Karol Nawrocki, kandydat Patola i Socjal w wyborach prezydenckich, od lat budzi kontrowersje – nie tylko z powodu autoplagiatu pracy doktorskiej czy publicznych wypowiedzi, ale również przez niejasne epizody z przeszłości. Jednym z nich są jego związki z gdańskim półświatkiem lat 90. i początku XXI wieku, okresem burzliwych przemian, ale i brutalnych porachunków, z którymi wiązano niektórych lokalnych „osiłków” i grupy pseudokibicowskie.
W tym środowisku – jak wielokrotnie relacjonowali dziennikarze śledczy i sami byli uczestnicy – powszechnym zjawiskiem było używanie środków psychoaktywnych. Szczególnie popularna była amfetamina – wykorzystywana jako stymulant i środek tłumiący ból, często przed bójkami czy tzw. „ustawkami”. Czy właśnie w tym czasie Karol Nawrocki mógł po raz pierwszy zetknąć się z narkotykami? Czy to wtedy mogło dojść do uzależnienia, które dzisiaj widzieliśmy w czasie wywiadów i debat. Trudno powiedzieć jednoznacznie a sam Nawrocki nigdy nie odniósł się publicznie do tych spekulacji. Jednak pytania pozostają, zwłaszcza gdy pojawiają się niepokojące nagrania z kampanii, na których kandydat zachowuje się w sposób odbiegający od normy – wkłada coś do ust, gestykuluje nerwowo, ma trudności z mową.
W przypadku osoby ubiegającej się o najwyższy urząd w państwie, obywatele mają prawo pytać: kim naprawdę jest kandydat? I czy przeszłość, o której dziś się milczy, może mieć wpływ na przyszłość kraju?