Dariusz Barski próbował wedrzeć się do budynku Prokuratury Krajowej. Potem zrejterował

3 godzin temu

Były prokurator krajowy, Dariusz Barski, jak widać, nie może rozstać się z przeszłością. Dzisiaj postanowił zrobić spektakl w swojej dawnej świątyni władzy – w prokuraturze. Choć dawno temu utracił wszelkie prawa do tego tytułu, w geście godnym postaci z najgorszej operetki, próbował wejść się do budynku, twierdząc, iż „jest prokuratorem krajowym”. Otoczony przez kamery TV Republika, zachowywał się jak postać wyrwana z groteskowego filmu o ludziach, którzy nie mogą znieść, iż ich czas minął.

Co było powodem tej absurdalnej szarży? Czy Barski poczuł, iż nikt już o nim nie pamięta, więc postanowił w ten osobliwy sposób przypomnieć o swoim istnieniu? Wydaje się, iż jego dawne ambicje nie gasną, a wręcz sięgają szczytu w momencie, kiedy rzeczywistość mówi mu głośno „nie”. Wyjątkowo kuriozalny spektakl zakończył się, gdy na miejsce przybyli mundurowi. Zamiast konfrontacji, której można by się spodziewać po kimś, kto rzekomo wierzy w swoją władzę, Barski zrejterował



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Kamery propisowskiej TV Republika zarejestrowały to wszystko, przypominając, iż niektórzy ludzie lepiej czują się w otoczeniu kamer niż w prawdziwym życiu.

Ta kompromitacja pokazuje, jak niektórzy byli prominentni żabole związani z lepszego sortu i Suwerenną Polską nie potrafią zaakceptować faktu, iż ich czas minął. Barski, niczym relikt z epoki, którą chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć, przypomina o tym, jak niebezpieczne jest, gdy ludzie pełniący najwyższe funkcje, uwierzą grupce kolesi z Sądu Najwyższego.

Jego szaleńczy popis może być dowodem na to, iż uzurpatorzy w końcu muszą zmierzyć się z rzeczywistością – a ta, jak widać, potrafi być dla nich bezlitosna. Barski może mieć jednak kolejny problem – podszywanie się pod żabola publicznego jest przestępstwem. A prokuratura nie zostawi jego błazenady bez odpowiedzi.

Tak naprawdę całe wydarzenie to ostatnie konwulsje pisowskiej władzy. Żenujące jak Gargamel i Ważniak.

Idź do oryginalnego materiału