydowali się pozostać przy paliwach kopalnych.
Scenariusz pesymistyczny brzmi gorzej. Przygotowania administracyjne się przeciągają. Społeczny Plan Klimatyczny jest opracowywany w pośpiechu, bez konsultacji, budzi protesty i musi być poprawiany. Programy wsparcia ruszają z opóźnieniem, mają zbyt skomplikowane procedury, dotacje są niewystarczające. Większość gospodarstw domowych nie zdąża z modernizacją. Gdy ETS2 wchodzi w życie w 2028 roku, wywołuje szok cenowy i społeczne protesty. Wszystkie pieniądze z funduszu idą na doraźne dopłaty zamiast na trwałe rozwiązania.
Scenariusz realistyczny plasuje się gdzieś pośrodku. Opłaty ETS2 rosną zgodnie z przewidywaniami. Dotacje pokrywają 30-50 procent kosztów modernizacji dla uprawnionych gospodarstw. Część społeczeństwa przechodzi na bezemisyjne ogrzewanie, reszta ponosi rosnące koszty. System działa, ale nie bez problemów i napięć społecznych.
Który scenariusz się zrealizuje? To zależy od wielu czynników – sprawności administracji, efektywności programów wsparcia, chęci społeczeństwa do zmian, sytuacji gospodarczej, cen energii i surowców na rynkach światowych.
Finał: gra toczy się o twoje pieniądze
System ETS2 to nie abstrakcyjna polityka klimatyczna rozgrywana w Brukseli. To konkretne pieniądze, które zapłacisz albo zaoszczędzisz w zależności od decyzji, które podejmiesz w najbliższych miesiącach.
Polska wywalczyła rok opóźnienia. To dobrze czy źle? Zależy, jak ten rok wykorzystamy. jeżeli posłuży przygotowaniu efektywnych programów wsparcia, przyspieszeniu termomodernizacji, masowej wymianie starych pieców – będzie to rok dobrze wykorzystany. jeżeli zmarnujemy go na jałowe spory polityczne, biurokratyczne procedury i odkładanie trudnych decyzji – wrócimy do punktu wyjścia, tylko z większym problemem.
Portal CzysteOgrzewanie ujął to brutalnie szczerze: system ETS2 został zaprojektowany, by „obrzydzić” używanie paliw kopalnych. Koszt węgla i gazu ma stać się „skrajnie nieopłacalny” dla zwykłego obywatela. To nie jest błąd w systemie, to jego zamierzony cel.
Możesz protestować przeciwko tej polityce. Możesz uważać ją za niesprawiedliwą, szkodliwą dla gospodarki, uderzającą w najbiedniejszych. Możesz mieć słuszność. Ale niezależnie od tego, co myślisz o systemie ETS2, on wejdzie w życie. I będzie kosztował coraz więcej z każdym rokiem.
Pytanie brzmi: czy chcesz przez następne 10-20 lat płacić dziesiątki tysięcy złotych w opłatach za prawo do ogrzania swojego domu paliwami kopalnymi? Czy wolisz raz zainwestować w bezemisyjne ogrzewanie i uwolnić się od tej pętli?
Zegar tyka. Od 1 stycznia 2028 roku – za nieco ponad trzy lata – system ruszy. Każdy dzień zwłoki to jeden dzień mniej na przygotowania. I jeden dzień bliżej do pierwszego rachunku z dopiskiem „opłata ETS2”.

3 godzin temu










![36-latek z Ostrołęki włamał się do skarbonki kościelnej [WIDEO]](https://reporternews.pl/wp-content/uploads/2025/11/271-233510.webp)



