Polska miała się pozbyć smogu do 2030 roku. Tymczasem Najwyższa Izba Kontroli wylicza, iż w niektórych gminach ostatni kopciuch zgaśnie dopiero za 24 lata. Ponad 780 tysięcy najbardziej trujących pieców wciąż dymi na całego, a samorządy spektakularnie przegrywają walkę o czyste powietrze.

Fot. Warszawa w Pigułce
781 tysięcy kopciuchów – armia trucicieli wciąż w akcji
Najwyższa Izba Kontroli nie zostawia na samorządach suchej nitki. Raport zatytułowany „Kopciuchy wciąż zatruwają powietrze” pokazuje brutalną prawdę – walka ze smogiem w Polsce idzie fatalnie. W samych tylko pięciu skontrolowanych województwach przez cały czas pracuje ponad 781 tysięcy pozaklasowych kotłów na paliwa stałe.
Pozaklasowy to eleganckie określenie dla pieca, który emituje niemal trzykrotnie więcej pyłów niż kotły klasy 3 i dziesięciokrotnie więcej niż nowoczesne kotły klasy 5. To urządzenia sprzed lat, często domowej roboty, palone wszystkim co się pali – węglem złej jakości, drewnem, a gdy brakuje pieniędzy, to i śmieciami.
W trzech województwach – dolnośląskim, małopolskim i kujawsko-pomorskim – zgodnie z uchwałami antysmogowymi nie powinno już być ani jednego kopciucha. Faktycznie? przez cały czas dymiło tam około 484 tysiące takich urządzeń. W łódzkim i śląskim likwidacja miała zakończyć się do końca 2024 i 2025 roku. Tymczasem eksploatowano tam prawie 300 tysięcy pozaklasowych kotłów.
Liczby nie kłamią – prawo istnieje, terminy minęły, a kopciuchy dalej wypluwają trucizny do powietrza, którym oddychamy. Uchwały antysmogowe okazały się papierowym dokumentem bez realnej siły egzekucyjnej.
Od 2 do 24 lat – tyle jeszcze poczekamy na czyste powietrze
NIK policzyła średnie tempo wymiany kotłów w kontrolowanych gminach i wyciągnęła przerażający wniosek. Przy obecnej prędkości działań pełna likwidacja kopciuchów zajmie od dwóch do choćby dwudziestu czterech lat. W niektórych miejscach ostatni kopciuch zgaśnie dopiero około 2050 roku.
Przypomnijmy: według Polityki Energetycznej Polski 2040 (PEP2040) odejście od spalania węgla w gospodarstwach domowych powinno nastąpić do 2030 roku w miastach i do 2040 na wsiach. jeżeli NIK ma rację – a zwykle ma – tych celów nie osiągniemy. Nie będzie to spóźnienie o miesiące czy lata. Mówimy o dekadzie opóźnienia w najlepszym scenariuszu.
W osiemnastu skontrolowanych gminach wymieniono między 2018 a 2023 rokiem łącznie prawie 29 tysięcy kotłów na paliwa stałe. Brzmi imponująco? Niestety, czeka tam jeszcze ponad 42 tysiące kotłów na wymianę, z czego ponad 26 tysięcy to najbardziej nieekologiczne kopciuchy.
Część gmin faktycznie podjęła wysiłek. Wałbrzych i Rybnik wyróżniały się pozytywnie – wymieniono tam prawie połowę spośród wszystkich kotłów wymienionych w osiemnastu kontrolowanych gminach. Ale to wyjątki, nie reguła. Większość samorządów ledwo zipie.
Kontrole? Jakie kontrole?
Najciekawszy fragment raportu dotyczy egzekwowania przepisów. W piętnastu na szesnaście gmin objętych kontrolą NIK stwierdziła nieprawidłowości dotyczące prowadzenia kontroli przestrzegania przepisów ochrony powietrza. Niezgodne z prawem, nierzetelne, w zbyt małej skali, w niepełnym zakresie – długa lista eufemizmów opisujących faktyczny brak działań.
W Tuchowie nie wyciągnięto żadnych konsekwencji wobec mieszkańców łamiących zakaz spalania odpadów lub naruszających uchwały antysmogowe. W Brzezinach po 2019 roku w ogóle przestano przeprowadzać kontrole. Po prostu dano sobie spokój.
Tylko w czterech gminach z osiemnastu pobierano próbki popiołów, żeby sprawdzić czy ludzie nie palą śmieci. W sześciu gminach w latach 2017–2023 nie pobrano ani jednej próbki. Straże miejskie i gminne tłumaczą się brakiem czasu, środków, kadry. Kontrole wymagają wejścia na prywatną posesję, konfrontacji z właścicielem, dokumentacji. To trudne, nieprzyjemne, czasochłonne.
Efekt? Ludzie palą czym chcą, bo wiedzą iż nikt nie przyjdzie sprawdzić. Przepisy istnieją tylko na papierze. Zakaz staje się sugestią, której można bezkarnie nie przestrzegać.
Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków – gigantyczna baza danych pełna dziur
CEEB miała być narzędziem rewolucji. Od lipca 2021 roku wszyscy właściciele i zarządcy nieruchomości mają obowiązek zgłaszać posiadane źródła ciepła. Dzięki temu gminy miały dokładnie wiedzieć ile jest kopciuchów, gdzie się znajdują, kto jeszcze nie wymienił pieca.
Teoria piękna, praktyka fatalna. W ośmiu z osiemnastu kontrolowanych gmin ponad jedna piąta właścicieli nieruchomości w ogóle nie wywiązała się z obowiązku zgłoszenia źródła ciepła. NIK zarzuca urzędnikom, iż nie podjęli wystarczających starań, żeby uzupełnić braki.
Sami urzędnicy tłumaczą się, iż zgłoszenia zawierały mnóstwo błędów – nieprawidłowe adresy, pomyłki w numerach działek, literówki. System nie pozwalał samorządom tych błędów korygować. Dane leżały martwe, bo nie dało się ich zweryfikować ani zaktualizować.
W efekcie gminy nie wiedzą dokładnie gdzie są kopciuchy, ile ich zostało, u kogo trzeba przeprowadzić kontrolę. Planowanie działań antysmogowych bez rzetelnych danych to strzelanie w ciemno. I widać to po wynikach.
Pieniądze są, ale nie dla najbiedniejszych
Wszystkie kontrolowane gminy uruchomiły programy dofinansowania wymiany starych kotłów. Mieszkańcy mogli korzystać z funduszy własnych samorządów albo ogólnopolskiego programu Czyste Powietrze finansowanego przez NFOŚiGW. W latach 2017–2023 wymieniono dzięki wsparciu gmin łącznie 19,2 tysiąca kotłów.
Największą bolączką jest jednak ubóstwo energetyczne. Ludzie ogrzewający domy kopciuchami to często osoby o najniższych dochodach. Nie stać ich na wymianę pieca, bo nowy kocioł klasy 5 plus montaż to koszt kilkunastu tysięcy złotych. choćby z dotacją trzeba dołożyć własne pieniądze, których po prostu nie ma.
Co gorsza – nowoczesny kocioł wymaga lepszego, droższego paliwa. Kopciuch da się palić wszystkim, łącznie z mokrym drewnem i śmieciami. Nowoczesny piec potrzebuje węgla dobrej jakości albo peletu. To wyższe koszty eksploatacji, które dla najbiedniejszych rodzin mogą być nie do udźwignięcia.
I tu pojawia się najważniejszy wniosek z raportu NIK: zaledwie cztery z osiemnastu kontrolowanych gmin oferowały wsparcie finansowe specjalnie dla osób dotkniętych ubóstwem energetycznym. Reszta miała jeden program dla wszystkich. Kto nie mógł dołożyć wkładu własnego – zostawał z kopciuchem.
To jak walka z biedą poprzez ignorowanie biedy. Najbiedniejsze rodziny, które najbardziej potrzebują wsparcia, dostają go najmniej. A potem dziwi nas, iż kopciuchy nie znikają.
35 tysięcy przedwczesnych zgonów rocznie
Smog to nie tylko estetyczny problem brunatnej mgły nad miastem. To masowy morderca działający po cichu. Według szacunków WHO zanieczyszczenie powietrza pyłem PM2,5 odpowiada w Polsce za prawie 35 tysięcy przedwczesnych zgonów rocznie.
Trzydzieści pięć tysięcy ludzi umiera wcześniej, bo oddychają trucizną wyplutą przez kopciuchy sąsiadów. To jakby co roku znikało z mapy średniej wielkości miasteczko. Choroby układu krążenia, raki płuc, zapalenia oskrzeli, Śpiochma – długa lista dolegliwości bezpośrednio powiązanych z jakością powietrza.
Polski Alarm Smogowy opublikował niedawno ranking smogowych rekordzistów za 2024 rok. Nowa Ruda na Dolnym Śląsku zajęła pierwsze miejsce we wszystkich trzech kategoriach – średnioroczne stężenie benzo(a)pirenu, średnioroczne stężenie pyłu PM10 i liczba dni smogowych. Mieszkańcy oddychali smogiem przez 73 dni w roku.
Drugie miejsce? Nowy Targ – 38 dni smogu. Trzecie – Pszczyna, 36 dni. Lista wstydu ciągnie się dalej – Sucha Beskidzka, Myszków, uzdrowisko Rabka-Zdrój. Miejsca gdzie ludzie przyjeżdżają leczyć płuca duszą się smogiem gorszym niż w centrum Warszawy.
Polska jest niechlubnym liderem zanieczyszczenia powietrza w Unii Europejskiej. Nie ma się czym chwalić.
Dlaczego samorządy przegrywają?
Kontrolerzy NIK wskazują na kilka kluczowych przyczyn porażki. Pierwsza – niska świadomość społeczna. Ludzie nie rozumieją korzyści z wymiany źródła ciepła na nisko- lub zeroemisyjne. Widzą tylko koszt, nie widzą długofalowych zysków – zdrowotnych, finansowych, ekologicznych.
Druga – wysokie koszty zakupu i eksploatacji nowych urządzeń. choćby z dotacją wymiana pieca to spory wydatek. A jeżeli trzeba jeszcze zrobić termomodernizację – ocieplić dom, wymienić okna – mówimy o dziesiątkach tysięcy złotych. Dla większości rodzin na wsiach to nieosiągalne kwoty.
Trzecia – słabe wsparcie dla osób w ubóstwie energetycznym. Programy dofinansowania zakładają pewien poziom zamożności pozwalający na wniesienie wkładu własnego. Najbiedniejsze gospodarstwa wypadają z systemu.
Czwarta – brak determinacji samorządów. Część gmin po prostu odpuściła. Nie prowadzą kontroli, nie egzekwują przepisów, nie angażują się w edukację mieszkańców. Robią minimum wymagane prawem i czekają aż problem sam się rozwiąże.
Piąta – niewystarczający nadzór ze strony rządu. Gminy które nie wykonują planów ochrony powietrza powinny spotykać się z konsekwencjami. Tymczasem władze centralne patrzą przez palce na bezczynność lokalnych władz.
Co musi się zmienić?
NIK wyraźnie wskazuje kierunki działań. Przede wszystkim – pełna realizacja i intensyfikacja działań określonych w programach ochrony powietrza. Nie może być tak, iż gmina pięknie opisuje problemy w dokumentach strategicznych, a potem nic z tym nie robi.
Marszałkowie województw powinni lepiej wykorzystywać regionalne programy ochrony powietrza do określania zadań wspierających wdrażanie uchwał antysmogowych. najważniejsze jest wprowadzenie mierzalnych wskaźników umożliwiających pomiar osiągniętych rezultatów – ile kotłów wymieniono, ile przeprowadzono kontroli, jakie są efekty tych działań.
Gminy muszą skuteczniej kontrolować przestrzeganie przepisów. To oznacza więcej straży miejskich w terenie, regularnie pobieranie próbek popiołów, wyciąganie konsekwencji wobec osób spalających śmieci czy łamiących uchwały antysmogowe.
Niezbędne jest też drastyczne zwiększenie wsparcia dla gospodarstw dotkniętych ubóstwem energetycznym. To wymaga zarówno większych środków finansowych, jak i uproszczenia procedur dostępu do dotacji. Najbiedniejsze rodziny potrzebują pakietowego wsparcia – wymiany pieca plus termomodernizacji plus pomocy w pokryciu wyższych kosztów eksploatacji przez pierwsze lata.
Wreszcie – poprawa jakości danych w CEEB. System musi działać sprawnie, dane muszą być aktualne i kompletne, gminy muszą móc je weryfikować i poprawiać. Bez rzetelnej wiedzy o skali problemu niemożliwe jest skuteczne planowanie działań.
Czy Polska zdąży?
Przy obecnym tempie działań cele wyznaczone w Polityce Energetycznej Polski 2040 są nieosiągalne. Nie zdążymy do 2030 roku, nie zdążymy do 2040. W najgorszym scenariuszu ostatnie kopciuchy zgasną dopiero za ćwierć wieku.
To oznacza kolejne dekady smogu, dziesiątki tysięcy przedwczesnych zgonów, miliony smerfów oddychających trucizną. To oznacza, iż nasze dzieci będą dorastały w kraju gdzie powietrze jest niebezpieczne dla zdrowia.
Raport NIK to wyraźny sygnał ostrzegawczy. Bez radykalnego przyspieszenia działań, bez realnego wsparcia dla samorządów i mieszkańców, bez determinacji w egzekwowaniu prawa – Polska pozostanie smogową stolicą Europy. Czas najwyższy przestać udawać, iż walka ze smogiem idzie dobrze. Przegrywamy ją na całej linii.

3 godzin temu


![Jesienne rabaty kwietne upiększają Wrocław. Zobaczcie nowe nasadzenia [ZDJĘCIA]](https://www.wroclaw.pl/cdn-cgi/image/w=1200,h=630,fit=crop,f=jpeg/zielony-wroclaw/files/news/918146/main/jesienne-rabaty-kwietne-nasadzenia.jpg)





![Bp Wiesław Lechowicz: codziennie modlę się o pokój, o mądrość dla polityków [PODKAST]](https://misyjne.pl/wp-content/uploads/2025/11/mid-25b11601.jpg)






