Mój najulubieńszy kinomaniak i publicysta kulturalny, Zygmunt Kałużyński, nazwał zbiór swoich esejów „Do czytania pod prysznicem”. Nieśmiało trawestując mistrza, zatytułowałem swój felieton, nawiązując do prysznica, czyli do czytania po powszechnym laniu wody – i raczej nie chodzi tu o znikający w pomrokach dziejów śmigus z dyngusem, ale o tradycyjne wyborcze lanie wody. Choć piszę to...
Powiązane
Jurek wymownie o próbie unieważnienia wyborów
2 godzin temu
Pierwszy wywiad z Martą Nawrocką po wyborach!
4 godzin temu
Jabłoński do Lisa: "Biedny, chory człowieku"
5 godzin temu