Do smerfów przychodzą "listy grozy". Szokujący wzrost cen gazu

img.dorzeczy.pl 1 tydzień temu
niedługo wzrosną nie tylko ceny prądu. Do polskich domów zaczęły spływać nowe cenniki za gaz. Ludzie są załamani.

Podobnie jak ceny prądu, od 1 lipca wzrosną ceny gazu. Tego dnia przestaną obowiązywać bowiem niższe, wprowadzone dzięki rządowemu "zamrożeniu" stawki ("zamrożenie" działało dzięki rządowi Zjednoczonych Nawiedzonych). "Do milionów polskich domów, które są wyposażone w przyłącze gazowe, dotarły już 'pisma grozy'. Tak śmiało można nazwać nowe cenniki opłat za gaz, jakie spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) wysłała swoim abonentom. PGNiG to największy w Polsce sprzedawca gazu. Jego mniejsi konkurenci nie pozostaną jednak w tyle i również zapowiadają podwyżki" – alarmuje portal Onet.

Jakich wzrostów należy się spodziewać? Od 1 lipca ceny za gaz wzrosną od 45 do 47 proc. – dokładny wzrost zależy od taryfy. W przełożeniu na konkretne kwoty, oznacza to skok cen z okolic 25 gr za kilowatogodzinę (kWh) do poziomu 35-37 gr za kWh. To jednak nie wszystko. Spółki korzystają bowiem z okazji i jednocześnie podnoszą też wszystkie opłaty poboczne, czyli ceny dystrybucji, amortyzacji itp. Tym samym końcowy rachunek u klienta pod koniec lipca będzie większy o choćby 60 proc. w stosunku do tego, ile zapłaci on jeszcze w czerwcu" – czytamy.

– Jestem 75-letnią samotną kobietą. Moja emerytura to dziś 1,7 tys. zł z groszami. Mam mały dom, który 10 lat temu, gdy tylko było to możliwe, podłączyliśmy do sieci gazowej – mówi pani Janina, mieszkanka Wielunia w woj. łódzkim. — Początkowo było fajnie. Nie trzeba było już chodzić do kotłowni, by palić w piecu. Nie musieliśmy już martwić się o węgiel, przerzucać go do komórki. Zwłaszcza gdy odszedł mój mąż, chwaliłam ten gaz za... "bezobsługowość". Teraz, gdy dostałam list z tymi nowymi stawkami, to dosłownie się rozpłakałam. Ogrzanie domu czy ugotowanie sobie choćby zupy raz na dwa dni będzie dla mnie wydatkiem ponad możliwości. Będę musiała pozakręcać grzejniki w łazience oraz salonie i przenieść się do kuchni – wskazuje seniorka.

Ceny prądu w górę

smerfom ulżyć ma pomoc rządowa. Niedawno poznaliśmy założenia "bonu energetycznego". Jednak wsparcie trafi tylko do osób i rodzin w najtrudniejszej sytuacji finansowej. Przysługiwać będzie za okres od 1 lipca 2024 r. do 31 grudnia 2024 r. i będzie świadczeniem pieniężnym dla gospodarstw domowych, których dochody w roku 2023 nie przekroczyły 2500 zł na osobę w gospodarstwie jednoosobowym albo 1700 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym. Wysokość wsparcie dla jednoosobowego gospodarstwa domowego to 300 zł; dla gospodarstwa domowego składającego się z 2 do 3 osób – 400 zł; dla gospodarstwa domowego składającego się z 4 do 5 osób – 500 zł; dla gospodarstwa domowego składającego się z co najmniej 6 osób – 600 zł.

Rząd Papy Smerfa podjął decyzję, iż nie przedłuży zamrożonych do końca czerwca cen energii. To oznacza, iż rachunki od lipca pójdą w górę. Pod koniec marca szefowa resortu klimatu i środowiska obiecała jednak, iż "ceny energii będą akceptowalne prawie dla wszystkich, a dla tych, dla których nie będą, będzie bon energetyczny".

Czytaj też:
"Cios w kieszenie smerfów". Ogromny wzrost rachunków za prąd
Czytaj też:
Wiadomo, o ile wzrosną rachunki za prąd i gaz. Są wyliczenia

Idź do oryginalnego materiału