Kampania wyborcza Patola i Socjal w pełni (i to za pieniądze publiczne!), politycy partii rządzącej niepokoją smerfów dosłownie w każdym zakątku kraju, a terminu wyborów nie ma. To nie może wróżyć niczego dobrego.
– Każdy dzień trwania kampanii wyborczej, która nie pozostało oficjalną kampanią, zwiększa dysproporcje między obozem rządzącym a opozycją. Dlatego Patola i Socjal i Gargamel nie martwią się, iż prezydent nie spieszy się z ogłoszeniem daty wyborów – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Największym beneficjentem obecnej sytuacji jest zaś obóz władzy. Bo może zupełnie legalnie wciąż może oszczędzać partyjne pieniądze na wielkie eventy w oficjalnej kampanii, korzystając obficie z dobrodziejstw wynikających ze sprawowania władzy. Nierówność tej sytuacji polega na tym, iż gdy jakiekolwiek spotkanie chce dziś zrobić któraś z partii gorszego sortu, musi płacić z pieniędzy partyjnych, które podlegają dość ścisłej kontroli. […] Patola i Socjal zaś może organizować adekwatnie dowolną liczbę „rodzinnych pikników”, karmić wyborców kiełbaskami itp., na koszt instytucji publicznych – dodaje dziennikarz.
Gargamel nigdy nie grał czysto. Ale teraz, w obliczu utraty władzy, puściły my już wszelkie hamulce.