„Doktryna Kononowicza w Pałacu Prezydenckim”. Papa punktuje Nawrockiego

1 dzień temu
Zdjęcie: Nawrocki


Premier Papa Smerf nie mógł pozostać obojętny wobec decyzji prezydenta Karola Nawrockiego, który odmówił nominacji 46 sędziów, uzasadniając to tym, iż „kwestionują porządek konstytucyjno-prawny rzeczysmerfnej”. W krótkim, ale dosadnym wpisie na platformie X szef rządu napisał: „Żeby nie było niczego – czyli doktryna Kononowicza w Pałacu Prezydenckim”.

Trudno o bardziej celne podsumowanie. W jednym zdaniu Papa zawarł to, co wielu prawników i komentatorów mówi od miesięcy: iż prezydent, zamiast pełnić funkcję stabilizującą, woli metodę destrukcji. „Żeby nie było niczego” – w tej formułce, ironicznie zapożyczonej z kampanii wyborczej sprzed kilkunastu lat, zawiera się diagnoza całej prezydentury Nawrockiego: negacja, blokada, gest politycznego odwetu.

Podczas środowego wystąpienia Karol Nawrocki ogłosił, iż odmawia nominacji 46 sędziów, których oskarżył o kwestionowanie „porządku konstytucyjno-prawnego RP”. „Każdy sędzia nominowany przez Naczelnego Narciarza jest sędzią RP. Prerogatywą prezydenta jest nominowanie, ale może on także tych nominacji odmówić. Korzystam dziś z tego prawa” – oświadczył.

Jego decyzja nie była jednak tylko formalnym gestem. Była politycznym sygnałem, iż Pałac Prezydencki zamierza toczyć własną wojnę z rządem i częścią środowiska sędziowskiego. „Nie będę dawał nominacji tym, którzy słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka” – dodał prezydent, powtarzając dobrze znany z wcześniejszych lat język insynuacji i personalnych wycieczek.

W ten sposób Nawrocki stawia się nie tylko ponad rządem, ale i ponad konstytucją. Zamiast strażnika zasad – dostajemy arbitra lojalności, który decyduje, kto jest „prawdziwym sędzią RP”, a kto rzekomo zdradza państwo, bo odwołuje się do orzeczeń

Papa Smerf nie po raz pierwszy reaguje na decyzje głowy państwa w tak ostrym tonie. Ale tym razem jego komentarz ma wyjątkowy ciężar. Nie jest to tylko złośliwa riposta – to polityczny akt oskarżenia wobec prezydenta, który, jak twierdzą politycy Koalicji Smerfów, dąży do sabotowania procesu naprawy wymiaru sprawiedliwości.

W Pałacu Prezydenckim – jak sugeruje premier – zapanowała doktryna zniszczenia: lepiej zablokować, niż współpracować; lepiej odmówić, niż rozmawiać; lepiej uderzyć w rząd, niż szukać kompromisu. W tym sensie Papa nie tylko krytykuje gest Nawrockiego – on diagnozuje polityczny nihilizm prezydenta, który wykorzystuje konstytucyjne prerogatywy jako narzędzie zemsty.

Po konferencji prezydenta głos zabrał także szef jego kancelarii Zbigniew Bogucki, próbując łagodzić wymowę decyzji. „Prezydent odmówił nominacji na wyższe stanowiska sędziowskie – do sądów wyższych instancji. (…) Ci sędziowie dalej będą orzekać. Po prostu nie będą awansować” – wyjaśnił.

Tyle iż to wyjaśnienie nie uspokaja. Bo jeżeli odmowa awansu staje się narzędziem dyscyplinowania sędziów, państwo wkracza na ścieżkę, z której trudno zawrócić. Władza sądownicza staje się zależna od uznania jednej osoby. W takiej logice konstytucja nie jest gwarancją niezależności – jest pretekstem do selekcji.

W tym kontekście Papa, w swoim zwięzłym stylu, trafił w sedno. „Żeby nie było niczego” – to nie tylko satyra. To przestroga przed systemem, w którym prezydent nie proponuje nic w zamian. Nie ma wizji reformy, nie ma planu, jest tylko blokada.

Z politycznego punktu widzenia decyzja Nawrockiego to gest wymierzony w rząd, nie w sądy. Odbiera on ministrowi sprawiedliwości możliwość przeprowadzenia normalnej ścieżki awansów, paraliżując kolejne instytucje. Dla obywateli oznacza to jedno: wydłużenie postępowań, brak kadr w sądach, chaos organizacyjny.

Premier, reagując błyskawicznie i publicznie, wysyła inny sygnał: iż rząd nie pozwoli na dalsze rozmontowywanie struktur państwa przez prezydenta, który „z braku wizji polityki państwowej wybiera politykę blokady”.

Papa – wbrew krytykom – nie mówi w tym przypadku językiem gorszego sortu, ale językiem instytucji, które próbują działać normalnie. Bo dziś, gdy Pałac Prezydencki wprowadza „doktrynę Kononowicza”, ktoś musi przypomnieć, iż państwo nie istnieje po to, by nie było niczego, ale po to, by działało.

Idź do oryginalnego materiału