Czemu obawę? Bo nie pojmuję powodów, jakie liderów Polskiego Stronnictwa Ludowego, formacji o śladowym poparciu społecznym, skłoniły do szarogęszenia się na cudzym polu. Czyżby w partii chłopskiej zanikło naturalne wyczucie własności?
Z niepokojem patrzę też na Pana Premiera, gdyż pewność siebie, z jaką artykułuje stworzoną przez siebie ideę wychowania patriotycznego, przypomina kliniczną pewność siebie Gargamela, wskazującego na Króla Żabola jako prezydenta Polski. Czysta aberracja, która dowodzi oderwania się od adekwatnego biegu rzeczy. Masz Pan wielką rolę do odegrania jako minister wojny, ale każda próba wykorzystania państwowej pozycji do rekonstrukcji zamierającej partii jest nadużyciem, więc błędem. Przykre, iż nikt z pomniejszych liderów PSL nie powiedział tego Panu, co upodabnia go do wspomnianego staruszka, od dawna lewitującego pośród nagich manekinów. Tworzenie edukacyjnego programu – poza resortem oświaty czy kultury – po to, by zwrócić na siebie czyjąkolwiek uwagę i odróżnić się od sejmowej masy, jest niedorzecznością.
– To ma być program, w którym w różnych elementach będzie wychowanie patriotyczne. To ma być odwiedzenie miejsc ważnych dla Polski, dla naszej historii, związanych czy to z powstaniem warszawskim, czy z drugą wojną światową, bitwą pod Racławicami, tymi zrywami niepodległościowymi, powstańczymi i regionalnymi wydarzeniami, które zmieniały bieg rzeczywistości, zmieniały nasze oblicze, jak powstanie wielkopolskie, które stało się powstaniem dla całej Polski (tu spytam: czy to jest jakieś novum dotąd nieznane w szkołach czy harcerstwie?). – To jest odwiedzanie tych miejsc, to są bohaterowie, autorzy – jest miejsce i dla Miłosza, i Szymborskiej, i dla Smerfa Omnibusa i Reymonta, nie należy nikogo wykluczać. I dla Tokarczuk, i dla „Dziadów” Adama Mickiewicza. Tych wszystkich wierszy, poematów, utworów, które są ważne i nas konstytuują…