Wody Polskie 12 lutego ogłosiły przetarg na doraźne zabezpieczenie wyrwy brzegowej nad Bugiem w Jabłecznej. – Na ten cel przeznaczono ponad 495 tysięcy złotych –poinformowały w swoim komunikacie. Celem jest ochrona prawosławnego monastyru w Jabłecznej przed potencjalnym odcięciem od terytorium Polski.Naturalna erozja rzeki Rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie Cezary Wierzchoń podkreśla, iż przyczyną powstania wyrwy jest naturalna erozja brzegu rzeki Bug. – Bug to całkiem spora rzeka. To są duże ilości wody, której przepływ jest zmienny. Dodatkowo na tym odcinku granicy polsko-białoruskiej Bug jest dosyć kręty, meandruje. A takie rzeki mają skłonność do tego, żeby zmieniać troszeczkę bieg, co wiąże się ze zmiennością nurtu rzeki. Nurt w różnych miejscach rzeki znajduje się po innej stronie brzegu i te brzegi są podmywane – wyjaśnia Cezary Wierzchoń. A to stanowi zagrożenie dla potencjalnego osadnictwa, czy jak w tym przypadku – zabytkowego monastyru. – Dlatego podejmuje się takie działania naprawcze. Są to działania utrzymaniowe, żeby zapobiec potencjalnej jakiejś zmianie, na przykład przebiegu rzeki – zaznacza rzecznik lubelskiego RDOŚ-u.Dodaje, iż na razie nie ma informacji o tym, aby problemy z wyrwami występowały na innych odcinkach rzeki wzdłuż naszej granicy. – Natomiast nie można tego wykluczyć w przyszłości. Bug pracuje, jest tam przepływ, jest nurt rzeki, który też jest zmienny i on też naturalnie te brzegi modeluje, a te brzegi się zmieniają – przypomina. Przyczyną powstania wyrwy jest naturalna erozja brzegu rzeki Bug. Fot. Justyna Lesiuk-KlujewskaMonastyr zostanie odcięty od Polski? Zmiana biegu Bugu wiązałaby się ze zmianą terytorium kraju. Choć wyrwa nie zagraża bezpośrednio budynkom klasztoru, Wody Polskie przewidują, iż w przypadku wezbrania rzeki woda może zniszczyć pozostały wąski pas brzegu i przedostać się do starorzeczy, odcinając dojazd do monastyru. – Hipotetycznie w tej sytuacji może dojść do zmiany przebiegu koryta rzeki Bug, która jest rzeką graniczną, i odcięcia tak ważnego obiektu kultu religijnego od terytorium RP – ostrzega Tomasz Makowski z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie.Chociaż bezpośrednie zagrożenie podmycia fundamentów monastyru nie występuje, Wody Polskie podjęły działania prewencyjne. Zakres prac obejmuje między innymi plantowanie skarpy pod geowłókninę i umocnienie jej włókniną syntetyczną z dociążeniem workami z piaskiem, jak również demontaż drutu ostrzowegoCzy wyrwa powstała na skutek wycinki drzew wzdłuż Bugu pod zaporę elektroniczną? – Wyrwa w okolicy Jabłecznej powstała w wyniku naturalnej erozji spowodowanej oddziaływaniem prądu rzeki Bug na brzeg, nie ma żadnego związku z wycinką drzew pod zaporę elektroniczną – twierdzi Tomasz Makowski.Pomnik Historii Klasztor św. Onufrego w Jabłecznej to najstarszy w Polsce prawosławny zakon. Powstał w XIII wieku. W 1596 roku, po zawarciu Unii Brzeskiej, część kleru prawosławnego uznała zwierzchność papieża w Rzymie, przy jednoczesnym zachowaniu wschodniego rytu w liturgii, co spowodowało wyodrębnienie się nowego kościoła, zwanego unickim. Na początku XVII wieku klasztor w Jabłecznej stał się centrum obrony prawosławia przed unią, przetrwał trudne chwile podczas zaborów, I i II wojny światowej. Przez wieki był jednak ostoją wiary i kultu św. Onufrego. Burzliwe losy monasteru można odnaleźć w wielu historycznych publikacjach. Dziś stanowi perełkę na szlaku nadbużańskich miejscowości i każdego roku przyciąga tysiące pielgrzymów z całej Polski i Europy. Zespół klasztoru prawosławnego w Jabłecznej wpisany został do rejestru zabytków w 1972 roku. W 2023 r. został wpisany na listę Pomników Historii.Wiele trosk Czy mnisi obawiają się odcięcia od terytorium Polski? – Klasztor położony jest nad Bugiem i to zagrożenie istniało od zawsze. Kiedy spojrzy się na mapę z góry, widać, w którym miejscu dokładnie rzeka wraca do starorzecza. Obawiamy się troszkę, ale wszystko jest w rękach bożych – mówi namiestnik tego miejsca, archimandryta Piotr Dawidziuk.W klasztorze jest 6 mnichów oraz 6 osób pomagających w utrzymaniu obiektu. – Mamy tu jeszcze inne troski, jak choćby przeciekający dach na budynku klasztoru. Jego remont wymaga ogromnych nakładów finansowych. Na 1/5 dachu potrzebujemy 300 tys. zł, a wymóg konserwatorski jest oczywiście taki, żeby dach był miedziany. A nie wiadomo, w jakim stanie są tam więźby. Trzeba przymurować kominy i tak dalej, i tak dalej. Są tu jeszcze lukarny, które trzeba gwałtownie wymienić. Elewacja, fundamenty i stolarka okienna to rzeczy do zrobienia w pierwszej kolejności – mówi ojciec. – A środków nie mamy. Spróbowaliśmy je pozyskać z Ministerstwa Kultury. Nie wyszło, chociaż mieliśmy 70 punktów na 100. W tym roku nie ma odwołań. Także zagrożenie związane ze zmianą linii brzegowej Bugu, nie jest naszym jedynym zmartwieniem – wyznaje.